niedziela, 15 marca 2015

Rozdział 21 ONI MNIE ZAMKNĘLI W PIWNICY!

*Rocky*
Wszyscy szybko wysiedliśmy z auta i popędziliśmy do recepcji. Z nas najszybciej był tam Ross.
- Gdzie leżą Laura Marano i Ryland Lynch?! - krzyknął pod wpływem emocji do kobiety.
- Ryland Lynch owszem, ale nie ma nikogo takiego jak Laura Marano. - odpowiedziała wystraszona kobieta.
- Jak to nie?! - zdziwiła się Vanessa.
- Możliwe, że to je... - kobieta nie dokończyła.
- Samanta, wpisz w komputerze nie jaką brunetkę. To ta, która wyszeptała, by zadzwonić do Ross'a Lynch'a. - powiedział lekarz.
- ALE TO JA JESTEM ROSS LYNCH! A TA BRUNETKA TO LAURA MARANO! - krzyknął blondyn.
- Gdzie ona jest?! - spytała Rydel. W tej samej chwili wyjechała Lau na łóżku szpitalnym. Była cała we krwi, podłączona do kroplówki z maską na twarzy.
- Matko Boska! - Savannah ze łzami pobiegła za lekarzem i kuzynką tak jak reszta.
- A gdzie leży Ryland Lynch? Jestem bratem Rocky Lynch. - spytałem szybko.
- Całkiem dużo tych Lynchów. Sala 103B piętro drugie. - wyjaśniła mi również szybko. Wystarczyło mi czasu na dogonienie rodzeństwa.
- Co z nią?! - spytała roztrzęsiona Vanessa.
- Musimy jej zszyć rany. Operacja będzie krótka, ale ważna. Proszę być dobrej myśli. - odpowiedział mężczyzna i zamknął nam przed nosami masywne szklane drzwi. Co za chamstwo! Usiedliśmy na krzesełkach.
- O co się pytałeś recepcjonistki? - spytał Ell.
- Gdzie leży Ryland. - odpowiedziałem.
- I co się dowiedziałeś? - popatrzył na mnie teraz Riker.
- Jest w sali 103B, drugie piętro. - powtórzyłem wiadomość kobiety.
- To trochę potrwa.. Zobaczymy co z Ryland'em? - spytała Savannah.
- Chodźmy. - szepnęła Rydel.
- Wy nie idziecie? - popatrzył na mnie i Ross'a, Rik.
- Ja się stad nie ruszę. - mruknął Ross.
- Zostanę z nim. - popatrzyłem znacząco na resztę.
- My zaraz wrócimy... - westchnęła Ness'a. Przybita wyruszyła razem z przyjaciółmi.
- Ross... Trzymasz się? - szturchnąłem lekko chłopaka. Nie odezwał się. - Jesteś obecny? - kolejna cisza. - Ej, widzę, że się martwisz. - zero. Totalna cisza. Skoro nie możemy tak rozmawiać. To porozmawiamy inaczej.

>Rozmowa w Myślach<
- Ross odezwij się. Chociaż tu i od powiedz na moje pytanie. Trzymasz się?
- Nie... Widziałeś ją? Bezbronna, bezsilna, bez życia... Zamknięte powieki i rozchylone usta. We krwi...
- Kochasz ja?
- Tak... I jestem teraz w 100% pewny, kocham ją. I dopiero musiała stać się jakaś katastrofa bym to sobie mógł uświadomić.
- Jak wszystko pójdzie pomyślnie... Wyznaj to jej.
- Ech.. Ona już to wie. Jesteśmy takimi kochankami, w tajemnicy, od niedawna... Ech. Myślisz, że będzie dobrze?
- Na pewno. A kto jeszcze zna wasz sekrecik?
- Ja, Lau, Sav, Rik i Ty.
- Reszta nic nie wie?
- Zero. Nie mają o niczym pojęcia i niech tak zostanie. Do odpowiedniego momentu sami im wyznamy.
- Będzie dobrze...
- Tak myślisz?
- Ja to wiem.

>Koniec Rozmowy w Myślach<

Ross się rozpłakał i przytulił do mnie. Objąłem go ramieniem. Bądź co bądź to mój brat. Mój młodszy braciszek. Muszę go wspierać... Młody już się trochę uspokoił. W tym czasie przyszło rodzeństwo.

