niedziela, 1 marca 2015

Rozdział 19 Nie można Was zostawić samych na noc!


*Rocky*
Wyszliśmy z wody w szampańskim nastroju. Nigdy się tak nie bawiłem! Pomijając pierwszy dzień w magicznej szkole... Wtedy ja i reszta mojego rodzeństwa ogłosiliśmy kopulacje myszy. No cóż... Dyrektorka miała uczulenie... Ale wracajmy do teraz. Wyszliśmy z wody i z pomocą Ell'a oraz Riker'a zostaliśmy wysuszeni. Usiedliśmy przy ognisku i zaczęliśmy grać na gitarach, które oczywiście wzięliśmy. No jak tu jechać na biwak bez gitary? Nie pojęte. Nagle zza krzaków wyszedł Ryland. Tylko on ciągnął za sobą dziewczynę!
- Sav? - spytała się Vanessa.
- Emm... Tak? - odparła niepewnie. Jakby jej nie znała.
- Ryland przedstawisz swoją przyszła Pannę Młoda? - spytałem się patrząc na rumieniącą się dwójkę.
- Nie zawstydzaj ich! - dostałem kuksańca od Rydel.
- To jest Savannah Hudson... - wyjaśnił brunet. Zauważyłem, ze brunetka(Lau) intensywnie się jej przyglądała.
- Savannah? To ty? - spytała Laura.
- Wy się znacie? - spytał Ratliff wraz z Ross'em.
- Laura? Moja Lau? I Ness'ia? - spytała dziewczyna ze łzami w oczach. Dwie Marano podbiegły do niej i ją przytuliły.
- To się robi dziwne. - powiedział Ross.
- Wyjaśnicie nam wszystko? - spytał Riker.
- Kochana siadaj przy ognisku. - zachęciła Laura i lekko popchała Savannę na pień.
- Boże jak ty wyglądasz. Co się stało? - pytała się w kółko Vanessa.
- STOP! Skąd się znacie? - krzyknął RyRy.
- Jesteśmy kuzynkami. Znamy się z Krainy Magii, szkoły. - wyznała ciemnooka.
- Co? - prawie krzyknąłem.
- Jak to się stało, ze jesteś na Ziemi? Bo już wiemy, że jesteś nieśmiertelna. - rzekła Ryd pokazując na szyje.
- Zbuntowałam się Radnym. Powiedziałam, że chce sama za siebie decydować. No i... - zacięła się.
- I co? - zaciekawił się Ross.
- To nasza krew, więc... Czym im przywaliłaś? - spytały na raz siostry Marano.
- Oberwali ode mnie łopatą. - przyznała.
- Od kiedy tu jesteś? - spytał tym razem Ellington.
- Kilka tygodni. - oznajmiła.
- Wow. - wydusiliśmy z siebie.
- Mówię za wszystkich. - Riker wstał z siedzenia. - Rodzina moich przyjaciółek, czyli rodziny jest moją rodziną. - przemówił.
- Popieram Riker'a! - krzyknęła Rydel. - A tak w ogóle jestem Rydel, a to Ross, Rocky, Riker, Ellington, Ryland'a już poznałaś. - uśmiechnęła się ciepło.
- Zamieszkasz z nami. - postanowiłem.
- Nie chce się narzucać. - próbowała jakoś wybrnąć z sytuacji.
- O nie, nie, nie kuzyneczko. Zostajesz z nami. - zastrzegła Laura.
- Nie narzucasz się. Jesteś częścią rodziny. - powiedział Ross i wstał. My siedzący tez wstaliśmy by po chwili zamknąć Savannę w niedźwiedzim uścisku. Coś ja tu widzę, że wspólne mieszkanie najbardziej przypadło RyRy'emu do gustu.

