niedziela, 25 stycznia 2015

Rozdział 14 Wiadro! ,Tańcz Gangnam Style,? ,Czytamy Ci w myślach,? ,Daj nam 15$,?!

Szykujcie się na dreszczyk emocji xD. Przeczytajcie też notkę :*

*Ross*
- Na serio Rocky przyszedł kiedyś do szkoły jako dziewczyna i przedstawił się jako Rockilda? - zaśmiała się Lau. Opowiedziałem jej historie z życia wziętą. Tak umilałem nam czas w czekaniu na posiłek.
- Niestety takie rodzeństwo... Ale Rydel dostała za to nowe buty od Riker'a. - dokończyłem.
- Niebywałe! Ona namówiła do tego wszystkiego Rocky'ego, żeby wygrać zakład o buty z Riker'em? Wow... Masz szalone rodzeństwo. - przyznała. Na chwile ucichliśmy. Przyszedł kelner i dał nam nasze wcześniej zamówione jedzenie, czyli ciasto czekoladowe z dwiema gałkami lodów waniliowych i truskawkowych. Do picia zamówiliśmy kawę z mlekiem. Całość dopełniała się idealnie! Mam nadzieje, że ten dzień się uda i Lau zapamięta go jako jeden z najlepszych dni w swoim życiu. Zaczęliśmy spożywać posiłek. Muszę przyznać, że smakuje tak jak wygląda. Przepysznie! Już wiem, gdzie będę przychodził na desery. Dotąd wcześniej nie wiedziałem o tej kawiarence ,,Blue Skye", ale to może dlatego, że często nie wychodzę z domu. Skończyłem jeść swój deser. Spojrzałem na Laurę.
Dopijała swoją kawę.
- Wykonamy kolejny punkt z Twojej listy. - powiedziałem.
- Jaki punkt? Z jakiej listy? - spytała się mnie brunetka wyraźnie nie wiedząc o co może mi chodzić. No tak... kto ogarnia Ross'a Lynch'a? Zamiast całego zdania powie połowę i się cieszy.
- Z Twojego ostatniego dnia, pisało tam coś o wesołym miasteczku. - wyjaśniłem z uśmiechem. Laura uśmiechnęła się na moje zdanie.
- Na prawdę? Pójdziemy do Wesołego Miasteczka? Ja byłam tam z nim wtedy bardzo krótko... - zasmuciła się.
- Ej! Nie smutaj się! To ma być najlepszy dzień w Twoim życiu! Wiec kończ tą kawę i idziemy! - zarządziłem. Dziewczyna zaśmiała się z mojego popędu. Wziąłem ostatni łyk swojej kawy. Podobnie jak dziewczyna. Poprosiłem o rachunek i zapłaciłem za nasze zamówienie. Wyszliśmy z przytulnego budynku.
- Nie musiałeś za mnie płacić. Nie po to wzięłam portfel. - powiedziała.
- Ale ja chce zapłacić. I nie narzekaj. Chłopak powinien za dziewczynę zapłacić. - spojrzałem na nią. Ona szła obok mnie patrząc przed siebie.
- Shan za mnie nigdy nie płacił... - spojrzała na mnie. Jak chłopak może nie płacić za swoją dziewczynę?! To tak jakbym powiedział do dziewczyny: Zapłać za swój obiad, co z tego, ze Ciebie zaprosiłem, muszę mieć kasę na swoje zachcianki... - nawet kilka razy ja musiałam za niego płacić.
- Jaki dupek. - syknąłem. To już był szczyt. Jego własna dziewczyna za niego płaciła, a on nawet nie zapłacił jej za kawę w kawiarni? Jak tak można?!
- Spokojnie. Nie musisz być takim buntownikiem. - szturchnęła mnie w ramię. Zaśmialiśmy się.
- Patrz. Już jesteśmy. To co na początek, młyn? - spytałem będąc już z Lau na terenie miasteczka.
- No... Będę pierwsza! - wyrwała się i w biegu pobiegła do kolejki czekających dzieci. Bez chwili zawahania pobiegłem za nią. Ze spokojem ją dogoniłem.
- I co teraz?! - złapałem ją i obkręciłem wokół własnej osi. Brunetka śmiała się w niebo głosy, a ja razem z nią. Ludzie patrzyli na nas jak na psychicznie chorych.
