niedziela, 19 kwietnia 2015

Rozdział 24 Kto powiedział, że chcę Ciebie zabić?


*Vanessa*
Już od godziny siedzę z dziewczynami w pokoju brunetki. Doszli do nas Riker, Ratliff i Ryland. Rocky niby rozmawia z Ross'em. Gdybym mogła zabiłabym go od razu. Ale jak tu kogoś zabić jak jest nieśmiertelnym?! Ironia losu... Razem z dziewczynami cały czas próbowałyśmy oczyścić jej twarz. Tylko się nie dało. Co każde oczyszczenie ręcznikiem jej twarz zalewała się nową porcją łez i krwi.
- Czemu to nie chce zejść. - szepnęłam cicho. Moje łzy na policzkach już dawno zaschły.
- Spokojnie... Trzeba ją na początek uspokoić. - podszedł do mnie Riker i przytulił do siebie. To samo zrobił Ryland z Sav i Ell z Ryd. Dziewczyny ryczały.
- Nigdy nie widziałam jej w takim stanie. - powiedziała brunetka tuląc się do młodego Lyncha.
- Uwierz my też... - mruknął Ellington.
- Tylko Vanessa widziała taki przypadek na własne oczy. - Delly oderwała się od bruneta.
- Tylko nie płakała krwią. - wychlipałam.
- Już spokojnie.. Nie potrzeba kolejnej płaczącej Marano przez tego samego debila. - powiedział RyRy. Wszyscy w szóstkę przytuliliśmy się. Tym razem wszyscy płakali. Wszyscy to w jakiś sposób przeżywaliśmy. Laura może mieć depresję. I to przez Ross'a - chłopaka, w którym jest lub była zakochana ze wzajemnością. Tylko z miłość płacze się łzami i krwią.
- Zasnęła? - wszyscy odwrócili się w kierunku nadawcy głosu. Był to Rocky, który stał w drzwiach wraz z Ross'em.
- Widocznie tak. - powiedziałam patrząc na brunetkę. Moja mała sis...
- Nie przeszkadzajmy jak śpi to chociaż w spokoju. - powiedział Riker i cmoknął mnie w czoło.
- Słodka... - usłyszałam szept Ross'a, który wpatrywał się w moja siostrę jak obrazek.
- I prawie ja straciłeś. - szturchnął go RyRy. Blondyn westchnął i wszedł głębiej do pokoju.
- A Ci jeszcze mało kpin?! - warknęła cicho Savannah.
- Spokojnie... My wyjdziemy, a on niech popatrzy do jakiego stanu ją doprowadził... - westchnął Rocky. Wszyscy wyszli z pokoju. Ja jednak skorzystałam z mocy nie widzialności i obserwowałem poczynania chłopaka. Ross podszedł do Laury leżącej na łóżku. Kiedy zobaczył jej policzki czerwone od zaschniętej krwi, zasłonił usta dłonią, a w oczach pojawiły się łzy. Nachylił się nad twarzą brunetki. On jeszcze ma zamiar ja całować?! Po moim trupie! Blondyn jednak nachylił się nad jej twarzą, a jego łza spłynęła na policzek mojej siostry. W szoku patrzyłam na miejsce gdzie słona ciecz blondyna wylądowała. To ja i dziewczyny się trudziłyśmy z tą krwią na jej twarzy, a wystarczyła jego łza do oczyszczenia jej policzków. Wyczarował on na swojej dłoni taflę wody i swoją dłonią przejeżdżał po policzkach Lau. Robił to delikatnie. Może obawiał się, że się zbudzi. Po kilku minutach, gdy brunetka wyglądała normalnie odsunął się. Westchnął, a z jego oka popłynęła duża czarna łza. A może to też krew? O co w tym wszystkim chodzi?!
- To miłość Van. - powiedział blondyn, a ja zdębiałam.
- Tutaj nie ma Ness'y! - krzyknęłam, lecz cicho. Zaśmiał się krotko.
- Tylko rodzinie nie można czytać w myślach. - zacytował. Wypuściłam powietrze. Zdemaskował mnie skubaniec.
- Czego od niej chcesz? - spytałam wychodząc z kąta w postaci widzialnej.
- Teraz? Tylko wybaczenia... Rocky mi wyjaśnił, że zaufania tak szybko nie zdobędę. Ale powiedział, że mam walczyć choć o przyjaźń. - odwrócił się w moja stronę.
- Jesteś kretynem, wiesz? - spytałam mrużąc oczy. Pokiwał ze zrozumieniem głowa. - Zaufa Ci..
- Co?
- Zaufa. Laura. Znam swoją siostrę i wiem, że coś do Ciebie czuje. Ostatni raz zranił ją Shan. Owszem załamała się, ale..
- Co ale? - spytał ciekawy blondyn.
- Nie płakała krwią. Nawet teraz nie wiem o co w tym chodzi. I jeszcze Twoja czarna łza... - powiedziałam. Uśmiechnął się do mnie.
- Płacze się krwią przez zranione serce przez druga połówkę. Ale to musi być silne zranienie, tak jak teraz. A czarna łza... Nie pamiętam. - wyznał. Wzruszył ramionami.
- Ale ja pamiętam. - usłyszeliśmy za sobą męski głos.
- Riker? - spytałam i przytuliłam się do jego torsu.
- Tak kochanie. Jeśli chodzi o czarne łzy... - wziął głęboki wdech i zaczął cytować zapewne z Magicznej Księgi. - "Czarne Łzy zwane Bl-cry występują, gdy dana osoba cierpi. Jest to oznaka, że bardzo jej zależy i czuje się współwinny. Czarne łzy u nad przyrodzonych występują przy Pogrzebie. Ale również przy goryczy nad ukochaną osobą." - skończył, a ja spojrzałam na jego brata. Patrzył się na brunetkę i wzdychał.
- Wybaczam Ci. - powiedziałam. Lynch spojrzał na mnie.
- Serio? - ucieszył się.
- Tak, wierze, że ją kochasz. A ona kocha Ciebie, chce jej szczęścia. A przyszłego męża lepszego by nie znalazła. - przytuliłam go do siebie.
- W takim razie jak moja Ness'ie Ci przebacza to ja też. Ale spróbuj jeszcze raz takie coś zrobić. - pogroził mu Riker.
- Dziękuje. - szepnął 17-latek. Teraz przytulił się do Riker'a. Mam być zazdrosna? Nie, lepiej nie...
- Chodźmy spać inni już to robią. Jest 23:45. - powiedziałam i wyszłam z pokoju brunetki. Podobnie jak dwaj blondyni. Oni poszli w swoje strony, a ja do swojego pokoju. Tam umyłam i przebrałam się za pomocą czarów. Nie mam siły na NIC. Rzuciłam się na łóżko i z głową w poduszkach, zasnęłam...