*Laura*
Jakbym gdzieś jeszcze Savannę widziała! Tylko nie pamiętam gdzie! Ale cieszę się, że ja i Van mamy jakąś osobę z rodziny w tym gronie. No i o jedna dziewczynę więcej!
- A, że tak z ciekawości zapytam jaką masz Moc - spytał się Riker. Brunetka spojrzała na niego i od powiedziała z uśmiechem.
- Mam Moc Księżyca.
- Ej! Skoro już czytaliśmy o naszej magii to może przeczytamy o Mocy Sav? - spytał wszystkich Ellington. Zgodnie pokiwaliśmy głowami.
- Podaj mi Magiczna Księgę. - powiedział Ryland do Ross'a. Blondyn spełnił jego prośbę. Już po chwili siedział on obok Savanny na pniu.
- To jedyna księga na Ziemi! - krzyknęła zszokowana Sav.
- Nie zaprzeczymy. - zachichotałam. Brunet pokazał palcem jakieś linijki tekstu. Brunetka odebrała od niego Magiczna Księgę i jeździła po tekście oczami.
- Czytaj na głos. - zachęciła Delly.
- Okey.
,,Moc Księżycowa (Mooners) jest mocą niezwykle często spotykaną. Osoby posiadające tę moc są po prostu nieśmiałe, lecz po tak zwanym oswojeniu dają popalić. Ta moc głownie służy do kontrolowania mocy księżyca. Jak to jest w odwiecznych prawach geografii i natury zmiany wprowadzone w Księżycu dają skutki na Ziemi. Najczęstszą wadą tej mocy jest zdrada." No, to to mi nie grozi bo jestem singielką. - zaśmiała się by rozładować atmosferę.
- Oj coś czuje, że nie na długo. - od powiedziała śmiejąca się Vanessa.
- Ryland już Cię mocno polubił. - powiedział poważnie Riker.
- Możemy planować ślub. - pokiwał głową Ratliff.
- Macie moje pozwolenie. - powiedziałam.
- Ależ dziękuje Psze pani. - Ross spojrzał na mnie i się uśmiechnął. Jeszcze chwile pogadaliśmy przy ognisku i piliśmy herbatkę. Pograliśmy na gitarze, coś zjedliśmy i udaliśmy się do namiotów. Jako tako, że o dziwo nikomu nie chciało się czarować, Savannah jest w moim namiocie, a ja jestem wraz z Ross'em. A któż by inny? Wątpię, żeby kiedyś Rydel i Vanessa postanowiły mi dobrać inna parę.

"Z naszych klatek tryskają iskry. Mimowolnie przestajemy śpiewać, ale muzyka wciąż zostaje.
- Laura! - krzyknęła dziewczyna z przerażeniem, gdy zaczęłam się nagle unosić, a ze mną i blondyn.
- Spokojnie Sav... - od powiedziałem uspakajając brunetkę. Nadal była zamazana jedna twarz..."


"Wracamy ze wspólnego wypadu na miasto. Całą 10-tką Rozpoznaje wśród twarzy Lynchów, Vanessę, Savannę i Ellingtona. Jedna twarz pozostaje zamazana. Śmiejemy się i wygłupiamy. Nagle kręci mi się w głowie i upadam na beton. Słyszę stłumione krzyki wołania o pomoc..."


"Prowadzę samochód. Obok mnie na miejscu pasażera siedzi Ryland. Wracamy z miasta. Rozmawiamy niczego się nie spodziewając. Nagle drogę zajeżdża nam czarny bus. Próbuje zahamować, ale hamulec nie działa, a do tego samochód przyśpiesza. Z impetem trafiamy w samochód, a ostatnie co widzę to ciemność..."