- Puść mnie na ziemie wariacie! - walnęła mnie w klatę. Nadal ze śmiechem odstawiłem Lau na ziemie. Dołączyliśmy do kolejki czekających. Długa ona nie była, więc już po 6 minutach siedzieliśmy w dwuosobowym wagoniku. Pani z obsługi zastawiła przed nami barierkę, która służyła do zabezpieczenia. Wkrótce po tym koło zaczęło się kręcić. Uśmiechnięci obserwowaliśmy wszystko dookoła. Nagle wagonik zatrzymał się na samej górze.
- Lepszych krajobrazów nie mogłam sobie wymarzyć. - powiedziała Laura spoglądając na mnie.
- Żyć tak w przestrzeni i niczym się nie przejmować. Nie mieć problemów. Cieszyć się wszystkim dookoła. Piękne życie, prawda? - spytałem się dziewczyny.
- Tak. Czasami zdaje mi się, że wszystkich okłamuje. Patrz na tych ludzi. Myślą ze jesteśmy ludźmi, a tak naprawdę możemy wywrócić świat do góry nogami.
- My ich nie oszukujemy, my się ukrywamy z prawdą, by nas nie nienawidzili. Jest dobrze tak jak jest. - od powiedziałem jej. Jesteśmy już na szczycie całe 5 minut.
- Długo jeszcze będzie to trwało? - 19-latka wychyliła się z wagonu. W jednej chwili wszystko zaczęło dziać się w zwolnionym tempie. Ta ochronną barierka zerwała się i odpadła, a opierająca na niej swój ciężar Laura leciałaby za nią, gdyby nie złapała się nóżki od wagonu, która jest pod spodem maszyny. - Pomocy! - krzyczała.
- Trzymaj się! - również krzyknąłem. Pośrodku wagona była metalowa rura. Skrzyżowałem wokół niej nogi, a ponieważ była ona blisko wyjścia, ze spokojem mogłem wychylić plecy w ''mostek'' i chwycić Laurę. Tak też zrobiłem. Wygiąłem się w łuk i wyciągnąłem ręce. - Laura! Złap się mnie! Puść tą nóżkę, a złap się mojej ręki!!!
- Ja spadnę! - lamentowała.
- Złapie Cię! ZAUFAJ MI! - dziewczyna spojrzała na mnie. Analizowana moje słowa. Zamknęła oczy i w ułamku sekundy znalazła się w moich ramionach. Trzymałem ja mocno w stalowym uścisku. Moja moc składa się z nad przyrodzonej siły, więc to dla mnie nie był żaden wysiłek. Jedynie towarzyszył mi strach. Strach przed puszczeniem Laury w przepaść. Koło się ruszyło. Dojechaliśmy jako pierwsi. Będąc metr nad ziemia puściłem brunetkę, bo mogła stać na własnych nogach, a sam rozplatałem się od rury. Zbiegło się wokół nas dużo ludzi i jak z synchronizowani zaczęli bić brawo. Ja i brunetka ignorując to wszystko przytuliliśmy się do siebie.
- Dziękuje Rossy. - wtuliła się w moja szyje.
- Nie pozwolę by stała Ci się krzywda. Nie ze mną. - przytuliłem policzek do jej włosów.
- Boże jedyny! Nie wiem jak to się mogło stać! Przepraszamy bardzo! Jeśli moglibyśmy jakoś to wynagrodzić... - zaczął spowiadać się nam jakiś mężczyzna. Zapewne to kierownik tego wesołego miasteczka.
- Mogło się jej coś stać. Moja prośba to budowa solidniejszych barierek. - warknąłem i odsunąłem się od Laury. Ona za to z uśmiechem i spokojnie od powiedziała.
- Może kiedyś jakoś się pan nam zrekopensuje. Jakby coś jestem Laura Marano, a to Ross Lynch. A teraz przepraszamy, ale idziemy na dalsze atrakcje. - powiedziała. Przed chwila panikowała, a teraz tak nagle jest spokojna. Potrafi naprawdę szybko się uspokoić. Tak jak powiedziała poszliśmy na kolejne atrakcje. Następne były samochodziki. Może i są one dla dzieci, ale przyszliśmy tutaj żeby się bawić! Co z tego, że jesteśmy prawie dorośli. Nawet dorosły potrzebuje dziecinnej rozrywki.