*Ellington*
- Jakieś wieści? - spytał brunet.
- Ryland ma się dobrze, ale jeszcze nie pozwolili go odwiedzać. Musi odpoczywać. - Vanessa wręczyła mi i blondynowi herbatę.
- Spotkaliśmy za to po drodze policjanta i powiedział nam co zeznała kobieta oraz inni świadkowie. I sami zebrali ślady. - powiedziała Rydel.
- I co? - spytał dotąd milczący Ross.
- To wyglądało w ten sposób: Laura kierowała autem, gdy nagle zajechał jej drogę czarny van. Próbowała ona zahamować, ale ktoś przeciął linki do hamulca... - zacząłem opowiadać. Dalej mówiła Savannah.
- Zapewne przypomniała sobie o swoim śnie, gdzie zderzyła się śmiertelnie z samochodem, bo zrobiła tak zwany drift bokiem, ale też tak, że to ona była po tej stronie gdzie nastąpiła stłuczka. Zapewne by chronić Ryland'a... - brunetce zabrakło powietrza w płucach, więc wyręczył ją Riker.
- Wiec zderzyła się bokiem po swojej stronie. Dlatego ona jest zszywana, a RyRy tylko stracił przytomność i jest trochę obity. Sprawca, który zajechał drogę znikł w nie wyjaśnionej sytuacji. - dokończył blondyn.
- Ale o co chodzi z tym telefonem. Jak ona im to przekazała? - zaciekawił się Ross.
- Dobrze wiemy, że Laura poprzez strach nie potrafi czarować. Gdyby to zrobiła ominęła by stłuczkę. Ale ona się przygotowała. Wiedziała co się stanie. Jest mądra. - zaczęła Vanessa. Postanowiłem dokończyć to co zaczęła.
- Jako, że wszystko rozważyła miała pojęcie, że adrenalina ją utrzyma trochę przy świadomości. Karetka wraz z policją pojawiła się bardzo szybko. Kiedy wydobyli ją po Ryland'zie, ostatkami sił powiedziała: Po informujcie Ross'a. Powiedzcie Lynch'owi. Po czym podała im swój telefon i zemdlała. - skończyłem.
- Czyli z tego wynika, że ten ktosiek nie odpuścił. - powiedział jakby do siebie Rocky.
- Niby ktosiek, a podał prawie swą nazwę. - siorbnęła Delly odstawiając gorący napój.
- Tak. Pan Evil daje o sobie znać. - prychnął Riker. - najchętniej znalazłbym go i obciął mu jaja!
- Spokojnie... - Sav próbowała go uspokoić. - My razem z  Tobą to zrobimy.
- A ja dodatkowo zabije z zimną krwią.. - spojrzeliśmy w szoku na Ross'a. On wzruszył ramionami. Widać jak bardzo chce się zemścić.
- Jego druga próba... Była tylko prze testowaniem nas. Będzie nas testował, aż do ostatecznego ciosu. Teraz to nie żarty. - powiedziała poważnie Rydel. Ma racje. My jego pierwsze ostrzeżenie, że tak powiem wsadziliśmy tam gdzie słońce nie dochodzi. Mieliśmy je w głębokim poważaniu. Ale teraz, gdy to zaszło tak daleko? To nie może tak dalej się toczyć.
- Jak wrócimy WSZYSCY do domu organizujemy treningi. - powiedziałem.
- Jeszcze raz co? - spytała brunetka. Spojrzałem na Sav.
- Treningi. Znasz naszą historie, a my Twoja. Więc wiesz, że to już nie żarty. Musimy zacząć trenować i jak najszybciej rozszerzyć i znaleźć nasze dodatkowe moce. - wyjaśniłem.
- Zgadzam się z Tobą. Musimy się przygotować. - blondynka mi przytaknęła.
- Zostajemy tutaj całą noc. Nie ruszamy się. - zarządził Riker. Zgodziliśmy się z nim.
- Oby wszystko poszło dobrze. - mruknął Rocky, zapewne miał na myśli operacje Lau.
- Oby? Musi się udać. Z resztą... jesteśmy nieśmiertelni. - powiedziała Vanessa.
- Cholera... - zakląłem.