Zerwałam się z łóżka trącając przy tym Ross'a. Blondyn obudził się i patrzył na mnie w osłupieniu. Nie dziwie mu się. Miałam poszarpany oddech i byłam cała spocona.
- Co się stało? - zapytał z troską.
- Znowu to samo. - wtuliłam się w niego.
- Sen? - pokiwałam twierdząco głowa. - Już spokojnie, jestem przy Tobie. - przytulił mnie mocno. Zaczęłam mu opowiadać co się w nim stało. To było jeszcze bardziej realistyczne!
- A na koniec nie mogłam zahamować i trafiliśmy w vana. - powiedziałam na koniec. On cały czas szeptał ,cii, i ,jesteśmy w tym razem,. Miło. Oderwałam się od niego i spojrzałam mu w oczy. Uśmiech, który miał na twarz zmienił się na poważny.
- Lau, nie mdlej i nie uciekaj. Chce mieć Twoje pozwolenie. Pragnę Cię pocałować. Mogę? - spytał patrząc mi w oczy. (Ross kurcze dżentelmen o pozwolenie pyta :o - aut. PS/ Jednak nie jest gejem! xD) Pokiwałam twierdząco głową. Blondyn zbliżył się maksymalnie do mojej twarzy. Czułam jego oddech. Bał się wykonać ostateczny ruch. Zrobiłam to ja. Pocałowałam go. Coś we mnie prysło. Chciałam by to trwało wiecznie. Blondyn złapał w swoje dłonie moja twarz i delikatnie nią kierował. Ja natomiast swoje ręce umieściłam w jego blond włosach oraz usiadłam na nim ukradkiem. Całowaliśmy się delikatnie, ale namiętnie. Ross nie chętnie się ode mnie oderwał.
- Wow. - szepnął z poszarpanym oddechem. - Nie powinniśmy...
- Zamknij się. - warknęłam i ponownie złączyłam nasze usta. Chłopak już nie przerywał. Z pozycji siedzącej przeszliśmy do leżącej. Ja leżałam na nim cały czas głaszcząc go po głowie. Natomiast blondyn gładził moje plecy...

-NeXT Day-
Mnie i blondyna obudziły głośne krzyki, a raczej pisk. Zauważyłam, że zasnęliśmy w tej samej pozycji co... całowaliśmy się. Spojrzałam na blondyna. Był cały oblany rumieńcem. Coś tak czuje, że ja też. Spojrzałam na nadawcę mojego budzika. Okazało się, że są to Riker i Van. Nie dziwiłabym się.
- Co wy robicie?! - krzyknął Riker.
- Nie można Was zostawić samych na noc! - dodała Vanessa.
- Co się dzieje? O jap.. - w namiocie, a raczej w wejściu do namiotu stanęła zaspana Rydel, lecz na nasz widok nagle się ożywiła. - Co?! - krzyknęła. Po kilku sekundach już WSZYSCY wpatrywali się we mnie i blondyna. A ja dalej jak na nim leżałam tak leżę!
- No, no kuzyneczko, tak w namiocie? Nieładnie. - pokiwała głowa Savannah.
- Chociaż użył gumek? - usłyszałam stłumione pytanie Rocky'ego. Zeskoczyłam z blondyna na bok i usiadłam, tak jak on.
- Możecie stad iść?! - krzyknęłam na nich.
- Zostawmy ich samych. - Ryland zrobił brewki.
- Samych Van! - Ellington był zmuszony pociągnąć brunetkę, bo jej szok dał znać.
- Ja chce jeszcze raz. - mruknął blondyn i tym razem on położył się na mnie.
- Coś ty taki nie zaspokojony? - jęknęłam pod jego ciężarem.
- Mam pragnienia. - uśmiechnął się łobuzersko.
- Nawet nie jesteśmy razem. - upomniałam go.
- Racja. Nie jesteśmy i jak na razie nie będziemy. Ale oboje wiemy, że to nie są normalne pocałunki. - mruknął tuż przy moim uchu.
- Co masz na myśli? - spytałam zaciekawiona z cwanym uśmieszkiem.
- Potajemny romans. - pocałował mnie w policzek.
- Kusząca propozycja. - wymruczałam. Chłopak już miał zamiar mnie pocałować, ale przerwał krzyk Savannah.
- Płódźcie się w domu! Rydel! Będziesz ciocia! - krzyknęła moja kuzynka wybiegając po raz kolejny z namiotu. Zaśmiałam się wraz z blondynem.