*Ellington*
Jesteśmy już trzecia godzinę na zakupach. Nie wiem ile można tak chodzić po sklepach i kupować co chwila nowe ciuchy. Ja z Rocky'm już dawno kupiliśmy trzy siatki przekąsek na dziś wieczór. Czekają one spokojnie w aucie. Tak, tam są trzy a tutaj dziesięć, które nosi w te i z powrotem Riker. Nasz tragarz nie dawał sobie rady, bo reklamówek ciągle przybywa. Dosłownie dwie reklamówki na 10 minut wypakowane po brzegi. Wiec ja i Rocky postanowiliśmy mu trochę pomóc. Bo nam się biedaczek zamęczy. ,Dzięki., O! Udało Ci się wejść do czyiś myśli. ,Najwyraźniej tak., Jesteś w tym coraz lepszy. Może to będzie Twoja dodatkowa moc? ,No nie wiem., ,A co tu beze mnie rozmawiacie?, To Riker zaczął! Ja nie mam z tym nic wspólnego. ,Nie broń się i tak to nic nie da Ell, zdradziłeś mnie! Albo raczej Rik mnie zdradził!, ,Ej! Ja nikogo nie zdradziłem!, ,Wcale!, Możecie nie kłócić się w mojej głowie?! ...... No! Nareszcie upragniona cisza! Kłócą się w mojej głowie, niech w Rik'a się pokłócą. Ja tu chce mieć czyste myśli. Jeśli jeszcze takie u mnie są lub w ogóle są możliwe... Hem...
- Patrz jaka piękna! - krzyknęła Vanessa i ciągnąć za sobą Rydel stanęła przed wystawa sukienek.
- Zaczyna się... - Riker walną się z otwartej ręki w czoło.
- Kiedy wrócimy do domu? - spytałem.
- Jak kupimy wszystko co trendy. - uśmiechnęła się słodko Delly.
- Ale tu jest z 300 sklepów! - pisnął Rocky, a dziewczyny z zadowoleniem pokiwały głowami.
- Ell zrób coś. - mruknął do mnie Rik.
- Co mam niby zrobić? - spytałem cicho by blondynka z brunetka mnie nie usłyszały.
- Ty ostatnio ubłagałeś je przez Delly... Może Ci się znowu uda? - powiedział również szeptem Rocky.
- Błagam. - dodał szybko Rik.
- No, No, No... Dobra... Spróbuje. - wypuściłem powietrze.
- Dzięki stary. - poklepał mnie po plecach brunet. Pokiwałem lekko głową. Podałem im torby, które niosłem. Podeszłem do działu z sukienkami, tam były dziewczyny.
- No heeej. Mam dla was układ. - powiedziałem znajdując się pośrodku i obejmując je na raz.
- A jaka to propozycja? - spytała blondynka.
- Taka, że kupię wam wasza wymarzona sukienkę jeśli stąd pójdziemy. Musimy jeszcze podjechać do innego sklepu by kupić pendrive, bo Ryland potrzebuje na filmy. - wyjaśniłem im swoją propozycje.
- Dobra. Idziemy na takie coś. - Vanessa klasnęła w ręce. Obie pociągnęły mnie do jakiegoś działu i podały sukienki. Muszę przyznać, ze obydwie mają gust. Zapłaciłem za ciuchy i razem z kolejnymi siatkami wyszliśmy z centrum handlowego. Skierowaliśmy się na parking do auta Riker'a. Tam wsadziliśmy zakupy, a w nawiasie mówiąc wielkie zakupy dziewczyn do pojemnego i to bardzo pojemnego bagażnika. Na serio ten bagażnik to jakieś cudo. Było jak zliczyłem 36 toreb z ubraniami i 27 par butów, a to nawet nie zajęło połowy bagażnika! Z otwarta buzia patrzyłem jak to wszystko się mieści.
- Zaklęcie pojemności. - szepnął do mnie Riker.
- Zaklęcie pojeb...czego? - próbowałem powtórzyć.
- Pojemności, a nie pojeb. Żeby więcej się mieściło.
- Skąd je znasz? - spytałem.
- Od Rydel i Vanessy.
- Rydel? I Vanki?
- A jak myślisz jak im się mieszczą te ciuchy i buty w szafie? Zaklęcie. - uśmiechnął się i zamknął tył auta. W aucie usiadłem z Rockym, a Van z Ryd, za to Riker obsługiwał kierownicę. Inaczej mówiąc prowadził auto.
- Czyli teraz jedziemy do sklepu ze sprzętem AGD/RTV? - spytała blondynka.
- Tak po USB. - powiedział Rocky.
- A mieliśmy jechać do domu... - marudziła Vanessa.
- Teraz zobaczycie jak to jest być w naszej skórze z wami na zakupach. Idziecie z nami czy chcecie czy nie. - postanowił Rik i wyjechał z parkingu.
- A Ciebie plecy nie bolą? - spytał się brunet jak miewam blondyna.
- Nie zaczynaj tematu... Bo marnie to się dla Ciebie skończy... - syknął starszy. Rocky od razu zamilkł.
- Nie odzywaj się lepiej. - zaśmiałem się.
- A cicho bądź. - brunet mnie szturchnął. Oddałem mu i ta czynność powtarzała się tak kilka razy dopóki nie zaczęliśmy się bić. Wyglądało to bicie tak jakby dwie dziewczyny bały się uszkodzić, wiec wymachiwały łapkami.
- Vanessa nagrałaś to? - usłyszałem głos Lynch'owej.
- No jasne. Takie coś podbije YouTube. - od powiedziała jej Marano.
- Ej! - oburzyliśmy się.
- Cicho być. - zaśmiał się Rik.
- A ty z czego się śmiejesz? - zapytałem.
- Z was. - powiedział lakonicznie. Pff... Też mi coś. Nie jesteśmy, aż tacy zabawni. W snach! Dojechaliśmy do kolejnego sklepu. Piątką weszliśmy do niego i udaliśmy się na dział elektroniki. Dziewczyny poszły razem z nami. A myślałem, że zostaną w samochodzie...