- Co jest? - zdziwiła się Sav.
- DNA. - jedno słowo, a wszystko zrozumieli. Jak pobiorą jej i jemu DNA, zobaczą, ze coś jest nie tak. W naszej krwi oprócz białych i czerwonych krwinek są jeszcze fioletowe i szare. Fioletowe krwinki odpowiadają za nieśmiertelność i regenerowanie ran. Za to szare krwinki są zużytymi fioletowymi krwinkami, które znikają po miesiącu. Te krwinki produkuje serce. Nie ma jakiegoś dodatkowego tunelu. Wychodzą one wraz z czerwonymi krwinkami. Nikt ich jeszcze nie odkrył. No może do teraz. Z sali wyjechała Laura.
- Co z nią? - blondyn poderwał się z siedzenia. Lekarze przystanęli razem z łóżkiem przez co mógł on zobaczyć dokładnie jej twarz.
- Operacja przeszła pomyślnie. Jest w dobrym stanie. Niedługo będą wyniki. - powiedział mężczyzna.
- Można wejść do sali? No wie pan odwiedzić. - spytała z nadzieja Vanessa.
- Wiem tylko kim jest Ross widać, że jest ważny dla Panienki Laury. Kim wy jesteście? - spytał.
- To jest moje rodzeństwo, Riker, Rydel, Rocky, nawet Ellington jest moim jedynym przyrodnim bratem. To Savannah kuzynka Laury, a to jej siostra Vanessa. No i jeszcze mój brat Ryland, ale on już leży na sali 103B. - przedstawił wszystkich Ross.
- Bardzo prosimy. - dołączył Riker z maślanymi oczkami do brata.
- Dobrze. Skoro rodzina. Możecie odwiedzić choćby zaraz. Siostro! Zabieramy Panienkę Marano do sali 103B! - krzyknął i ruszył w swoją stronę. My za to podążyliśmy do wyznaczonej sali. Po niewielkiej przepychance dotarliśmy do wyznaczonego miejsca, w którym wcześniej nie mogliśmy przybywać.
- Ryland! - krzyknęła Rydel i rzuciła się na brata tak jak my wszyscy.
- Nie mogę oddychać. - zaśmiał się. Odruchowo spojrzał w bok. - Lau?
- Tak, Lau. - odpowiedziałem. Ross przysunął sobie krzesełko i usiadł na nie, złapał dłoń brunetki oraz ją gładził.
- RyRy... Pamiętasz co się stało? - spytał Rocky.
- Tak. Raczej wszystko. - odparł.
- Mów. - nalegała Savannah. On pokiwał głową i zaczął opowiadać.
- Wracałem z Laura do domu, gdy nagle wyjechał zza zakrętu czarny van, terenówka. Laura hamowała, ale nie mogła, a do tego auto przyśpieszało mimo jej woli. Kazała mi odpiąć pasy, zwinąć się pod siedzeniem. Działo się to tak szybko. Po prostu wyrwała pas i pchnęła mnie na wycieraczkę. Zauważyłem, ze robi drift w swoją stronę. Późnej huk i zemdlałem. - przy opowiadaniu gestykulował rękami. Czyli Laura chciała się poświęcić. Dla niego.
- O Boże... - zasłoniłem usta dłonią.
- Ona mnie uratowała... Laura... Uratowała. Musi się obudzić! - młodszy poderwał się z łóżka.
- E! Leżeć! - rozkazała Rydel. Brunet jako potulny baranek położył się z powrotem.
- Taka siostra to skarb. - szepnął Riker do Vanessy.
- Tak... Moja mała. - brunetka powstrzymała łzy.
- Przecież jest po wszystkim. Wyliże się. - uśmiechnąłem się pocieszająco.
- Biedactwo... - blondyn głaskał po policzku dziewczynę.
- Ale jakie dzielne. - powiedziała Savannah wraz z Ryland'em.
- Jakby tu zlikwidować... - myślał na głos Rocky. Popatrzyłem na niego podnosząc brew. Ten popatrzył na mnie i pokiwał głowa w zamyśleniu. Ciekawe o co mu chodziło.
- Raczej odwołamy nasza randkę. - powiedział Rik.
- NO CHYBA NIE! - powiedziała brunetka.

