niedziela, 18 stycznia 2015

Rozdział 12 Jak dam Ci trzy setki na liczniku to się nie pozbierasz!

*Riker*
- Będzie guz jak nic. - mówiłem do siebie. Stałem przed lustrem w swojej łazience i przykładałem sobie zimny okład do czoła. Trzeba przyznać, że pomysł Vanessy był imponujący. Kiedyś go wykorzystam. 
- Hej, można? - zapukał w drzwi od łazienki Ross i bezceremonialnie wszedł.
- Skoro już jesteś, to po co pytasz? - spytałem uśmiechając się do brata.
- Wypada zapytać. - wzruszył ramionami.
- Wypada też poczekać na odpowiedź. Co by było gdybym paradował nago? - popatrzyłem na Ross'a odkładając okład. Miał zniesmaczoną minę.
- Jedno jest pewne: będę miał koszmary i załamanie psychiczne. - powiedział, a po jego ciele przeszedł dreszcz.
- Ja musiałem Ciebie przewijać, wiec nie jesteś dla mnie tajemnicą, a załamania nie mam. - zaśmiałem się. Blondyn przerażony spojrzał na mnie, a później na siebie. Opatulił się nagle ramionami by zasłonić swoje ciało. Do tego zrobił minkę zbitego psiaka. Nie mogłem wytrzymać, z resztą Ross też. Wybuchnęliśmy razem śmiechem.
- Dobrze. Co chciałeś? E! Bez powodu nigdy nie przychodzisz! - szybko powiedziałem, gdy ten miał zamiar wzruszyć kolejny raz ramionami. Opanowałem już z lekka śmiech.
- No ja nic... - pisnął. Spojrzałem na niego z przymrużonymi oczami i założyłem rękę na rękę. - No dobra... Powiedziałem Lau o naszej tajnej mocy. - wydusił z siebie, a ja doznałem szoku. - Do tego powiedziałem, że ty pomożesz mi przekazać gen tej mocy i...
- Nie kończ! - krzyknąłem. - Co Ci strzeliło do głowy?! Wiesz dobrze, że tylko ja nauczyłem się tej mocy, a żeby cała rodzina zdała egzamin nauczyłem się ją przekazywać! Myślisz, że to takie łatwe? Ja to zrobiłem 5 lat temu! - wykrzyczałem z siebie emocje.
- Riker ja nie chciałem tylko... 
- Masz długi jęzor.
- Nie! Po prostu Lau tak słodko wyglądała. Gadałem co popadnie. Mógłbym powiedzieć o drugiej tajnej mocy, ale nie zdążyłem, bo skapnęliśmy się, że mam na sobie tylko bokserki. - wytłumaczył mi. Odetchnąłem z ulgą.
- Dobra zrobię to dla Ciebie. - mruknąłem. Ross przytulił mnie, ja chcąc nie chcąc oddałem przytulas.
- Jeszcze dołączy do nas Vanessa, ona już wie. Czekamy u mnie w pokoju! - dodał szybko i zanim zdążyłem odpowiedzieć pozostał tylko zarys sylwetki brata. Oj Ross, co z Ciebie wyrośnie... Ogarnąłem się jeszcze trochę, że tak powiem na twarzy. Wyszedłem z pokoju czystości oraz sypialni i udałem się w kierunku drzwi od pokoju Ross'a. Otworzyłem drzwi, a w środku stała trójka składająca się z mojego brata i dwóch sióstr. Zamknąłem drzwi.
- Okey, od razu mówię. Ross piśniesz słówko o tym co się tu wydarzyło to Ci nogi z czterech liter powyrywam! - warknąłem w stronę blondyna. A potem dodałem już spokojniej. - Od razu będą dwie moce.
- Jak to dwie? - spytała Vanessa, a Laura nadepnęła jej na nogę.
- Jak nie chcesz to nie musisz tego robić. - unormowała młodsza Marano.
- Zrobię to. Jesteście częścią rodziny, a skoro reszta ma tą moc, wy też powinnyście. - odpowiedziałem. - Ross wiem jak lubisz paplać, więc powiedz co to za moce.
- Pierwsza moc to niewidzialność. Będziecie mogły przez nie określony czas być niewidzialne. Jeśli dwie na raz będziecie używa tej mocy będziecie siebie widzieć, ale reszta nie. Niewidzialni siebie widza. Druga moc to.. Jak się to nazywało... grawitacyjna przyczepność. Będziecie mogły normalnie chodzić po ścianach czy sufitach bez żadnej pomocy. - wesoły blondyn popatrzył na mnie. Przekręciłem oczami i machnąłem dwa razy ręka. Już po chwili normalnie chodziłem po ścianie i suficie. Miny dziewczyn - bezcenne.
- Będzie to bolało? - spytała Laura pocierając rękę.
- Nie bądź głupia, na pewno nic nie będzie bolało. - uspokoiła ja Ness.
- Ross gotowy? - wspomniany chłopak kiwnął głową. - Złapmy się za ręce. - powiedziałem każdy wykonał moje polecenie. Staliśmy w kółku. Wziąłem głęboki wdech. - myślcie o tych mocach. - powiedziałem. Zaczęliśmy się unosić. Mieszały się żółte, niebieskie, czerwone i fioletowe iskry. Wszystko wokół nas zaczęło wirować. Otulał nas wiatr. Zamknąłem oczy tak jak reszta. Skupiłem się tylko na mocach i o przekazaniu cząstki genu. Niewidzialność, grawitacja, niewidzialność, grawitacja. Czułem jak energia przepływa przez moje i Ross'a ręce do dziewczyn. Otworzyłem oczy. Biały pył przechodził ode mnie i brata do dziewczyn. Kiedy dotarł do złączenia dłoni sióstr Marano wszystko się przerwało. Z impetem upadliśmy na ziemie, pokój wrócił do normy, wiatr znikł tak samo jak barwy kolorów. Wszystko wyglądało normalnie.
- Au.. mój łeb. - syknęła Van. Pomogłem jej wstać z dywanu, tak samo jak Ross pomógł wstać Laurze.
- Nic wam nie jest? - spytał.
- Jak to Ness'y wspomniała: mój łeb.. - powtórzyła Laura.
- To normalne. Przejdzie. Nie używajcie tylko tej magii przez kolejne 24 godziny. Jeśli ja użyjecie mogą pojawić się komplikacje. Wiec to ważne. - powiedziałem, żeby je uspokoić na początku. Ale chyba... mi nie wyszło.