*Rocky*
Byliśmy już w kolejce przy kasie z USB. Wszystko byłoby dobrze gdyby za nami nie stała babcia, która ciągle mnie się czepiała!
- Ale naprawdę masz piękne te włosy skarbeńku. - zaczęła.
- Nie jestem dziewczyna. - od powiedziałem.
- Jesteś chłopcem? To może byś je obciął?
- Ale tak mi jest dobrze.
- Wyglądasz jak tysiąc nie szczęść. Poszedłbyś do fryzjera.
- To MOJA głowa, to MOJE włosy i będę z NIMI robił co chce.
- Umówię Cię do makijażystki. - Powiedzcie mi o co w tym chodzi?! Do tego rodzeństwo z przyjaciółmi się ze mnie śmieją. No naprawdę!
- Ja. Jestem. Rocky. Chłopak! - powtórzyłem po raz kolejny.
- Rocky? Co to za imię? Powinieneś mieć na imię Stasiu! Takie ładne, proste imię. - powiedziała z uśmiechem.
- Mówiłem rodzicom, że źle go ochrzcili. - wtrącił się do rozmowy Riker.
- Widzisz twoja blond siostrzyczka ma racje! - krzyknęła starsza pani. Rik cofnął się do swojej grupy. Teraz to on jest moja 'siostrzyczka'. Jak fajnie...
- Jestem facetem! Nie noszę makijażu ani nie zetnę włosów. - wyjaśniłem.
- Skarbie. Ubierz się wiesz jak jest chłodno...
- Na dworze jest 35 stopni!
- Ach.. ta młodzież. A do kościoła chodzisz? Za moich czasów śpiewaliście w chórze! - lamentowała.
- Rock tylko czasem się nie wścieknij. - zaśmiała się Vanessa.
- A kto to Rock? Też jakaś dziewczynka? - spytała staruszka.
- Po co ta babcia poszła do sklepu AGD?! - krzyknął Ellington.
- Ej! Nie jestem babcia! Mam zaledwie 75 lat! - oburzyła się siwo włosa. Ja już nie wytrzymam.
- Ja mu pozwalam użyć mocy... - powiedziała Rydel.
- A ja mu zalecam. - dołączył się Riker. - przed nami jeszcze całe 4 minuty czekania, więc wiesz...
- Ja z chęcią to zobaczę. - dodała Ness.
- A potrafiłbyś tak żebyśmy słyszeli wasze myśli? - spytała z nadzieja blondynka.
- Skoro moc mi się rozszerzyła. Spróbuje, ale zamknijcie oczy i skupcie się. Może nawet uda mi się żebyście sami sobie rozmawiali z tą babą. - powiedziałem.
- Ale czad. - Ell podekstytowany zamknął swe oczęta. Reszta zrobiła to samo łącznie ze mną. Będzie, będzie zabawa, będzie się działo...
> Rozmowa W Myślach <
(Babcia, Rocky, Ratliff, Riker, Vanessa, Rydel)
- Yyy hej?
- Pan Bóg się do mnie odezwał!
- Tak... Bóg.
- Oto ja służebnica pańska! Niech mi się stanie według słowa twego!
- Skąd ona to wytrzasnęła?
- Nie mam pojęcia.
- Świeci Aniołowie w mojej głowie!
- Każe Ci tańczyć Gangnam Style!
- Ciołku, ona nie wie co to jest!
- To się niech nauczy. Ręce na krzyż i hopsasz.
- Jam Ci kazać zostawić te biedne dzieci w spokoju!
- I kupić im po lizaku...