*Ross*
Jest 2:34! Nie to, że nie mogę spać. Śpię z urywkami. Ale teraz zostałem zbudzony. Przez co? A raczej przez kogo? No oczywiście, że przez Laurę. Brunetka krzyknęła tak jak wtedy w namiocie. Może kolejny sen? Albo koszmar? Zerwałem się z łóżka i pobiegłem w kierunku pokoju brunetki. Dziwne, że nikogo nie obudziła tylko mnie. Może mam na nią jakoś wyczulony słuch... Nie myliłem się. Zastałem skuloną w rogu łóżka Laurę. Wyczarowałem świeczkę. Zapaliłem delikatne światło na świecy i postawiłem ją na komodzie brunetki. Zamknąłem drzwi. Nie na klucz. Podszedłem bliżej brunetki. Ta jednak szybko podwinęła kołdrę i się nią opatuliła. Wyglądała słodko. Jednak ten obraz niszczyły łzy na jej policzkach. Na szczęście to były tylko łzy.
- Laura wszystko dobrze? - spytałem podchodząc do niej.
- W-w-wyjdź.. I-idź do-o kogo-oś lepsze-e-go. - wydukała.
- Nie opuszczę Cie. - usiadłem na krańcu jej łóżka. Spojrzała na mnie brązowymi oczami. Złapałem jej dłoń. Nie zabierała jej, więc zacząłem ją głaskać. Jednak teraz ją wyrwała.
- Nie! - krzyknęła i schowała się cała pod kołdrę. Wyglądała jak bezbronne dziecko chcące się schować przed potworem z szafy. Odsunąłem się od niej na trzy metry. Odsłoniła czubek swej głowy. Jej załzawione oczy patrzyły na mnie ze strachem. Jak ja chce cofnąć ten przeklęty czas. Nagle brunetka wstała i zrzuciła z siebie kołdrę. Wyczarowała nóż w dłoni i zaczęła się do mnie zbliżać. Z rozszerzonymi oczami cofałem się dopóki nie natknąłem się na ścianę.
- Laura nie rób niczego głupiego... - wychrypiałem. Skierowała nóż w stronę mojej szyi. Przełknąłem gęstą ślinę. Lecz Lau nic nie zrobiła. Żadnego kroku dalej. Zastygła w tej pozycji.
- Kto powiedział, że chce Ciebie zabić? -  spytała. Zamieniła nóż w pistolet i przyłożyła go sobie do skroni.
- Laura... - chciałem do niej podejść, wyciągnąć rękę, jednak przerwał mi ta czynność stanowczy głos dziewczyny.
- Nie zbliżaj się, bo strzele!
- Nie zrobisz tego... Jesteś nieśmiertelna.
- A może kula jest nasączona eliksirem śmiertelności? - uśmiechnęła się cwaniacko, a u mnie przerażenie wzrosło.
- Dlaczego?
- Dlaczego?! Ty się jeszcze pytasz?! Jestem tylko piątym kołem u wozu i cytując Twoje słowa: dziwka, która puszcza się z każdym nie ważne czy w domu czy w parku! - przerwała ze łzami w oczach. - Nie jestem nikomu potrzebna. Jestem nikim. Nikt nie będzie za mną płakał
- A ja?! - krzyknąłem. I nikt mnie jeszcze nie usłyszał?! Co to za dom, no?!
- Ty tylko to potwierdziłeś. - powiedziała z wyczuwalnym smutkiem. Zacisnęła powieki i przycisnęła broń mocniej do czoła. Wykorzystałem moment i podbiegłem do niej. Odciągnąłem jej dłoń z bronią. Musiałem się z nią szarpać.
- Nie możesz tego zrobić. - nasze czoła się stykały. Oboje mieliśmy zaciśnięte zęby, wbity w siebie stalowy wzrok, krople potu. Mocowałem się z nią. Chciała wyrwać swoją rękę, by dokończyć to, co chce zrobić.
- A to niby dlaczego?! - warknęła. Jej plecy przechylały się do tyłu. Mam przewagę.
