czwartek, 9 kwietnia 2015

One Shot - Nie zawsze dobra decyzja, czyli płacz serc.

W Los Santos mieszkała pewna dwójka ludzi. A byli to Ross i Laura. Zakochana para. Spotykali sie ze sobą od roku. Ross był piosenkarzem; blondyn o brąz oczach i zmiewalajacym uśmiechu. Śpiewał w miejskich klubach i mniejszych imprezach. Jego największym występem był koncert przez 30 tysięczna publika mieszkająca na dzielnicy Los Santos-Vinewood. Laura była aktorka; brazowooka brunetka o niskim wzroście. Oboje kochali swoje zawody oraz siebie. Ale tego jednego dnia wszystko sie zmieniło.
Ross jak co dzień grał koncert w pubie, a Laura dopingowala go zza kulisow. Patrzyla jak jej ukochany szaleje na scenie. Jak jego kropelki potu splywaly na podłogę. Mimo to na jego twarzy widniał uśmiech. Laura krzyczała zza kulisow ile sił w gardle. A kiedy blondyn skończył został nagrodzony piskami fanek.
- Dziękuje! Tez Was Kocham! - krzyknął do mikrofonu i udał sie na kulisy. - Ale bardziej jedna osobę. - uśmiechnął sie do Laury. Dziewczyna z uśmiechem podeszła do niego i go pocalowala.
- Ross... Gitara. - mruknela.
- Co? A tak! - chłopak zdjął z siebie instrument i ponownie pocalowal Lau. Młodzi naprawdę mocno sie kochali. Kiedy skończyli okazywać sobie uczucie wyszli na parkiet. Mieli zamiar potanczyc, ale zaczepki ich siwowlosy mężczyzna.
- Ty jesteś Ross Lynch? - spytał. - mam dla Ciebie propozycje.
- Tak to ja. O co chodzi? - spytał i przyciągał do siebie Laure. Tak dla bezpieczeństwa.
- Pracuje dla Los Santos Reckords. Spodobales mi sie...
- Nie jestem gejem. - blondyn szybko pokiwal głowa w stronę Laury.
- Ah. To nie tak miało zabraknąć. Miałem na myśli, ze podobał mi sie Twój występ. Chciałbym Cię mieć jako klienta. Co ty na to? - mężczyzna uśmiechnął sie do chłopaka. Ross spojrzał niepewnie na Laure.
- No nie wie...
- Zgadza sie. - powiedziała szybko Laura. Blondyn na nią spojrzał.
- Co ty robisz?
- To wielka szansa dla Ciebie i rozwinięcia Twojej kariery. Zgadza sie.
Para siedziała własnie w ich wspólnym domu. Objęci siedzieli na kanapie. Oglądali jakiś film. Blondyn już od połowy filmu skupiał sie tylko na Laure i jej skupionym wzroku. Zagryzl dolna warge i bez ceremonialnie wyłączył telewizor. Brunetka z pytajacym wzrokiem spojrzala na niego. Blondyn natomiast zaczął obdarowywac ja gorącymi pocalunkami. Brunetka z wielkim zapałem zaczęła odwzajemniac jego pocałunki, a nawet posunela sie o krok do przodu. Usiadła okradkiem na blondynie i zaplatala swoje ręce w jego włosy. Ross podniósł sie z kanapy i zaczął sie kierować w stronę sypialni. Szybko pokonał schody i już po kilku sekundach znajdował sie w wyżej wymienionym pomieszczeniu. Ich pocałunki stały sie namietne i pełne pożądania. Ross rzucił Laure na łóżko, a sam przygniótł ja swoim ciałem. Napieral swoim kroczem na Laury. W końcu zaczęli pozbywać sie swojej części garderoby. A gdy byli już nadzy, blondyn niezauwazalnie w nią wszedł...
(Czemu tego usuwać nie można? XD ja sie pytam,No!)
Na niebie pojawiło sie słońce, które swoimi promieniami rozjasnilo pokój dwójki bohaterów. Laura przeciagnela sie i powoli wstala z łóżka. Jeszcze zaspana podeszła do szafy i wybrała z niej swoj zestaw na dziś. Zasilają drzwiczki i dopiero wtedy w lustrze zobaczyła, ze nie jest ubrana w pizame, ani w cokolwiek. Na swoj widok krzyknela czym spowodowała, ze Ross sie zbudzil i spadł z łóżka.