*Riker*
Wróciliśmy już do domu. Oczywiście wyczarowaliśmy Savannie kolejny rower. Widać, że nasza szalona rodzinka przypadła jej do gustu. Cieszę się, że jestem u siebie w pokoju, a nie w namiocie. Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. A propos rodziny. Co to miało być z Ross'em i Laurą?! To normalna pozycja na pewno nie była. Coś się działo. Ale wole nie wnikać w szczegóły.
- Obiad nienormalna rodzinko! - krzyknęli Rydel i Ellington. Westchnąłem. Wstałem z łóżka i odłożyłem gitarę, na której aktualnie grałem.  
Wyszedłem z pokoju i udałem się do jadalni. Zająłem miejsce obok Van i Rydel. Naprzeciw mnie siedzieli Ross i Laura. Obok Lau był RyRy wraz z Savannah. A po mniejszych bokach siedzieli Rydel i Rocky. Obok blondyny siedział Ratliff. Rydel przetransportowała z kuchni jedzenie, a były to hamburgery amerykańskie. Mmm. Palce lizać. Uśmiechnąłem się do blondynki. Ona wie co my lubimy. Zauważyłem, że mam rozwiązanego buta. Z miną męczennika schyliłem się i zacząłem wiązać sznurówki. Jedną pentelkę i druga skrzyżowałem, a następnie w otwór jaki się zrobił przepchałem jedna z nich. W ten sposób powstała kokardka. Już miałem się wyprostować i zacząć konsumować moje danie, ale coś przykuło moją uwagę. Ross miał swoją dłoń na udzie Laury, a ona swoją dłoń na jego dłoni. Nie powiem, to jest dziwne. Odsunąłem jednak wszystkie myśli i pozwoliłem rozkoszować się kupką smakowym daniem. Normalnie niebo w gębie. Szybko pochłonąłem moją porcję, tak samo jak reszta domowników.
- To było pyszne. - pochwaliła obiad Savannah.
- Wszyscy tak uważają. - dodał Rocky.
- Cieszę się bardzo. - powiedziała zadowolona Delly. Wstaliśmy od stołu. Reszta się rozeszła, za to ja z Laurą postanowiliśmy pomóc Delly.
- Laura... Co to miało być? - spytałem. Brunetka spojrzała na mnie. Myliśmy talerze.
- Nic... Przyśnił mi się ten proroczy sen, o którym wam opowiadałam i tak się stało, że zasnęłam tuląc się do Ross'a. - od powiedziała.
- Na nim? - zaśmiała się Delly.
- Przestraszyłam się, więc.. - zarumieniła się.
- Dobra, dobra. Ja swoje wiem. - uśmiechnąłem się.
- Tak? - uniosła brwi. - To może zabierzesz moja siostrę na randkę? Pasujecie do się siebie.
- A ja to popieram. Widzę jak na nią patrzysz ze wzajemnością. - dołączyła się Ryd.