- No bez takich! Wole czekoladę!
- Nigdy więcej nie dam wam dojść do moich myśli, a szczególnie z babciami.
- Pamiętaj, że to nie babcia po 75...
- O Boże! Pomóż Te dzieci przede mną chyba zasłabły! Mam zrobić reanimacje usta-usta?
- Nie!!
- Znaczy one żyją!
- Tylko czytają Ci w myślach.
- Ell!
- Dobra. Masz tańczyć Gangnam Style i zostawić dzieci w spokoju. Kończymy tą szopkę...
- I dać im po 15 $!
- Jak wszech mogący sobie życzy!

> Koniec Rozmowy W Myślach <

- Ell!!! - nasza czwórka wydarła się na bruneta.
- Co? - spytał jak gdyby nigdy nic.
- Wiadro! ,Tańcz Gangnam Style,? ,Czytamy Ci w myślach,? ,Daj nam 15$,?! - wydzierała się Rydel. Podeszła do nas ta siwowłosa i wcisnęła nam 15$.
- Ale to było zabawne. - wybuchła śmiechem Vanessa. Wzruszyliśmy ramionami i dołączyliśmy do niej. Nadeszła nasza kolejka. Szybko zapłaciliśmy za urządzenie i tak samo szybko udaliśmy się w stronę wyjścia. Słyszeliśmy jeszcze głos tej babci: A to nie jest pielgrzymka po znicze? Boże co się dzieje z ludźmi na starość. Wsiedliśmy do samochodu na swoje miejsca i ruszyliśmy w stronę domu. Czekało nas ok. 15 minut jazdy.