*Narrator*
Kiedy dwójka blondynów próbowała uspokoić dwie brunetki i wyjaśnić im, że śmierć to nie częsty objaw, reszta rodziny siedziała na dworze. Rydel podziwiała drzewo, którego wcześniej "nie było". Ryland kosił trawę, ale coś mu nie wychodziło, bo za każdym razem jak przejeżdżał maszyna po trawie, ona zostawała nie ruszona, nie tknięta. Wiec młody zawracał z kosiarka i ponownie przejeżdżał po tym samym skrawku trawy, z tym samym efektem. Rocky obserwował chmury i krzyczał co chwila jakiś kształt lub coś innego co mu przypomina biały obłok. Ell za to leżał na leżaku i próbował złapać wnerwiającą go muchę. No... może chciał ja zabić z zimna krwią. Tak, więc odpychał ją raz po raz swoją mocą.
- Elf! Muminek! - krzyknął Rocky pokazując na biała chmurkę.
- Co za cholerna mucha! Jak dam Ci trzy setki na liczniku to się nie pozbierasz! - krzyczał Ratliff na owada. Użył on czarów wiec wiedział co zwierzątko do niego mówi. Kiedy ono zrobiło "Bzzzz, Bzz" Ell'owi nerwy puściły. - No chyba ty jesteś spasiona! - kiedy on się kłócił. Ryland po raz kolejny wracał z kosiarką do miejsca, w którym nie mógł zacząć.
- My mamy tu drzewo... - powtarzała w kółko Rydel.
- No tak, a za naszym domem jest prywatny park tylko dla nas. - zaśmiał się Ellington.
- Nosz zaraz wezmę nożyczki! - wściekał się Ryland. Blondynka na chwilkę się oderwała od oglądania okazu przyrody i spojrzała na młodszego brata.
- RyRy... a może najpierw ją włącz? - uśmiechnęła się do bruneta, blondynka. Młody rozszerzył oczy.
- Tak, to się włącza. - odpowiedział automatycznie Rocky. - Motyl!
- Nie mucha! - Ratliff wiatrem odgonił owada, ale co z tego, jak to uparte i wraca. - Sama jesteś wiatropylna! Myślisz ze masz skrzydełka to sobie możesz na to pozwalać?! - wnerwił się kolejny raz. Blondynka postanowiła działać. odeszła do przyjaciela i pstryknęła palcami. W jednej sekundzie mucha znikła.
- To niemożliwe! To ja! - krzyknął Rocky patrząc na identyczna chmura jak jego twarz. Za ta sprawia tym razem stała Vanessa, która będąc przy drzwiach wyjściowych na taras bawiła się mocą. Jednocześnie sprawdzała Rock'a ze znajomości kształtów. Rydel nic nie podejrzewając przyłączyła się do Rocky'ego. Usiadła przy nim nad basenem i oglądała chmury. Ryland włączył tą nieszczęsną kosiarkę. Ucieszył się, że zaczęła działać. Z uśmiechem na ustach przebiegł przez cały ogród i park. Wszystko wyszło perfect, a w szczególności ten wredny skrawek trawy. Po 10 sekundach z mocą Ryland'a wszystko było pięknie skończone.
- Nareszcie... - odsapnął brunet i przyłączył się do rodzeństwa.
- Ech. Ja też popatrzę. - przyjaciel zlazł z leżaka i usiadł obok Rydel. Patrzył się tam gdzie reszta. W niebo. Wszystko szło według planu, planu Ross'a. Chciał on się zemścić za kawał Rydel. Wymyślił on, ze Van będzie czarować na chmurach rzeczy, a Lau te rzeczy będzie czarować, żeby myśleli, ze chmury przepowiadają to co się pokaże. Na sam koniec Van ma zrobić takie straszne chmurki, a Ross i Riker maja je wykonać. Laura ma dodać tylko dodatek. Kiedy Van wyczarowała chmurkę ptaka, Laura takiego samego ptaszka wyczarowała. Przeleciał on pod chmurką. Czwórka przed basenem wpatrywała się ze zdziwieniem na zjawisko.
- Czy mi się zdaje, czy to co było na niebie jest teraz w powietrzu? - spytał zdziwiony Ell.
- Wow. Zobaczymy dalej. - odpowiedział równie zdziwiony Ryland. Wypatrywali kolejnej chmury, tym razem była inna.
- To kot! - krzyknęła Rydel. Większym zdziwieniem dla niej było, że z drzewka, któremu się przypatrywała zszedł rudy kiciuś.
- Teraz widzę strusia! - odparł Ratliff. Laura ledwo po wstrzymywała się od śmiechu. Przed ich oczami z setką przebiegł struś. Vanessa postanowiła, że się zabawi.