*Laura*
Słyszałam ich calutką rozmowę. Czułam również na sobie dotyk i te charakterystyczne perfumy, które samodzielnie zrobiłam. Tak to był Ross. Głaskał mój policzek. Kochany... Słyszałam jak inni gadają o tym co się zdarzyło. Jak uratowałam Ryland'a, a jednocześnie siebie. Jednak usłyszałam jak Riker chce odwołać randkę swoją i Vanessy. Nie mogłam już więcej tylko słuchać. Musiałam przyłączyć się do konwersacji.
- NO CHYBA NIE! - krzyknęłam otwierając oczy. Najpierw na szyje rzucił mi się blondyn, później dziewczyny, a na koniec reszta. No może nie taki koniec. Bo osobiście przytulił mnie Ryland. No co miałam zrobić? Oczywiście odwzajemniałam gest chłopaka.
- Dziękuje. - wyszeptał mi do ucha i wrócił na swoje łoże. Był przypięty do kroplówki, więc nie wiem nawet jak on wstał. Zorientowałem się, że jesteśmy w szpitalu.
- Wracając. Nie odwołacie randki! Nawet nie wiecie jak ja długo na to czekałam, a wy chcecie ją od tak odwołać! - naburmuszyłam się.
- Jesteście w szpitalu nie ma innej opc.. - Vanessa nie dokończyła, bo jej przerwałam.
- O nie! Macie iść i kropka! A do tego już jutro! Jest teraz... 17:37! O 19:00 koniec odwiedzin, więc idziecie lulu. A do tego Savannah i Rydel pomogą się Ci ubrać. - zwróciłam się do siostry. Ona poddała się i zamilkła. Ze mną teraz nie wygra.
- Wiem! Usuniemy pamięć! - krzyknął Rocky.
- Co?! - zdziwiła się Delly. Z reszta nie tylko ona.
- Przecież im pobrali krew! - również krzyknął Ratliff.
- Pobrali nam krew?! - krzyknęłam z Ryland'em.
- W szpitalu się to robi. - pokiwał głową Ross. Oj, grabi sobie.
- Czyli proponujesz pamięć? - spytał dla jasności Rik.
- To jakiś absurd. - kuzynka złapała się za głowę. Zaśmiałam się cichutko.
- Panna Laura Marano i młodzieniec Ryland Lynch? - do sali wszedł lekarz, a za nim kilka innych pielęgniarzy, nie pielęgniarek. - przykro mi, ale trzeba państwa uśpić. - powiedział i wyjął strzykawkę. What?!
- O co chodzi?! - zdenerwował się Rossy.
- Mają wirusa we krwi. Wirus ten jest niepowtarzalny. Pierwszy raz to widzę. Oni nie są normalni. Trzeba uśpić takie istoty. - powiedział i zbliżył się do mnie.
- Łapy precz od mojej siostry! - Vanessa stworzyła wokół naszej dziewiątki tarczę ochronną.
- Co to jest? - przestraszył się lekarz.
- Rocky, Ell! Usuwajcie pamięć. - rozkazała Savannah.
- Ja wraz z Riker'em usunę wieści o fioletowych krwinkach. - powiedziała Dells.
- Savannah zmień wyniki diagnozy. Wiadome, że się z regeneruje. Zmień wirusa w wyjdzie jutro z przychodni! - krzyknęłam do Sav, a sama zaczęłam pomagać Ross'owi i Vanessie.
- A ja co mam robić? - spytał RyRy.
- Pilnuj ich. - Ratliff wskazał na personel.
- Najlepiej drzwi. - pod powiedział Rocky. Tyle to i ja wiem.
- Tylko uważaj na strzykawkę! Zrób pole wokół siebie! - ostrzegł Riker. Młody posłuchał się go. Jedną ręka robił pole wokół siebie, a drugą trzymał na drzwiach. Sytuacja była nieco dziwna.
- Kim wy jesteście?! - przeraził się lekarz.
- Pana koszmarem. - mruknęła Delly.
- Ryd! Za dużo zemst i burdelu na raz. - przeraził się Ross.
- Nigdy nie zapomnę tych bokserek w słoniki... - zaśmiałam się, a reszta ze mną.
- To było piękne. - zaśmiał się Rocky.
- Co?! - przeraził się Ryland. - Boże homoseksualista.
- Bez takich. - oburzył się Rocky.
- Gdybym go nie znał już dawno by mnie zgwałcił. - wyznał Ell. Popatrzyłam na niego z szokiem. - Spokojnie...
- Mam zawał. - Riker teatralnie złapał się za serce.
- Nie tylko ty. - mruknęła Savannah.
- Cholera ile jeszcze?! - wrzasnęła Vanessa.
- Już! - krzyknęli Riker, Delly i Sav. Czyli zero wieści o fioletowych krwinkach i zmieniona diagnoza.
- Usunięta! - krzyknęli bruneci. Wszyscy przestali czarować. Nastąpił podmuch i błysk. Pielęgniarze zamrugali kilka razy oczami.
- A co wy tu? Do roboty, weź ta strzykawkę, powinna być na półce G33. - powiedział lekarz. - Ryland'zie! Marsz do łóżka!
- A tak, tak. - brunet spuścił głowę i dołączył do mnie. W sensie nie do łóżka mojego tylko swojego, ale chodzi o to, że my leżymy.
- Tak. Diagnozy wyszły pomyślnie. Oboje wychodzicie jutro. Lauro twoje szwy zostaną zdjęte po Twoim telefonie, prywatnie. Weźmiesz wizytówkę. Jutro po południu będziecie w drodze do domu. - uśmiechnął się.