- Jak będę miał odwagę. - zarumieniłem się.
- Ja swoje wiem. - dziewczyny za papugowały mnie. Zaśmialiśmy się i skończyliśmy zmywać naczynia.
(...)
Zapukałem najpierw do pokoju Vanessy. Kiedy usłyszałem pozwolenie do wejścia do pokoju, otworzyłem drzwi. W fioletowym pokoju brunetki można było zobaczyć jaka naprawdę jest. Podobno to jaki jest nasz pokój wyraża kim my jesteśmy. Panował tu porządek i wszystko było symetrycznie poukładane. Spodziewałem się wystawy z narzędziami tortur, a tu proszę jaka niespodzianka.
- Co chciałeś? - spytała się brązowooka.
- Ja? - pisnąłem. - Znaczy się... Tak.
- No, więc o co chodzi? - spytała się.
- Ja... Chciałbym Cie zaprosić na spotkanie. Na rolki. Znaczy nie rolki.. Na.. No ten tego... Zgadzasz się? - za proponowałem z wyraźną nadzieją.
- To randka? - zadała kolejne pytanie.
- No.. Tak. Zapraszam Cie na randkę. - wysiliłem się na uśmiech. Ale przez stres wyszedł grymas.
- Jasne! Czemu nie? - uśmiechnęła się do mnie.
- To... Za trzy dni w tę sobotę. Jesteśmy umówieni. - w duchu skakałem jak dziecko, aż po sufit.
- Umówieni. - przytaknęła dziewczyna i mnie pocałowała w policzek. Z uśmiechem wyszedłem z jej pokoju. Jest! Teraz kolejny pokój. Zapukałem. Usłyszałem proszę, więc wszedłem do pomieszczenia.
- Ross mam pytanie. - wypaliłem od razu.
- Jakie? - spytał ciekawy.
- Czemu trzymałeś dłoń na udzie Lau, a ona swoją dłonią dotykała Twojej? Jesteście razem? - podchwyciłem. W jednej chwili Ross zaczął się pocić i był czerwony.
- Nie mów nikomu. - kleknął przede mną na kolana. Aż tak źle?
- Wow. Spokojnie. To świetnie. - podniosłem zdenerwowanego blondyna.
- Ale nie jesteśmy razem. - dodał. No to co w końcu?
- Nie za bardzo rozumiem. - podrapałem się po szyi. Ross opadł na łóżko.
- Postanowiliśmy, że mamy romans. Ale nie jesteśmy razem. - wyjaśnił.
- Ale to znaczy, że coś do siebie czujecie i wiecie o tym? - spytałem szczęśliwy.
- Raczej tak. - od powiedział. Z euforii przytuliłem mojego brata.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę. Mój braciszek dorasta. - otarłem nie widzialną łzę.
- Nie becz i nie rób siary. - młody dał mi sojkę w bok. Pogadaliśmy jeszcze trochę na takie męskie tematy.