- To striptizerki?! - zawył Rocky. Szokiem było to, że i one się pojawiły. Rydel z rozszerzonymi oczami lewa ręka zasłoniła oczy RyRy'emu, a prawa Ratliff'owi. Siedziała pośrodku nich.
- Ej! - oburzył się Ellington.
- Co ej?! Ryland jest za młody, a tobie nie pozwolę zniszczyć mózgu. Miedzy nami to Rocky może, bo już ma zryta psychikę.
- No dzięki siostra! - zwrócił się do Ryd, Rock.
- Nie ma za co. - powiedział Ryland nadal z ręka na oczach.
- Ty jesteś siostra? - zdziwił się Ell.
- Jaka siostra?! Brat! - oburzył się młody.
- Ja Ci ręką oczy zasłaniałam... Nie uszy. - załamana blondynka słusznie dłonie z oczu chłopaków. Van i Lau nie wydaniami ze śmiechu, ale musiały się maskować. Zaciekawieni blondyni spojrzeli w stronę gdzie Lauressa czarowała. Widząc co się tam wyrabia zaśmiali się cichutko.
- Macie jeszcze coś w zanadrzu? - spytał Ross.
- Bomba atomowa. - Lau zacierają niecne łapki.
- A coś mniej wybuchającego? - zgasił brunetkę Rik.
- Może striptizerzy? - podsunęła pomysł Vanessa ze zboczonym uśmiechem.
- NIE!!! - krzyknęli Ross i Riker.
- Znaczy... wolimy nie narażać naszej siostrzyczki i waszych ślicznych główek na te głupoty. - zrównał Riker.
- Doooobraaaaa... - przeciągnęła młoda Marano.
- Jest, chmurka w kształcie żelka. - powiedziała Van.
- Dobre! Celuj w Rocky'ego! - pod powiedział młodszy blondyn podchodząc do Lau. Po chwili spadły na bruneta żelki, a ten w niebo wzięty zaczął je zjadać. 
- To już się robi niepokojące.. - mruknęła Rydel.
- Nam to pasuje! - krzyknęli bruneci. Dziewczyna westchnęła i popatrzyła w górę.
- O! Następna chmurka! I jaka dokładna! - zachwycał się RyRy.
- Czy to jest Ross? I śmierć? - pytał przerażony Rocky.
- Powiedzcie mi czy tylko ja widzę w śmierci z kosa twarz Riker'a? - spytał Ell.
- Nie tylko ty... - zdenerwowała się blondynka.
- Hej! Co robicie? - uśmiechnięty blondyn przeszedł obok rodzeństwa. Nagle z drzewa zleciała zjawa z bladą twarzą i w podartych czarnych szatach. Blondynka i bruneci zaczęli piszczeć. Śmierć wyjęła nóż i wbiła go w serce Ross'a. Lekko podniosła twarz, można było dostrzec ze spokojem, że to Riker tylko on był bardziej straszny. Pojawiła się krew. Przerażona czwórka zaczęła tak nachalnie wstawać, że wpadli do basenu.
- Teraz wasza kolej! - syknął potwór. Oni zaczęli piszczeć jeszcze głośniej, jeśli to było w ogóle możliwe. Riker zaczął się śmiać. Pstryknął palcami i był już w normalnych ciuchach, zza szklanych drzwi wyszły siostry Marano i dołączyły do blondyna.
- Czy was do reszty poje... Aaa! - Rydel ledwo wyszła z basenu, a znowu się tam znalazła.
- Czy Ross... - zapytał drżącym głosem Rocky.
- Rydel wyłaź z basenu, to była zemsta Ross'a, za ten kawał. - wytłumaczyła Vanessa.
- Ale czemu wam go nie zrobił? - spytał Ryland.
- Trzeba się go zapytać. - powiedział Rik i spojrzał na leżącego w czerwonej kałuży blondyna.
- A ta krew?.. I nóż? - Rocky był podtrzymywany przez Rydel.
- Krew jest sztuczna, a nóż to atrapa. - wyjaśniła Ness i podeszła do Ross'a. Miała zamiar wyciągnięcia atrapy z klatki blondyna, ale jak na złość się nie dało.
- Ej to już nie jest śmieszne! - warknął Ell.
- Ale ja.. Nie mogę tego wyciągnąć. - tłumaczyła się brunetka.
- Przecież go nie zabiłem. Laura wyczarowała krew. - Riker nerwowo przeczesał włosy.
- Ja nie czarowałam żadnej krwi. Myślałam, że to Van. - brunetka spojrzała na siostrę.
- Co wy tu sugerujecie? - rozszerzył oczy Ryland.
- Zabiłeś naszego brata?! - wrzasnęła blondynka.
- To było planowane! Znaczy nie było planowane! To nie ja! O Boże! - zaczął płakać Riker.
- Debilu! - Ratliff chciał się rzucić na blondyna.
- Spokojnie musi być jakieś wyjaśnienie. - zatrzymał go Rock.
- Ross obudź się! - trzęsła nim Lau. Przeżyją szok kiedy dowiedzą się prawdy. Najprawdziwszej prawdy z życia Ross'a.