- Bo Cie kocham! - krzyknąłem i wpiłem się w jej usta. Tego mi brakowało. Tej bliskości miedzy nami. Brunetka mimowolnie wypuściła broń i zaplotła swoje ręce na mojej szyi zatapiając dłonie w moich włosach. Jedną ręką objąłem ją w tali, a drugą zatopiłem z jej brązowych włosach. Całowaliśmy się zachłannie, namiętnie z pożądaniem. Chcąc poczuć bardziej smak jej ust wdarłem się do jej jamy ustnej językiem. Nie stawiała oporów, nawet sama brała udział i swoim językiem gładziła moje podniebienie. Z każda kolejną chwilą pogłębialiśmy pocałunek. Nachalnie zaczęliśmy się do siebie przyciskać. Pod tym wpływem upadliśmy na podłogę, a prostując ja na brunetce. Lecz nie przerwaliśmy tego momentu. Umieściłem swoje ręce pod głowa brunetki. Ona nie zmieniła swojej pozycji. Ta chwila mogłaby trwać wieczność. Jednak tak być nie może. Oderwałem się od brunetki bardzo niechętnie.
- Co-o-o to-o było-o? - wydukała.
- Jeszcze raz spróbuj popełnić samobójstwo, a będzie gorzej Skarbie. - uśmiechnąłem się i wstałem z brunetki. Sam wziąłem ją na ręce i położyłem na łóżku. Przykryłem ją czerwoną kołdrą.
- Lau...
- Nie mów tak do mnie. - szepnęła. No tak.. Co na sobie myślałem? Ze po pocałunku wszystko będzie dobrze.
- Lauro..
- Ani tak.
- Marano...
- Nazwisko zastrzeżone.
- Cholera, Kobieto! - błagam was. Niech mi nie przerywa. - Wiem, że prędko mi nie wybaczysz, ani nie zaufasz z powrotem, ale proszę... Powiedz, że jest jeszcze nadzieja na odbudowanie tego co miedzy nami było. - kleknąłem przed jej łóżkiem. - Błagam.
- Ross...
- Imię zastrzeżone. - zaśmiała się na jej papugowanie.
- Nie wiem, co o tym myśleć. Ale.. bądźmy na dystans. - wyszeptała. Pokiwałem ze zrozumieniem głową.
- A powiesz czemu krzyknęłaś? - spytałem z nadzieja.
- Miałam koszmar... Śniło mi się to co 5h wcześniej. - wydukała. Znowu wracamy do tamtej sytuacji.
- Ja.. Przepraszam! Tak bardzo przepraszam! - po moich policzkach popłynęły łzy. Laura starła je drżącym kciukiem.
- Idź spać.. Spokojnie nie zabije się... I... Powiem to teraz, bo później nie będę miała odwagi. Też Cię kocham. - szepnęła i pocałowała mnie szybko w usta. Z lekkim uśmiechem oddaliłem się od brunetki. Zgasiłem świeczkę. Opuściłem jej pokój, a sam skierowałem się do swojego. Spojrzałem na telefon. 3:43. Aż tak długo rozmawialiśmy? A może tyle trwał pocałunek? Odłożyłem telefon na szafie nocna. Położyłem się na łóżku i patrzyłem w sufit. Dlaczego nikt nie przyszedł? Wydzieraliśmy się co najmniej na pół miasta. Pomimo, że jest noc to jest całkiem jasno. To przez księżyc w pełni. ,Jest piękny..., Kto? Van? ,Tak., Nie śpisz? ,Przez was nie mogłam., słyszałaś nas? I nie przyszłaś? ,Tak, a nawet widziałam WSZYSTKO., co?! Czyli, że reszta rodziny też użyła zaklęcia? ,Trafiony zatopiony., No to teraz będą docinki... ,Będzie z Ciebie dobry chłopak dla mojej sis. Tylko musisz bardziej uważać na słowa., Błagam nie wypominajcie tego błędu. ,Dobra, powracam do patrzenia na księżyc. Dobranoc., Dobranoc. Spojrzałem jeszcze raz na sufit po czym przekręciłem się na bok i zasnąłem.