- Lau co sie dzieje?! - podbiegl do niej zapominając o swoim ciele.
- Czemu ja jestem naga? Czemu ty jesteś nagi? Czemu jesteśmy nadzy?! - zaczęła piszczec. - I czemu okno jest odsloniete?! - po tym zdaniu ona i blondyn zrownali sie z podłoga. Po tym zaczęli sie z siebie śmiać.
- Co była cudowna noc. - mruknal jej zmyslowo blondyn. Laura sie zasmiala.
- Choćmy sie ubrać. - zadecydowała i razem z blondynem na czworakach weszli do łazienki uprzednio zabierając swoje ubrania. Niedługo po tym zeszli na śniadanie. Kiedy Laura była w trakcie robienia nalesnikow do Ross'a zadzwonił telefon. Od jego menadżera. Chwile z nim porozmawiał, a do stołu wrócił z zmieszanymi uczuciami. Z jednej strony był szczęśliwy, ale z drugiej nie chciał tego robić.
- Kochanie coś sie stało? Widzę Twoje miny. - powiedziała brunetka i podała blondynowi jego porcje rodziców (miało być nalesnikow!). On westchnal. Nie będzie jej przecież oklamywac.
- Będę grać większe koncerty. - powiedział. - I... Będzie trasa koncertowa.
- To swietnie!
- Własnie... Tylko, ze ja... Ta trasa trwa 2 lata. A... Ciebie zabrać nie mogę. - powiedział i Zacisnal powieki.
- Co?! Nie możesz mnie zostawić! - krzyknela bliska łez Lau.
- Ale w tym jest haczyk jak nie pojadę, zerwa ze mną kontrakt.
- To Twoja jedyna szansa... Nie możesz stracić kontraktu.
- Ale, ty... - Laura zamknęła mu usta pocalunkiem.
- Kochanie ufam Ci, to tylko 2 lata...
- Aż 2 lata...
- Nie przerywaj mi. - mruknela brunetka. - wierze, ze to dobrze zrobi dla Twojej kariery. Musisz tam jechać. Masz sie zgodzić. - powiedziała tonem nie znoszacym sprzeciwu.
- Ehh... Dobrze. Już dzwonię. - blondyn wstał od stołu i z telefonem przy oknie zaczął rozmawiać. - Halo? Nick? - spojrzał jeszcze raz na Laure, ona kiwnela głowa. Blondyn skapotulowal. - Zgadzam sie.
- I kiedy wyjezdzasz? - spytała Laura z uśmiechem mimo, ze w środku jej serce krwawilo.
- Już jutro...
Laura wraz z Ross'em własnie stała przez jego autokarem. Autokarem, który miał wywieźć od niej jej miłość na dwa lata. Młodzi zamieniali ze sobą ostatnie słowa. Do odjazdu zostało 5 minut. Laura myślała, ze Ross jeszcze sie rozmysli. I mimo wszystko zostanie z nią. Ale jednak wybrał karierę od niej. Bolało ja to, ale przecież sama mu kazała jechać. Winę mogła zrzucić na siebie. Tylko na siebie. Przecież blondyn chciał zostać, a teraz tego odwołać nie można. Brunetka sie, ze to jego jedyna życiowa szansa. Mimo wszystko. Wytrwa te długie dwa lata.
- Będę tęsknić. - mówił po raz setny Ross.
- Ja bardziej... - Laura mocniej sie w niego wtulila.
- Objecaj mi, ze sobie poradzisz. Ale jakby cokolwiek sie działo dzwon. Przyjade natychmiast.
- Dam sobie radę. Będziemy ze sobą rozmawiać prawda? Chociaż przez telefon?
- Jesne Lau, z tobą zawsze.
- Mam mała prośbę. - brunetka odsunela sie od niego, by moc spojrzeć w jego oczy. Zagrywka warge. - Choć wiem, ze tego nie zrobisz to proszę cię... Nie zostawiaj mnie dla pierwszej lepszej.
- Skąd Ci to mogło przyjść do głowy?! - krzyknął zaskoczony chłopak. Laura sposcila głowę, ale chłopak szybko ja podniósł. - Nigdy Ci czegoś takiego nie zrobię.