*Rydel*
Wróciliśmy do domu. Już możemy używać mocy, nie jesteśmy w centrum uwagi. Przeteleportowałam swoje rzeczy do mojego pokoju. To samo zrobiła Vanessa. Weszłam do salonu. No cóż. Ryland się postarał było tu tak jak w kinie domowym.
- Macie pendrive? - spytał na wstępie.
- Tak, trzymaj. - Riker rzucił w niego urządzeniem.
- Może Ci w czymś pomóc? - spytałam.
- No zostało mi jeszcze rozłożenie przekąsek i pobranie filmów. - powiedział.
- Możemy zająć się żywnością. - zaoferowała Vanessa.
- Dobra. Ale ja porywam Rocky'ego i Ell'a. Muszą mi pomóc z tymi filmami. - brunet pociągnął wymienionych chłopaków na górę do swojego pokoju. Gdy trójka brunetów była na górze i robiła coś z filmami, ja, Rik i Ness rozstawialiśmy czipsy różnego rodzaju, popcorn, żelki, paluszki, ciasteczka, cukierki, pianki, wafelki i wiele innych słodkości.
- Która godzina? - spytał zaniepokojony Riker.
- Spokojnie dopiero po 17. Ross i Laura... a tak w ogóle gdzie oni są? - spytała Van.
- Przecież Ell'y mówili, że są na spacerze. Nawet ta dwójka mówiła, że pójdzie z opowiadań Rik'a. - powiedziałam.
- Masz racje. Nic im się nie stanie. - odetchnął z ulgą.
- Na pewno oni są rozsądni, prawda Ryd? - powiedziała Van. Spojrzałam na nią nieobecnym wzrokiem. Ross i Laura. Dwie osoby. Dwa rożne światy, które JA rozgryzłam i dwa rożne światy, które muszę chronić. Bezpieczeństwo. Muszę im to zapewnić. Ten anonimowy list mnie zaskoczył. A może to jakiś głupi żart? Wiedza,  że mam taka i nie inna moc i chcąc się zabawić robią ze mnie debilkę? Idiotkę? Rydel? Obiecałam, że będę taka jak zwykle. Może zapomnę o tej sytuacji? Zapomnę o tym liście z pod ciemnej gwiazdy i po prostu będę cieszyć się życiem. Jeśli jedna rzecz mnie załamie to życie według mnie straci sens. Będę sobie to wmawiać przez długi czas. Że to moja wina. A jak podejmę się wyzwaniu i uda mi się zwyciężyć dostanę nowa dawkę energii na życie, i się okaże, że nie jest ono ''do bani''.
- Prawda? - szturchnęła mnie ponownie brunetka.
- Co?! A tak, tak. - powiedziałam otrząsając się z jakże ciekawego transu.
- Dell wszystko dobrze? - spytał mój brat.
- Tak. - zapewniłam. Popatrzyli na mnie z przymrużonymi oczami. - Co się tak na mnie gapicie? Co ja jakaś miss Peru?! - krzyknęłam.
- Tak, to ta sama Delly jaka znam. - westchnął Riker.
- Bardzo śmieszne! - wzięłam poduszkę. Miałam zamiar w niego nią rzucić.
- WRÓCILI...MY NO WIECIE CO?! TAK NA POWITANIE?! - okazało się, że mój cel rzucił w Laurę.
- Bez nas rozróba?! Jak tak można! - oburzył się Ross.
- Oj tam, oj tam. Przeżyjecie. - machnęła na nich ręka Vanka. Zaśmiałam się pod nosem.