*Ryland*
Jest już godzina 15:00. Kiedy rano powiedziałem wszystkim o przybyciu tajemniczego gościa zaczęli latać jak najęci. No oprócz mnie i Ellington'a. Co do Laury wiadomo. Nawet się nie ruszyła z łóżka. Cały czas leży i patrzy się raz na ściany, a raz na sufit. Wracając. Kiedy wszyscy dowiedzieli się o przyjściu kogoś zaczęli myśleć gdzie będą przebywać. Chcieli by też Laura uczestniczyła w rozmowie, więc po długich obmyśleniach dziewczyny wyczarowały dla Lau nową piżamkę, w jej pokoju umieściły koc i pełno poduszek. Również materace. Inaczej mówiąc pokój brunetki to istny dmuchany zamek, tylko zamiast Helu jest pierze. Vanessa wraz z Savannah za mną chodzą i pytają o szczegóły dotyczącej osoby. Ograniczyłem się do: dziewczyna, blondynka. Ale to im nie wystarcza. Riker, Ratliff i Ross siedzą w pokoju Laury. Z tego co wiem Rik i Ell zapytują o szczegóły z wczorajszej nocnej akcji Raury. Nie wiem po co jak oni i WSZYSCY przy tym byli. Rocky spokojnie siedzi u siebie i się szykuje, a Rydel kończy porządki i ostatnie detale. Nawet nie wiedzą kto to, a opracowują takie szczegóły. A gdyby to był menel? Przywitały by go bagietkami? Czy raczej nimi biły? Któż to może wiedzieć? Po mieszkaniu rozszedł się odgłos dzwonka.
- MY OTWORZYMY! - krzyknęły brunetki. Wszyscy pojawili się na dole. Oczywiście wiadomo oprócz kogo. Drzwi się otworzyły, a w nich stała blondynka.
- Cześć dziewczyny! - krzyknęła na powitanie.
- Alexa!!! - brunetki przytuliły dziewczynę.
- Tak to ja. - zaśmiała się. - Cześć RyRy, Hej Ross! - pomachała nam.
- Hej! - odpowiedzieliśmy.
- Wy ją znacie?! - zdziwiła się Sav.
- To była pielęgniarka Laury i RyRy'ego. - wytłumaczył Ross.
- Hej jestem Rydel, a to Riker, Ellington i Rocky. - przedstawiła ich siostra. - Rocky nie ślin się!
- Co? - spytał nieobecnie patrząc na blondynkę. Ktoś tu się zadurzył.
- Ja jestem Alexa Down. - blondynka weszła w głąb domu. - Mam nadzieje, że nie robię problemów? Lau mnie zaprosiła.
- Skądże. Miło nam Cie poznać. - powiedział Riker.
- A skąd znasz siostry Marano i ich kuzynkę? - spytał ciekawy Ratliff.
- To ich taka przyrodnia siostra była. - wyręczyłem blondynkę.
- Dziękuje. - pokiwała głową. - Em... A gdzie Laura?
- Lepiej Ci pokarzemy. Gorzej tłumaczyć. - Savannah zaczęła ją ciągnąć w stronę jej pokoju.
- Ma jakieś powikłania po wypadku? - przestraszyła się.
- Nie! To coś INNEGO. - powiedziała Ness'a. Weszliśmy do pokoju brunetki. Widok jaki zastała Alexa przeraził ją. Wyczerpana brunetka leżąca w piżamie po 15.
- O matulu najdroższa! - dziewczyna zakryła sobie dłonią usta i podeszła do brunetki. Laura widząc ją odwzajemniła jej przytulenie.
- Przyszłaś. - wycharkała.
- Obiecałam. Kochanie... Co ci? - spytała.
- To raczej ja wyjaśnię. - powiedział Ross.