- Ross musimy jechać. - powiedział Nick. Blondyn westchnal.
- Będzie mi tego brakować. - zwrócił sie do Marano blondyn i namiętnie ja pocalowal. Chociaż ten gest był krótki to wystarczył obojgu.
- Mi rownież. - szepnela brunetka, a chłopak odjechał...
// 4 miesiące pózniej //
- Dobrze Laura kolejna poza! Swietnie! To koniec na dziś. - uśmiechnela sie do niej Megan. Laura własnie zakończyła fotki do promującego filmu. Z uśmiechem na ustach chwycila butelkę wody i poradnia za Megan.
- Może byś odpoczela? - spytała sie jej blondynka. - W Twoim stanie...
- Nie, nikt nie może nic podejrzewać. - zaprzeczyła Laura w mgnieniu oka.
- Ale wiesz, ze to już na zdjęciach widać?
- Ehh... Niestety. A te zdjęcia dojdą do Ross'a prawda?
- Na cały świat.
- Ty to wiesz jak mnie pocieszyć - zasmiala sie brunetka, a do niej dołączyła blondynka.
- Ale dalej sadze, ze nie możesz, aż tak sie przepracowywac. - zaczęła z powrotem Megan.
- Od tego sie nie umiera! - krzyknela ze śmiechem Laura.
- Wiesz... Kilka osób... No są takie przypadki.
- Ale to sie niedługo skończy. No bo przecież czas sie kończy...
- A Ross czy tak czy siak sie dowie. - wzruszyla ramionami przyjaciółka brunetki. Dalej obie dziewczyny oglądały zdjęcia. Laura zaniepokoiła sie z lekka. (I JAK BĘDZIECIE PISAC KOMENTARZ WSPOMNIJCIE O CZYM W TYM MOMENCIE MYSLILSCIE O LAURZE). Naprawdę było wszystko widać. Ale Ross nie mógł zrezygnować ze swojej kariery. Nie mógł rzucić wszystkiego jak sie rozkręca po 4 miesiącach. Laura tego bała sie najbardziej. Reakcji Ross'a na jej ciążę.
//Kolejny Miesiąc Pózniej//
- Hej Kotku! - Laura przywitala sie z Ross'em na video chacie, powszechnie znanym jako Skype.
- Części Misiu! - odpowiedział jej radosny blondyn. - jak ja chciałbym ciebie przytulić.
- Musisz jeszcze wytrzymać. - zasmiala sie brunetka.
- Jeszcze półtora roku. - westchnal. - chce wracać, bez ciebie to żadna frajda.
- Oj przestań nie jest tak zle, robisz karierę.
- Podobnie jak ty.
Nagle Laura sie poderwala i pobiegla do toalety, a tam zwymiotowala. Po niecałych 3 minutach poplukala usta i umyla zeby. Wróciła do blondyna, który uważnie i z niepokojem na nią spogladal.
- Lau coś sie dzieje? - spytał zmartwiony.
- Nie. Tylko sie przejadlam z rana. - powiedziała szybko brunetka. Była przygotowana na zestawy pytań.
- A zauważyłem jakieś zmiany w Twoim ciele. - podchwycil, ale i na to Laura miała odpowiedz.
- Ostatnio trochę przytylam. Zaczęłam jeść wiecej słodyczy po twoim wyjeździe, ale spokojnie nie ważenia 100kg. Możliwe, ze tez Janerka przekształca czy coś.
- Dobrze powiedzmy, ze ci wie...
- Ross chodź za chwile grasz koncert. - do jego pokoju weszła Maia - jego drugoplanowa menadżerka.
- Tk ja będę kończyć. Jeszcze sie zdzwonimy. Dobranoc Lau! - posłał calusa Laurze, a ona go oddała. Rozlaczyl sie. Laura poszła spać po długim dniu, a ponieważ u Ross'a jest zmiana czasowa u niego świeci słońce.
- Zwykle występy są pod wieczór. - zauważył.
- No wiem. - powiedziała zmyslowo czarnowlosa. - chciałam sam na sam z Tobą porozmawiać.
- Maia ja mam dziewczynę. - odsunął sie znacząco od niej.