*Ellington*
Zabije go! Ross był dla mnie jak brat! Brat, najlepszy przyjaciel i on z Rocky'm dawał mi najlepsze porady! Teraz go nie ma. A to wszystko przez blond barana! Łza wpłynęła mi z oka. Przytuliłem się do Rock'a. Tylko on mi został jak ktoś kto mnie rozumie, jest jeszcze Rydel, ale ja jej nawet teraz nie będę mógł pocieszyć. Nagle coś mnie olśniło.
- Rock sprawdź czy on myśli. - powiedziałem odklejając się od przyjaciela. On skupił się przez chwile zamykając oczy. Po sekundzie je otworzył.
- Ross ty naćpany pierniku jeden! Koniec tej szopki! - zaśmiał się. Czyli Ross żyje.
- I takie kawały będę wam robił, za wasze dowcipy. - Ross podniósł się z Ziemi. Wszyscy się na niego rzucili. Przytulili go wszyscy oprócz Laury, która z uśmiechem wpatrywała się w nas.
- A ty nie tulisz Ross'a? - spytał się jej Rik.
- Ona była w to zamieszana. Pomagała mi. - blondyn pstryknął palcami: usunął sztuczną krew i nóż ze swojego ciała.
- A tak w ogóle pomyślcie. Osoby magiczne są nieśmiertelne. - dodała Lau. Że też na to nie wpadłem!
- Jeszcze jeden taki myk i bym Riker'a zatłukł. - powiedziałem do winowajcy zamieszania.
- Słyszałem - zaśmiał się. - nie szykuj go na tamten świat, przy najmniej na razie...
- No dzięki! - prychnął Riker.
- Ross... ja Cię zabije! - krzyknęła Rydel i rzuciła się na blondyna. Ledwo co go uwolnili, a nadszedł kolejny przytulas.
- Macie ciekawe pomysły na zemsty normalnie. - powiedziałem.
- A dlaczego Laura brała udział w tej zemście, a jej nie wystraszyłeś? - spytał wyraźnie ciekawy Ryland.
- No ładnie to tak nas wykorzystywać, a później straszyć? - powiedziała Vanessa. Skierowała te słowa do swojej siostry i jej przyjaciela. Wzruszyli oni ramionami.
- Plany Twojej siostry z moimi wychodzą genialnie. A do tego wiem, że ona niechętnie brała udział w zemście Ryd. - wytłumaczył blondyn.
- Czyta mnie jak książkę. - zaśmiała się brunetka.
- To ja już wiem do czego miedzy wami dojdzie. - powiedziałem w tym samym czasie z Rockym. Przybiłem z nim piątkę. Wysuszyłem jeszcze siebie i resztę z wody. Poszliśmy do domu, a ponieważ było już grubo po 22 poszliśmy spać. Nie powiem co robiłem w łazience, bo to chyba jasne co się w łazience przed snem robi, a ja tego opisywać nie będę. Za szczegółowo to opisze i się do mnie zniechęcicie. Powiem w skrócie. Jak cywilizowany człowiek umyłem się, przebrałam w piżamę, zrobiłem jeść (jak każdy inny) oraz umyłem zęby. Odświeżony i najedzony wskoczyłem do łóżka. Liczyłem barany i zasypiałem.