- Zapoznaj się z nimi ja odpocznę. A tak w ogóle oczyściłam szwy. - szepnęła brunetka. Blondynka pokiwała głowa na znak, że rozumie. Usiedliśmy w kółku na podłodze na poduszkach. Ross zaczął opowiadać Alexie jak to się stało, że Laura jest w takim stanie. Pominął o tym co stało się w nocy, ale z tym wyręczył go Rocky. Gadał jak najęty o tym co działo się po 2. Po tym jak Alexa stwierdziła, że Laura i tak znosi to lepiej niż powinna, dała jej lekarstwa i zasnęła. Opowiedzieliśmy Alexie wszystko z naszego życia, od spotkania do teraz. Łącznie z Evil'em. Słuchała nas uważnie. Ale teraz przyszedł czas na to by Down coś opowiedziała o sobie!
- Mam 19 lat. Mieszkam w hotelu. Pracowałam jako pielęgniarka, ale jakoś tak nie za bardzo ta praca mi podchodziła. Mój status to singielka. Jestem przyrodnią siostrą Marano, jednak nie taką prawdziwa. To wszystko z życia "normalnej", a teraz coś ze Świata Magic... Moi rodzice zapadli w śpiączkę alergiczną na magię. A, że było jej dookoła to wiadomo jak się to skończyło. Kaput. Ja za to mam moc uzdrawiania. - skończyła swój dość długi, ale też krótki monolog.
- Moc uzdrawiania? - spytał Riker.
- Tak, ta moc jest mało znana.
- Nie masz chłopaka? - zapytał jakby z nadzieja Rocky.
- Nie mam. - zaśmiała się.
- Nie lepiej Ci mieszkać w willi? - podniosła brwi Savannah.
- Tak samej... Raczej nie.
- To zamieszkasz z nami. - uśmiechnęła się Vanessa. Wszyscy jej przytaknęli. - nie narzucasz się. Załatwimy wszystko magią.
- Dziękuje. - przytuliła każdego z osobna.
- Jeszcze jedno pytanie... Jakie lubisz narzędzie tortur? - spytała poważnie Delly.
- Ja?... Kocham moją siekierę Roxy.
- O Boże kolejny przedmiot na mojej twarzy. - skrzywiłem się.
- Nie tylko na Twojej. - westchnął Ell i spojrzał wymownie na blondynkę. Nie raz dostał z wałka.
- Widzę nowe doznania. - zaśmiała się. - To ja wszystko załatwię. - dziewczyna pstryknęła palcami. Zniknęła na 40 sekund po czym pojawiła się z powrotem.
- Już? - zdziwiła się Ness.
- Tak. - uśmiechnęła się i odstawiła sześć walizek wypełnionych po brzegi rzeczami.
- Zaprowadzę Cie do pokoju! - zaoferował Rock i poszedł wraz z blondynka do jej lokum poprzednio zabierając jej walizki. Wrócili po chwili i usiedli na swoich miejscach.
- Poczytamy o Twojej magi? - spytałem.
- Laura się obudziła! - krzyknął cicho Ross.
- Głośniej niech się wystraszy! - warknął głośno Riker. Niestety, to spowodowało nagle zerwanie się brunetki.
- Co się dzieje?! Nie odchodź kocham Cie! - rzuciła się na łóżko i znów zaczęła płakać. Teraz na powrót były to łzy i krew.
- Jest z nią gorzej niż myślałam. - Alexa szybko pojawiła się przy Laurze. - spokojnie Skarbie. - dziewczyna położyła jej rękę na czole, a ta natychmiast przestała płakać.
- Teraz trzeba oczyścić jej poliki, to już gorzej. - załamała się Delly.
- Nie do końca. - powiedziałem. Podszedłem do Ross'a i uderzyłem go w brzuch.
- Uhh.. Pogrzało Cie? - zacisnął powieki.
- Należało Ci się. - stwierdziłem. Spod jednej z jego powiek wypłynęła łza. Szybko pociągnąłem blondyna w stronę dziewczyny. Laura była w szoku. Słona ciecz skapnęła na jej czerwony polik po czym oczyściła go.