- Śmieszne. - powiedział retorycznie młody. On jest młody, a RyRy jest młodszy. Ten temat omawiałam z nimi, więc wiedza kiedy o kogo mi chodzi. Laura i Ross zaczęli opowiadać co robili przez ten cały czas. O tym, że byli na karuzeli, w krzywych lustrach, jaskini zagłady, kaczkach, samochodzikach, konikach, pistoletach wodnych, balonach i wielu innych. Mieli dzień pełen atrakcji. Teraz dzień się skończył, a nadchodzi noc pełna atrakcji!
- O, są już wszyscy? - spytał Ratliff, który zszedł z pozostała dwójka brunetów do salonu.
- Jak widać. - powiedział Rik.
- To zaczynamy seans? - spytał Rocky.
- A która godzina? - od powiedział mu na pytanie RyRy.
- Jest 18:47. - powiedziała im Laura.
- O możemy zaczynać, bo ma być tak samo jak w kinie. - wzruszył ramionami Ell. Ryland zgasił światło. Każdy się usadowił na rozłożonej kanapie. Lecz zamiast filmów leciały reklamy i co chwila chłopacy przełączali na kolejne ogłoszenia.
- A co wy do cholery robicie?! - wybuchłam w końcu.
- Chcemy żeby było tak jak w kinie. - od powiedział spokojnie Rocky.
- Dlatego puszczacie reklamy?! - wrzasnęła Vanessa.
- Tego jeszcze nie było. - mruknął Ross.
- Jak nie było! A w kinach 30 minut lecą reklamy na początku! - obronił się brunet w moim wieku.
- Ja wam dam reklamy! Nie wytrzymam jeszcze tych 24 minut! Przełączaj na film, ale już! - krzyknął Riker. Oburzeni chłopacy włączyli jako pierwsza komedie:,Agent XXL. Muszę przyznać, ze się uśmiałam jak nigdy dotąd. Nawet w którymś momencie przez plaże biegł dzieciak podobny do Ross'a, gdy ten miał 13 lat. Naprawdę było super. Nigdy tak się nie uśmiałam. Posikałam się prawie ze śmiechu. Następnym filmem była komedia, familijna, animowana - Big Hero 6. Muszę przyznać, ze choć film dla dzieci strasznie mnie wciągnął. Polubiłam go. Chciałabym mieć takiego ludziko-balona, których mnie chronił. Może kiedyś będę mieć takiego chłopaka? Nie żeby coś, wygląd się nie liczy tylko wnętrze, ale lepiej żeby nie był ,,balonikiem,, bo będę mieć kompleksy. Śmiałam się jak opętana, gdy padł tekst: Wylecieliśmy przez okno! Przypomniało mi się wtedy jak goniłam Rossy'ego za podmienienie mi szamponu. Tak się patrzył do tyłu czy go nie doganiam, że biedak wyleciał przez szybę jednocześnie ja tłukąc. Na szczęście w porę zareagował Ryland. Wyczarował stos poduszek i materacy, więc blondyn miał miękkie lądowanie. Ale do końca życia zapamiętam tą chwile, gdy z piskiem pięcioletniej dziewczynki i przerażona mina przede mną uciekał. To była dopiero komedia. Mogli nas nakręcić i wstawić do internetu. Już wiedzę te milion łapek w górę! Kiedy pojawiły się napisy końcowe w filmie animowanym nadszedł czas na horror. Chłopacy postanowili ściągnąć: Straszny film 6. Ja ich kiedyś trzasnę w łeb!