- Nie dajesz mi wyboru. - wzruszyla ramionami. Zamknęła drzwi i uderzyła blondyna szklanka w głowę. Zaciagnela go na łóżko i do połowy rozegrała. To samo uczyniła ze sobą. Po tym razem z blondynem pochodną sobie kilka fotek. Z szatanskim uśmiechem wysłała pare z nich do magazynu platkarskiego.
- No i ma za swoje. Nie chciał sie ze mną przesłać, to straci dziewczynę. - uśmiechnela sie do siebie. Ubrana sie i wyszła zostawiając blondyna jakby spał.
Na następny dzień Laura obudziła sie z nowymi siłami do życia. Wstala ubrana sie oraz odswiezyla, a po porannych czynnościach zeszła na dół do kuchni z zamiarem zrobienia sobie śniadania. Brunetka wyciągnęła z lodówki sałatkę, pomidora, ogorka oraz ser fete. Musiała przestrzegać diety. Online wszystkie warzywa. Wyciągnęła z szuflady miskę po czym wrzucila do niej sałate rozdrobniona w listki. Nożem pokroila pomidory na cztery części, a obranego ogorka w plasterki. Do tego wsypala ser. Laura chciała jeszcze zaczalec wiec wyjela kilka oliwek, wrzucila je, a z szuflady wyjela sos vinegree. Polała nim yroszeczke sałatkę. Wszystko wymieszala. Ze swoim bogatym w witaminy śniadaniem udała sie do salonu, gdzie włączyła telewizor. Zaczęła oglądać wiadomości. Kilka informacji na temat nowych wynalazków, coś z rzadu, a na koniec pogoda. Znudzona i z oprozniona miska do połowy zaczęła przezycac kanały. Nagle zatrzymała sie na jednym. Kanał plotkarski. Za często ja to nie interesuje, ale teraz zainetesowalo ja to kto tam był.
- Oto świeże zdjęcie wzrastajacej gwiazdy Ross'a Lynch'a oraz jak myślimy jego partnerki. Czy młody gwiazdor ma romans? A może to coś powazniejszego? Te zdjęcia mówią same za siebie! - powiedziała z uśmiechem reporterka.
- Nie wierze... - szepnela Laura do siebie. Zostalwila sałatkę i chwycila telefon. Nie miała problemu z dodzwonieniem sie.
Blondyn odebrał już po 2 sygnale.
- Lau kotku, co tam słychać? - powiedział radośnie.
- Nigdy ci czegoś takiego nie zrobię, akurat! - Laura powtórzyła słowa blondyna.
- Laura? O co chodzi? - spytał już nie radośnie, a bardziej zdenerwowany.
- Wlacz sobie na kanał Star to sie dowiesz. - usłyszała w tle jak blondyn przelacza programy, aż w końcu zaczął lecieć jeden i ten sam.
- O nie...
- Zniknij z mojego życia! Jak mogłam być taka głupia! Pieprzony frajer! Obiecales! Ty... Ty... Ugh!!! I pomyśleć, ze będziemy mieli dziecko! Nie chce już żyć! Przez ciebie!... Nienawidzę cię!
- Lau, ale to nie... Jesteś w ciąży?
- Tak i to z takim palantem jak ty! Nienawidzę cię! Już nigdy mnie i dziecka nie zobaczysz! - krzyknela po czym sie rozlaczyla. Wybiegła z domu. Miała przy sobie komórkę. Ross próbował sie do niej dodzwonić, ale po tym wszystkim cisnela nią w beton. Biegła dalej. Chciała udać sie w jedno miejsce. Miała kawałek by przeciągnąć. To tam zginęli jej rodzice i to samo ona chciała zrobić. Chciała zniknąć z tego swiata. Bo wiedziała, ze ON na nim żyje.
W tym czasie Ross wychodził od swojego szefa. Powiedział mu o zaistniałej sytuacji, a gdy Nick nie chciał go puścić sam sie zwolnił. Wyskoczył szybko z autokaru po czym pobiegł do wynajętego przez niego helikoptera. Szybko wsiadł i zapowl pasy.
- Do Los Santos! - krzyknął, a pilot natychmiastowo ruszył.
- Gdzie pana wysadzić? - spytał pilot skupiający sie na locie.