***
Hi people!
Dzisiaj rozdział w terminie :D. Jak się Wam podoba?
Nie będę się rozpisywać. Dziękuję za wszystkie komentarze pod rozdziałem 11 :D. Również dla tych osób jest dedyk:
Karcia Lynch
Karolina Marano
Wiktoria Martin

Dziękuje Wam kochane :*. Moje dwie druhne nie zawodzą xD Poprawka: dwie druhne łamane na zboczeńce :*

Także, dziękuję i zapraszam do czytania, jak i do ankiety (nowej). Jeszcze nie wiem czego ona miała dotyczyć, ale cii... 
Miłego dnia :* !
Pozdrawiam,
Sashy ♫

PS/ KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ.
Jeśli będzie więcej niż 5 komentarzy rozdział w środę :D

6 komentarzy:

  1. Te ich zemsty są...niezwykłe xD Już się boję swojej.Rozdział jak zawsze bisty jak bigos :D Czekam na nexta :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział :*
    Najlepsza zemsta jaka było to Rossa +Laury (Van i Rik)
    Dziękuje za dedyk :)
    Czeeekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj Sashy.
    Pragnę zaprosić Cię na mojego bloga o Raurze: http://raura-in-the-name-of-love.blogspot.com/, mam nadzieję, że się nim zainteresujesz. Zaczniesz czytać, zaobserwujesz i będziesz komentować.
    Ja zaś uczynię to samo z Twoim blogiem, bo osobiście bardzo mi się podoba. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawy rozdział. Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja zboczona nie jestem! A ta drugo druhna to? Mam być zazdrosna o moją czerwoną sukienkę?! :P A co do rozdziału...
    No co za familia! Zemsty są genialne, ale aż takie że można zawału dostać! Pisz dalej szybciutko, bo czekam niecierpliwie!
    A! No i foch forever (na pięć minut, ale ćśśś) za to, że striptizerów nie dałaś! Ładnie to tak? Striptizerki były, a dla dziewczyn żadnej dodatkowej rozrywki. W nexcie żądam striptizerów!

    OdpowiedzUsuń