- A mógłbym zostać? - spytał Ross.
- A z jakiej racji?! - wtrąciła się Rydel.
- Oczywiście, tylko jedna osoba. - zignorował blondynkę lekarz i wyszedł z sali.
- Delly. Pojedziemy razem do domu wszyscy, później on sam tutaj do nich wróci. Zostanie tylko na noc, a po południu przywiezie. - wyjaśniła Savannah. Jestem jej wdzięczna!
- Do tego pomożesz mi z Hudson wybrać sukienkę na randkę z Twoim bratem. No chyba, że... - zaczęła Vanessa.
- Nie ma mowy! Idziecie i już! Do tego Ell i Rock pomogą Riker'owi zaplanować coś ekstra. - zastrzegłam z góry.
- A czemu my? - spytał Ratliff.
- Bo wy macie szalone pomysły. - wstawił się Ryland.
- Co fakt, to fakt. - przyznał Rock.
- No dobra. - rzuciła Rydel przekręcając oczami.
- Choć młody. Zaraz wrócisz no! - Riker pociągnął blondyna, a raczej przerzucił go sobie przez ramię.
- Pa! - krzyknęli wszyscy i wyszli.
- JA TU JESZCZE WRÓCĘ!
- NA PEWNO NIE RAZ BĘDĄ CIE OPEROWAĆ!
- JA CHCE DO SZPITALA!
- CHYBA PSYCHIATRYCZNEGO! - spojrzałam na siebie z Ryland'em i wybuchnęliśmy śmiechem.
- Tak, te kłótnie pomiędzy Ross'em, a Delly. - podłożył sobie ręce pod głowę.
- Było ich więcej? - spytałam ciekawa.
- No ba! Miał na nie całe 17 lat. - zaśmiał się patrząc w sufit.
- Wymień jedną wymianę zdań. - poprosiłam.
- Okey. - brunet chwilkę się zastanowił.
- RYD ODDAWAJ MI SPADOCHRON!
- TO MÓJ STANIK DEBILU!
- ON CI NIE POTRZEBNY!
- A CI NA CO?!
- A JAK NIBY MAM SKAKAĆ Z OKNA?!
- zaśmiałam się głośno.
- Serio?! Ile on miał wtedy lat? - zdziwiłam się.
- Będzie miał 10. A jeszcze był taki epizod z Riker'em:
- CO TY ROBISZ?!
- NIETOPERZA NIE WIDAĆ?
- SPADNIESZ NA ŁEB!
- ALE MI MAMA POZWOLIŁA, POWIEDZIAŁA, ŻE TO NIC NIE ZMIENI.
- MAMO!!!
- NIE DRZYJ SIĘ! POSZŁA ZADZWONIĆ.
- PO CO?
- MÓWIŁA COŚ O KARETCE ZA MINU..AAA!
- i teatralnie Ryland spadł z łóżka. Teraz nie mogłam powstrzymać śmiechu.
- Ryland! Do łóżka. Rozbrykany coś jesteś. Dzieci. Jak pani z nim wytrzymuje? - zaśmiała się pielęgniarka.
- Jaka tam pani. Mam 17 lat. Proszę mi mówić Laura. - powiedziałam lekko opanowując śmiech. Wyciągnęłam dłoń w jej stronę.
- Alexa. - odwzajemniła gest. - Proszę oto wasza kolacja. Dziś sałatkę gyrosowa. I tak zaraz mnie zwolnią. Życie jest okrutne, a nigdy się nie kończy. - mruknęła.
- Skąd znasz to powiedzenie? - spytał RyRy pałaszując sałatkę. Szczerze też się dziwie. Jest to powiedzenie w Świecie Magii.
- A z... daleka... Nawet nie na ziemi. - dodała ciszej.
- Jakbym Cie znała... - powiedziałam.
- Może mnie gdzieś widziałaś? Bo ja tu jestem od kilku miesięcy dopiero. - powiedziała uśmiechnięta.
- A gdzie byłaś wcześniej? - spytał brunet.
- A.. Gdzieś w.. Gdzieś. - odpowiedziała za smutkiem. Cholera gdzieś jakbym ją widziała!
- Jak masz na nazwisko? - palnęłam. Spojrzała na mnie ze zdziwieniem, ale odpowiedziała.
- Down. Alexa Down. - No przecież! Alexa!
- Alx! - rzuciłam się na blondynkę.
- Co? - zdziwił się Ryland patrząc na nas.
- Nie poznajesz? Laura. Lau. Marano! - krzyknęłam z entuzjazmem. Spojrzała na mnie z zaskoczeniem, a później odwzajemniła mój gest. To moja Alx! Była moją najlepsza przyjaciółką. Nie miała rodziców, więc nasi ją przygarnęli pod dach. Nie widziałam jej od 4 czy 5 lat! Została wygnana za pobicie członka rady. No jak to rodzina, to wiadomo, że ma krew z Vanessy. Rzuciła się na niego z siekierą (I oto wynik jednej z ankiet xD - aut.). Van tak się ucieszy!
- Kochana tęskniłam. - wyznała. - wiesz muszę lecieć. A widzę, że zjedliście. - oznajmiła z uśmiechem.
- Jasne. Może przyjdziesz pod ten adres za dwa dni? Nessia się ucieszy i poznasz moich przyjaciół. - mrugnęłam do niej. Ona przyjęła ode mnie kartkę z adresem.
- Oczywiście. Dziękuje! - moja, że tak powiem przyrodnia siostra zniknęła mi z oczu.
- Ja o czymś nie wiem? - spytał RyRy. Opowiedziałam mu kim ona jest, co się stało oraz zarządałam by milczał. - Jasne, niespodzianka rozumiem. - uśmiechnął się wesoło. W tej chwili wpadł do sali Ross. Był zmachany.
- ONI MNIE ZAMKNĘLI W PIWNICY! - krzyknął na początek. Zaśmiałam się wraz z najmłodszym Lynch'em. Po chwili i do nas dołączył blondyn.