*Ellington*
Jako, że strasznie mi się nudziło postanowiłem po ćwiczyć trochę swoją moc. W tym celu udałem się na świeże powietrze. Tak, dobre sformułowanie. Przecież ja władam powietrzem. Stanąłem w rozkroku na samym środku ogródka. Rozłożyłem ręce na boki, a głowę odchyliłem do tylu. Po chwili poczułem jak zimne powietrze okrywa moje ciało. Patrzyłem na to co się dzieje pode mną. Unosiła mnie trąba powietrzna. Z uśmiechem próbowałem utrzymać kontrole nad tornadem.
- O ćwiczymy moce? - zapytała uśmiechnięta Laura. Pokiwałem twierdząco głową oraz patrzyłem na poczynania brunetki. Dziewczyna tak samo jak na stanęła w tornadzie tylko z ziemi. Do tego wsadziła sobie kwiatka za włosy.
- Ej! Tak bez nas?  - spytali z dołu oburzeni blondyni. Już po chwili Ross stał w trąbie wodnej, a Riker czarował sobie spiralnie schodki z lodu do czasu, gdy zrównał się z nami. Również zaczął żonglerkę ognistymi piłkami. Cały Riker.
- Patrz tak bez nas! - usłyszałem krzyk Vanessy i Rydel. Odruchowo spojrzałem w dół. Van wyczarowała sobie i Rydel potężna Chmurę na łeb.
- Dziękuje. - skinęła Delly i poleciała za Nessą na chmurze.
- Chamy. - zaśmiał się Ryland wychodząc z domu wraz z Savannah i Rocky'm. W tym domu nie da rady po ćwiczyć w samotności.
- Zapraszamy! - krzyknął Ross.
- Z chęcią! - odkrzyknęła mu trójka z dołu. Ryland wyczarował sobie szklana płytkę, na której stanął i podleciał do nas. Savannah za to wyczarowała sobie latających dywan i zabierając ze sobą Rocky'ego przyfrunęła.
- Czyli podsumowując. Riker przeszedł już wszystkie fazy. Ma rozszerzona moc i dodatkową, za to Rocky tylko rozszerzoną. - zaczęła temat Rydel.
- Może, któreś z nas ma już rozszerzoną moc, ale jeszcze o tym nie wie. - powiedziała Vanessa.
- Nie żeby coś, ale... O czym wy rozmawiacie. - spytała zdziwiona Sav. A no tak! Przecież ona nie czytała o tym zjawisku. Wyjaśniliśmy jej po krotce co się z nami działo, jakie zmiany w czarowaniu zaszły i to co wyczytaliśmy z księgi. - u mnie to przy czarowaniu też występuje.
- No to witaj w rodzinie. - uśmiechnęła się Delly.
- Chwileczkę... A jeśli Laura ma nagle prorocze sny, których wcześniej nie miała, to jest to rozwinięcie? - spytał Ross. Wszyscy na niego spojrzeli.
- Faktycznie. To wygląda na rozszerzenie Starix. - przytaknęła dziewczyna. Lau popatrzyła ukradkiem na Ross'a i się zarumieniła. Dobra, nie wnikam.
- No to musimy sprawdzić czy nikomu nic się nie zmieniło. - powiedział Ryland.
- Tak, więc zaczynamy sprawdzać! - zarządziłem. Próbowałem kilka razy zrobić coś z niczego, ale tak się nie da. Wiec zacząłem się zastanawiać jak by wyglądało moje rozszerzenie i o co by w nim chodziło. Pierwsza myśli to przyśpieszenie wiatru, ale tego nie da się rozróżnić.
- Mam moc rozszerzona! - powiedział ktoś z naszej grupy, zwracając uwagę na siebie. Okazało się, że to RyRy. Spojrzeliśmy na niego. - żart! - dodał ze śmiechem. Za to cała reszta z morderczym wzrokiem zaczęła go gonić. Ja też, a co!
***
Hi People!
Co tam u Was?
Co sądzicie o rozdziale? :D
Cieszycie się z Raury i RANDKI RIKESSY? Za te trzy rozdziały nieźle się namiesza, więc uwaga xD.
Mam na razie od Was dwie zaplanowane moce:
-Manipulacja
-Władanie przedmiotami (tak to zrozumiałam, całkowita kontrola)
Jak się tak patrzę to zostały mi jeszcze 3 moce do obsady ;) Ktoś ma jakieś pomysły?
PS/ Jaka ma być relacja Ryland'a i Savannah? - wasza decyzja.
Dziękuje za Wszystkie komentarze ;).
Pozdrawiam,
Sashy ♫

7 komentarzy:

  1. I co! Trzeba było cię przekonywać xD Rozdział niesamowity , czekam na next ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział :*
    Ryland i Savannah hmmm ...
    Czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny! Te prorocze sny Lau mnie strasznie zaciekawiły :D
    Czekam na next! ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak szczerze to mam szoka O_o
    Romans?! Ale nie związek?! Czemu?!
    A poza tym kto tu jest taki zboczuch ty czy ja? :P
    Teraz chyba ty, czo?
    Te sny są WOW... Nie wiem, co planujesz, ale napewo spadnę przez to z łóżka. No, bo na krześle chora nie będę siedzieć :P
    Realcja Ryland i Savannah ^^ Ja tam wyczuwam miętę
    Moce... Ja mam głupie pomysły i ci ich niestety nie podam!
    Pozdrawiam i życzę zdrowia.
    Roczek mi stuknął! *_*

    OdpowiedzUsuń