- Przy Walk Street. Tory. Ale proszę zaczekać. Możliwe, ze potrzebna będzie pomoc.
- Jak Pan sobie życzy. Coś ważnego? - spytał.
- Miłość.
Laura stała na torach. Dosłownie czuła jak pulsują. Czyli pociąg sie zbliża. Zamknęła oczy, wiedząc ze to koniec. Przypomniała sobie jak tu stali jej rodzice. Trzymali sie za ręce i czekali na swoj koniec. Ona nie miała kogo trzymać za rękę. Już nie. Pamięta jak jej rodzice mówili, ze sie nieszczęśliwie w sobie zakochali. Jak jednego dnia umarli. O tej samej godzinie, czasie. Sama chciała mieć taka smierć. Ale z ukochanym. Nie zdradzajacym. Poczuła mocniejsze pulsowanie otworzyła lekko oczy. Widziała pociąg. Który rozpędzony jechał prosto na nią. Teraz nie przejmowala już sie niczym. Czekała na swoj koniec.
- Laura! - usłyszała znajomy głos w oddali, a pózniej poczuła mocne pchnięcie w bok. wylądowała w rowie, a pociąg przejechał. Tylko, ze nie po niej, a wzamian na jej miejscu pojawił sie Ross. Widziała jego pocharatane ciało. Krew... Zaczęła płakać.
- Ross ty debilu! Kochalam Cię! I nadal kocham, ale to ja miałam to zakończyć! - płakała prosto na jego bezbronne poszarpane ciało. Złapała sie za brzuch i go pogladkala. - za chwile będziemy z tatusiem. - powiedziała i wybiegła z torów. Jeszcze pocalowala jego martwe i zimne usta, oraz wziela z szyi jego niesmiertelnik. Zauważyła helikopter, którym zawsze latala z Ross'em. Weszła do maszyny i rozgladnela sie czy nikogo w nim nie ma. Odpalila maszynę i uniosla sie wysoko nad ziemie.
- Już na zawsze będziemy przy tobie Ross. - powiedziała do siebie. Zaczęła kierować maszynę w stronę ich jednorodzinnego domu. To było zaledwie kilka sekund jak uniosla sie maksymalnie po czym opuściła stery i pozwoliła maszynie bezwladnie opasc.
- Już zawsze będziemy razem. - szepnela przez łzy. Scisnela na swoim sercu niesmiertelnik blondyna, a po sekundzie ogarnął ja mrok. Zginęła w płomieniach ruin swojego domu. Wraz z jej nienarodzonym dzieckiem. Oraz chłopakiem, który zginął na torach by ja chronić.
Na następny dzień zidentyfikowano zwłoki. Nie było to nic nadzwyczajnego, ale nadzwyczajne były jeszcze mokre ślady czerwonych łez na ich policzkach. Na policzkach Ross'a i Laury. A to płakali ich serca. Ponieważ oba umarły z miłości.
***
Hi People!
piszę z telefonu Windows i notka nie będzie długa.
Chce tylko powiedzieć że jest to OS do 3TB. Mam jeszcze do napisania OS do TB2 xd
Proszę o zostawienie komentarza pod tym czymś :/
Pozdrawiam,
Sashy 🎤

7 komentarzy:

  1. Super :*
    Czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne.
    Kocham tego bloga.
    Pozdrowienia:*
    Ktoś.

    OdpowiedzUsuń
  3. Super, bardzo mi się podoba, pod koniec az oczy mi się ''spociły'' :'D
    Zapraszam na mój nowy blog;
    http://tajemnicaichserc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale się spóźniłam! I'm so so sorry. Po prostu nie miałam właściwie w ogóle czasu, ale ważne, że komentuję :) Więc: GENIALNY One Shot! Kurde to było takie urocze, słodkie i te wszystkie inne słowa ^^ Eh... Czy Twoje OS'y zawsze muszą być tak cudowne? xd Z wieeelką niecierpliwością czekam na rozdział i kolejny One Shot w Twoim wykonaniu :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Woow *.*
    Świetnie Ci wyszedł :*
    Przepraszam, ale więcej nie napisze, bo nie wiem co mam napisać ... :o
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny*-* I jeszcze to zakończenie takie cudowne.
    Czekam na następnego OS' a.

    OdpowiedzUsuń