*Narrator*
Podczas, gdy Ross zasypiał na szpitalnym łóżku Laury, a mógł, bo RyRy zasnął niemal natychmiastowo, w domu Lynch-Marano Riker wraz z chłopakami obmyślał plan idealnej randki, gdy dziewczyny mocno spały. Rocky i Ellington byli tak podekscytowani spotkaniem swojego brata, że postanowili go śledzić. Rocky nawet przygotował sobie kamerkę, a Ell popcorn. Z tym zestawem bruneci położyli się do swoich łóżek. Riker zasypiał z myślą co się jutro stanie. Był podekscytowany, ale też się bał. Myślał, że może coś pójść nie tak i plan diabli wezmą. Jednak odsunął od siebie te czarne myśli i z nadzieją na niesamowite wydarzenie zasnął. Jednak nie każdy by normalnie spał. Dlaczego? Bo myśli, że zemsta jest lepsza. Wiecie o kim mówię? Tak! Chodzi o niejakiego "Evil'a". Choć tak się nazwał, nie należy uważać to za jego prawdziwe imię. Ale zostawmy jego szalone pomysły.
- Oni przeżyli. - mruknął czarno-włosy.
- No przecież nie mogli umrzeć tumanie jak są nieśmiertelni. Myśl! - krzyknął kończąc 'pisać' ostatnie zdanie.
- Aha. Wtedy był czarny papier i białe napisy jak na pogrzeb, a teraz różowy papier w kolorowe literki jak na urodziny. - zaśmiał się drwiąco.
- Zamknij się i ucz! - popukał go w czoło Evil.
- Pff... Trzeba było ją porwać jak była okazja. - zastanowił się jego przyjaciel.
- A jednak jej siostra stanęła murem. Teraz trzeba ta dziewiątkę zabrać. - warknął jasno-włosy.
- A jak dojdzie ta blondi będzie dycha. A co jak oni będą ci Necer. - przestraszył się.
- Zostaw to mnie. Obmyślę plan, ale najpierw zastraszamy. - Evil zaśmiał się i wysłał kartkę w siną dal.
Mhm. Kolejna karta. Tylko do kogo? Różowa.. Jakieś podejrzenia? Teraz kiedy nasza kochana dziesiątka (z Alexą) śpi spokojnie śniąc o krainie jednorożców, na tym trzecim świecie planowany jest na nich atak. Co zrobić? Możemy tylko czekać na to co dalej się wydarzy. Choć mogę zdradzić, że na nie jednym proroczym śnie się skończy.
***
Hi People!
Jak tam Niedziela?
Chciałabym podziękować za komentarze pod rozdziałem 20 :3
Dla tych osób dedykuję:
- Sweeating Bun
- Wiktoria Martin
- Kinga R5er
- Karcia Lynch
- Marti Lynch
Dziękuję Kochani :*
Mam pytanie: Czy na następną niedziele wstawić One-Shota (Mam napisanych kilka), bo muszę nadrobić się z rozdziałami :/ Piszę 29 rozdział, a powinnam mieć już 40! Za wiecha..
To co wy na ten układ? ;)
Jeszcze raz dziękuję wszystkim za przeczytanie i proszę o zostawienie po sobie śladu w postaci komentarza :*
Pozdrawiam,
Sashy ♫