- Moc wody. - stwierdziła z prędkością Alexa. - Masz moc wody, a to jest też miłość. Twoja nowa moc będzie związana z romantyzmem.
- Uuu romantyk. - zabuczeli Riker, Rocky i Ell.
- Ja osobiście ich lubię. - stwierdziły na raz wszystkie dziewczyny. Chłopacy jak oparzeni zaczęli cofać swoje słowa, a panie śmiać.
- Lau masz księgę? - spytałem. Pokiwała twierdząco głowa. Schyliła się ona pod łóżko i wyciągnęła Magiczna Księgę. Przeszukała kartki i zatrzymała się na jednej z nich. Jednocześnie wypadła jakaś różowa kartka. Rocky ją podniósł.
- "Obserwuje Was i mam na muszce. - Evil". - brunet spojrzał na wszystkich.
- Musimy zacząć trenować. - stwierdziła Delly, a wszyscy jej przytaknęli.
- Moc Uzdrawiania... - szepnęła Laura i podała książkę Ross'owi. On niepewnie ją zabrał i zaczął czytać.
- "Moc Uzdrawiania zwana również jako Livex. Jest to moc mało znana, a tym bardziej popularna. Służy ona do uzdrawiania zwierząt jak i osób. Osoby z ta mocą uważa się za optymistyczne i odpowiedzialne. Wadą jest zbyt szybkie podejmowanie decyzji, a zaletą, że ma prawie zawsze racje."
- Sama o tym nie wiedziałam. - powiedziała blondynka z uznaniem.
- Teraz już wiesz. - szturchnął ją zaczepnie Ell.
- A przechodziłaś rozszerzenie mocy? - spytałem ciekawy. Spojrzała na mnie z uśmiechem i pokiwała głową na tak.
- Jakoś wszyscy teraz mają rozszerzenie. - burknęła Vanessa wtulając się w Riker'a.
- Prawda. - zaśmiała się Sav.
- Dalej pocałuj ją! - krzyknął nagle Rocky. Nie wiedziałem o co chodzi. Odwróciłem się w stronę Laury na łóżku. Zrozumiałem o co chodzi. Blondyn oddawał jej księgę i się zatracili w swoich oczach.
- Masz moje pozwolenie. - zaśmiał się Riker.
- I moje! - wydarła się Delly.
- Dalej! - krzyknęli wszyscy. Ross odrzucił książkę w bok. Posadził sobie Laurę na biodrach, objął ja w pasie i pocałował. Ona swoje ręce umieściła na szyi blondyna. O fuj! Czy oni wiedza ile to jest zarazków?! Wymiana śliny, ble! Ross całując położył się na Laurze, a ona zaplotła nogi wokół jego bioder. Nie no jak nie przestaną, kto wie do czego dojdzie...
- Ja nie chce być wujkiem. - szepnąłem.
- A ja ciocią. - powiedziała Savannah.
- Wiecie.. Nie chce nic mówić, ale to pozycja jest dwuznaczna. - wtrąciła Alexa.
- Dziwna. - podsumował Rocky.
- Ej dobra może im przerwiemy? - spytał Riker.
- I oni to tak na jednym oddechu? - zastanawiał się Ellington.
- Przerwiemy. - przytaknęła Rydel.
- I to natychmiast. - powiedziała szybko Vanessa kiedy zobaczyła, że ręce Ross'a są pod koszulą jej siostry, a ręce brunetki natomiast na pasku od spodni blondyna. - Raura!!! Na dzieci jeszcze pora! - krzyknęła.
- Boże Kobieto jaki krzyk. - jęknąłem.
- Dziękuje.
- Coś mi się zdaje, że jego moc jest coraz bliżej. - podsumowała blondyna. Rydel jej przytaknęła.
- Laura... - blondyn podniósł się z brunetki i ciężko dyszał. - prze... praszam.. - brunetka zerwała się z łóżka i pobiegła do swojej łazienki. Zamknęła się w niej.
- Laura! - wydarła się Savannah.
- Cholera. Zawsze coś sknocę. - zaklął Ross i podbiegł do drzwi od łazienki.