*Narrator*
Leciał właśnie super film, który załatwili bruneci. Jednak film był horror'em, a jak sama nazwa wskazuje to nie jest radosna komedia, co uprzedza tytuł filmu. Dziewczyny po oglądałyby sobie zapewne jakieś romantyczne lub dramatyczne filmy. Ale skoro już leci coś innego, a zdania zmienić nie można. Próbowały wytrwale dotrwać do końca. Lecz co sekundę było słychać ich piski. Blondyni jak i bruneci niewzruszeni oglądali film. Jakby to co tam leci było normalne. Nadeszła tak straszna scena, ze trzy dziewczyny krzyknęły z całej swej siły i wskoczyły na byle jakie osoby. Skończyło się na tym, ze Van dusiła Rocky'ego, Rydel - Ross'a, a Laura - Ryland'a. Owa trójka płci męskiej spojrzała na siebie ze zdziwieniem. Rocky przełożył Ness do Riker'a. Ross dał Ryd Ell'owi, a sam przejął Lau od RyRy'ego. Zaczęli głaskać je po plecach i uspokajać. W Końcu film dobiegł końca. Jednak dziewczyny jak ze stali trzymały się chłopaków.
- Emm... Idziemy spać? - spytał niepewnie Ryland.
- Tak. Tylko odniesiemy je do ich pokoi. - powiedział Rik, podtrzymując Nessy.
- NIE! - krzyknęły nagle dziewczyny.
- To może niech śpią z wami jak się was uczepiły? - za proponował Rocky. Pstryknął palcami i już po setnej sekundzie miał na sobie piżamę. To samo zrobiła reszta, nawet dziewczyny.
- Skoro już trzeba. - mruknął Ross.
- Dobranoc! - powiedział Ell i skierował się do pokoju podobnie jak pozostali. Dziewczyny wtulone w chłopaków zasnęły głębokim snem. Podobnie jak cała reszta domowników.
***
Hi people!
Czo tam u Was? xD
Nie rozpisuję się za bardzo. Piszcie co sądzicie. Zrobię kolejny układ może być?
Dziękuję za Wszystkie komentarze, motywują :*.
Tak, więc miłej Niedzieli! :D
Pozdrawiam,
Sashy ♫

PS/ JEŚLI BĘDZIE WIĘCEJ NIŻ 7 KOMENTARZY ROZDZIAŁ W ŚRODĘ :D.

:*

6 komentarzy:

  1. Wspaniały rozdział !
    I ten młyn !
    Kocham twojego bloga c:
    Z niecierpliwością czekaaam na nexta xD
    ~Anonimek *-*

    OdpowiedzUsuń
  2. Miłej niedzieli mi życzysz , a czytam w poniedziałek , nosz to chamstwo jest! xDD
    Rozdział taki jak zawsze , czyli boski ;*
    Czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG! To pod szantaż podlega! :P Siedem komów?! Razem z moim to cztery, więc jeszcze trzy... Komentujcie ludziska, bo chcem w środę rozdziałka! No chyba, że koma swojej druhny policzysz jak za czery komy ^^
    Rozdział znów fascynujący, zajebisty i wciągający jak narkotyk! Dawaj mi tego nexta w środę, bo się poświęcam, żeby czytać twoje GENIALNE rozdziały, a w środę konkursa mam i zakuwać powinnnam!:P
    Jeszcze życzę sobie jakąś twoją "lekturę" na jutro, bo muszę mieć wytłumaczenie, że się nie uczyłam... CZytałam taką jakby książkę! :D
    No chyba, że fartem przejdę do kolejnego etapu konkursu... Wtedy to ci palnę One-Shota! Heh! Dobra bo przynudzam! Pisz, a w środę chcę widzieć nexta!

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy następny rozdział? Kiedy dodasz nexta? Kiedy następny rozdział? Kiedy dodasz nexta? Proszę Cię dodawaj więcej Rydellington

    OdpowiedzUsuń
  5. CUD! kiedy bedzie Raura? Czekam z niecierpliwoscią! ;)

    OdpowiedzUsuń