8 komentarzy:

  1. Dziekuje za dedyk :*
    OS mozesz wstawic, bo twoje OS napewno sa swietne a tak po za tym to chetnie je przeczytam ;)
    Czekam na nexta
    Do napisania
    Kinga

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny! Meegaa zaciekawiłaś mnie tym narratorem. Jestem ciekawa co wymyśliłaś i kim jest ten Evil ^^ Wstawiaj One Shota i nadrób sobie rozdziały ja poczekam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jeszcze zapomniałam dodać, że bardzo dziękuję za dedyk ^^

      Usuń
  3. Super rozdział :D
    Co do OS możesz wstawić ja z miłą chęciom go przeczytam :)
    Czekam na nexta
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Dedyk <3 Czuję się zaszczycona ;* Po co jeden? Dawaj wszystkie!! :D Rozdział taki no...magnetyczny xD
    Czekam na next ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział :*
    Dziękuję za dedykt ;)
    Wstawaj OS :)
    Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  6. YOLO! Rozdział zaczepisty wprost jak zwykle!
    Dziś się nie rozpiszę! Niestety :/
    Dziękuję ma druhno! Czuję się zaszczycona przez dedyk.
    A teraz niespodzianka! Nominowałam cię! Szczegóły tutaj -> http://magic-lynch-marano-and-vicky.blogspot.com/2015/03/nominacja-o-maj-gasz.html
    A OS dodawaj! Now! ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział jakiś taki MAGICZNY. Błagam cię dodaj OSy ja uwielbiam je czytać. Czekam na next. :D ( Jak zwykle )

    OdpowiedzUsuń