*Narrator*
- Długo będziesz tak dotykał tych ust?! - pytał się Ross'a, Riker. Blondyn siedzi pod drzwiami od łazienki brunetki i cały czas przejeżdża opuszkami palców po swoich wargach.
- Pocałuj Nessę. - dogryzł mu 17-latek.
- Ej! Ja tu jes.. Mmm! - wypowiedź brunetki przerwał natarczywy pocałunek jej chłopaka.
- Kolejni od zarazek. - załamał się Ryland.
- Przestań, to słodkie.. - szturchnęła go Sav.
- Wymioty. - podsumował brunet.
- Przesadzasz. - przysunęła się bliżej niego.
- Czy tylko mi się wydaje, że coś się zbliża? - spytała się szeptem Rydel, swojego przyjaciela.
- Coś iskrzy. - podchwycił z uśmiechem Ell patrząc na dwójkę najmłodszych w gronie.
- No to powiedz, jaki jest z tego pożytek? Udowodnij, że nie mam racji. - założył rękę na rękę. Ryland długo czekać nie musiał na reakcje Savannah.
- Taki. - mruknęła i pocałowała bruneta. On mimo, że wypierał się "zarazków" odwzajemnił z czystą przyjemnością gest brunetki.
- Wiedziałem/łam! - krzyknęli na raz Ellington i Rydel. Spojrzeli na siebie. Na ich twarzach pojawił się nieobecny uśmiech. Nachylili się i pocałowali. Czyli kolejna kissująca parka. Ktoś jeszcze został?! Nie?! To napiszmy od razu, że są wiatropylni i maja dzieci! The End! Znaczy... Tak by mogło być. Przepraszam autorce już odbija to przez ten ketchup po 1 w nocy. Alexa rozejrzała się po wszystkich i cicho westchnęła.
- Co jest? - spytał się jej Rocky.
- Wszyscy są szczęśliwi, a ja jakaś zagubiona w tej sytuacji. - odpowiedziała smętnie.
- Nie martw się. Jeszcze kogoś spotkasz.
- Nie o to chodzi...
- A o co?
- Nigdy się jeszcze nie całowałam. Nie wiem jakie to uczucie i jak to jest. - wyznała spoglądając na niego.
- Nie jesteś sama. Tez się nigdy nie całowałem. - powiedział szczerząc się.
- Serio? Taki niczego sobie facet bez pocałunku? - zdziwiła się.
- Może to się zmienić. - mruknął do jej ucha.
- Co masz na myśli? - zmarszczyła czoło.
- Że mi pomożesz przeżyć swój pierwszy pocałunek. - blondynka przeżyła większy szok kiedy brunet ją pocałował. Na początku nie wykonała żadnego ruchu. Zastygła w miejscu. Lecz odzyskała świadomość i sama zatracała się w gorących pierwszych pocałunkach.
- Laura błagam otwórz... - jęczał Ross pod drzwiami, które dzieliły go od brunetki. Popatrzył na towarzystwo i złapał się na swoje blond włosy. - MATULU JEDYNA! IRONIO LOSU! MUSICIE SIĘ CAŁOWAĆ PRZY MNIE KIEDY JA WALCZĘ O JEJ ZAUFANIE?! - krzyknął na wszystkich. Momentalnie każdy się od każdego oderwał. Pary spojrzały na siebie zszokowane po czym każdy z nich zemdlał. Ross widząc to pacnął się w czoło, a następnie kleknął i złożył ręce do modlitwy.
- Panie łaskawy daj mi siłę, bo nie wytrzymie. - wstał z podłogi i podszedł do drzwi od łaźni. Dlaczego nie użył czarów by dostać się do niej? Proste... Laura rzuciła na pomieszczenie i drzwi zaklęcie anty-czarowne. Dlatego bezbronny blondyn się tylko do niej dobijał.
- Lau jak nie otworzysz wywarze drzwi! - krzyknął. Brak odzewu. Ross zaczął się oddalać od drzwi. Kiedy jego plecy natknęły na ścianę wziął rozbieg i z wielką siłą powalił drzwi tak, że wypadły z zawiasów. Kiedy pył z drzwi opadł blondyn przeżył szok widząc brunetkę...
***
Hi People!
Może ta notka będzie trochę dłuższa xD.

Otóż na początek:
ZAPRASZAM WAS DO CZYTANIA BLOGA KINGI, W KTÓRYM JA I NIEJAKA PATIII WSPÓŁPRACUJEMY ;). JEŚLI JUŻ CZYTASZ TO ZOSTAŃ Z NAMI DO KOŃCA, A JEŚLI NIE TO JAK NAJSZYBCIEJ ZACZNIJ :D : http://lauravanessa-smile.blogspot.com/

Teraz tak: Kto pamięta jak pisałam, że wszyscy w tym rozdziale będą się kissać? xD Tak, tak sprawdzam Was czy czytacie notatki xD. O mam pomysł! Ten kto przeczyta notkę i będzie miał zamiar skomentować to oto coś dziwnego napisze pod koniec: Alone4u.
Hahaha... ja i moje pomysły xD.

No i czy coś jeszcze chciałam napisać... A! KOCHAM WASZE KOMENTARZE! XD. Niektóre mnie tak rozwalają, a niektóre powodują taki BIG SMILE, że nie wytrzymam xD. Dziękuje za nie wszystkie :*

No to koniec. :D Ktoś jeszcze chce gadać ze mną na GG? XD. Bo coś myślę że Kini i Pati ze mną nie wytrzymają długo ;P.
Pozdrawiam,
Sashy ♫

PS/ ONE-SHOT Z TB KINGO WSTAWIĘ MOŻLIWE, ŻE JUTRO. DZIŚ W NOCY BĘDĘ DOKAŃCZAĆ XD. MAM NADZIEJĘ, ŻE MI WYBACZYSZ JAK COŚ OPÓŹNIENIE. I DROGA ANN - WYŚLIJ JAK BĘDZIESZ MIAŁA CZAS, NIE ZMUSZAM ;D.

5 komentarzy:

  1. Cudo <3
    Jutro napisze wiecej XD
    Do napisania
    Kinga

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem mega ciekawa, co bedzie dalej. Mam nadzieje, ze raura szybko znowu bedzie razem xd A tak poza tym to rozdział cuuudowny :**
    P.S. Bardzo przyjemnie sie czyta, ale moze to przez akcje i lzy Rossy`ego <3 w ktorych sie zakochalam . Dzieki, ze bylo tak wiele kiss . Mam nadzieje, ze next bedzie szybko xx

    OdpowiedzUsuń
  3. GENIALNYY! Oł maj gasz ile pocałunków Raura x2, Rikessa, Rolexa (nie pamiętam jakie było połączenie ich imion xd) Rydellington, Ryland i Savannah (na nich też nie pamiętam, ale coś było xd) Ale jak mogłaś w takim momencie skończyć?! No jak?! I, że mam czekać do niedzieli?
    Jest 23:32, jak skończę tan komentarz pewnie będzie jakaś 24:00 jutro mam na ósmą do szkoły. Jestem na 100% pewna, że się nie wyśpię, ale kit z tym ważniejsze żeby skomentować rozdział xd
    Laura jest w łazience, a tam napewno jest gąbka czyli nie jest sama! Ma Spongeboba! Spongebob kanciastoporty, Spongebob kanciastoporty! Jeej!... Chwila co? xD Przepraszam za dużo tej bajki, zdecydowanie, ale to wina mojego brata to on to ciągle ogląda xd <--- ta przeklęta emotka. Dobra tak późna pora plus komentowanie rozdziałów przez Ann to nie jest najlepsze połączenie.
    Chyba zacznę komentować o normalnych porach... no co ty żartuję xd
    Ahh... właśnie moje jednorożce... daję Ci ostatnią szansę, pamiętaj. Inaczej będziesz musiała na nich patatajać.
    Okej nie wiem jakiej to będzie długości xd To ten ja już kończę to coś i pozdrawiam Cię wraz z moimi jednorożcami i kurczaczkami i kaczuszkami i innymi zwierzakami.
    Już naj naj naj ostateczniejsza (jest takie słowo?) rzecz:
    Z wieelką niecierpliwością czekam na next! ^^

    ~ Ann

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział :*
    Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Oo.. wydawało mi się, że go już komentowałam. No cóż pewnie mam Alzchaimera (czy jak się to pisze). Widzę iż mamy już coraz większą ekipę do walki z panem Evilem. Swoją drogą to pewnie jakiś stary dziadek z balkonem. (Taka moja wizja) oo..albo urwał się z planety małp kapucynek. Zapomniałam wspomnieć, że rozdział mega śmieszny, a zwłaszcza zakończenie z tym kissaniem. XD Trzymaj tak dalej bo bez tych rozdziałów to ja z wariuje, chociaż jak się zastanowić to i tak już nie jest ze mną najlepiej. Czekam na next. AMEN.

    OdpowiedzUsuń