niedziela, 9 sierpnia 2015

Rozdział 32 Tave Invide!

*Vanessa*
Weszłam po cichu do pokoju Riker'a. Leżał na łóżku z gitarą na brzuchu. Gdy weszłam podniósł się do siadu, a gitarę odłożył na bok. Spojrzał na mnie smutnymi oczami. Szybko do niego podbiegłam i go przytuliłam. Nawet nie sądziłam, że blondyn będzie płakać mi w ramię.
- Van to takie.. nie do zniesienia! - krzyknął w moje ramię.
- Ciii... Już, już. Wszystko będzie dobrze, tak? To nie koniec Świata. - szeptałam cicho do jego ucha.
- Ty nic nie rozumiesz, prawda? - spojrzał na mnie załzawionymi oczami. Pokiwałam głowa na znak, że nie rozumiem. Blondyn westchnął i dalej się do mnie tuląc zaczął mówić.
- To jest coś takiego, jakby Twoja siostra ukrywała przed Tobą swój sekret. Taki banalny, na przykład ukrywałaby, że się pocałowała pierwszy raz. Rozumiesz? Jakbyś się czuła gdyby Ci się w ogóle nie zwierzyła, a dowiedziałabyś się to od kogoś innego? - oderwał się ode mnie i spojrzał smutnymi oczami. Faktycznie to nie byłoby za fajne wiedzieć, że bliska osoba okłamywała mnie przez najbliższe lata.
- Czułabym się potwornie. - powiedziałam zgodnie z prawda. Ale przecież... Uhhh! Ty debilko! Riker tu jest a ty go jeszcze dobijasz! Brawo dla Ciebie Van! - przepraszam!
- Nie. Sam zadałem Ci to pytanie, chciałem odpowiedzi. Ale... To boli. - rozpłakał się.
- Riker. Błagam nie płacz. Bo ja się rozpłacze. Proszę. - powiedziałam już załamanym głosem.
- Gdzie popełniłem błąd?
- Nigdzie, jesteś świetnym najstarszym bratem.
- Ale coś źle zrobiłem! Inaczej by mi powiedział! A jeszcze Delly nic nie powiedział! A co dopiero zespołowi... Tylko Rocky'emu. Dlaczego mu?
- Pewnie przyłapał go jak czytał w myślach. Czemu tak to przezywasz?
- Ja i Ross byliśmy sobie najbardziej bliscy. Ja mu mówiłem o wszystkim a on mi. A teraz?
- Teraz Ross stracił pamięć, on nikogo nie pamięta, a co dopiero dlaczego to zrobił. Wróci to porozmawiacie na spokojnie. Ale do tego czasu błagam nie użalaj się nad sobą. - zaczęłam płakać razem z nim.
- Van.. Nie płacz. - starł kciukiem moje łzy.
- Ale ty płaczesz... - szepnęłam.
- Nie płacz nigdy z mojego powodu. To nie godne Twoich łez. Dla Ciebie przestanę, dobrze?
- Dobrze. - pocałowałam go prosto w usta. Chłopak z przyjemnością oddał mój pocałunek. Nawet pod jego wpływem położył się na mnie na łóżku. Nie powiem, że było mi przyjemnie. Tylko jest on troszeczkę ciężki. W ten oto sposób zaczęliśmy się wymieniać namiętnymi pocałunkami...

*Ross*
Wraz z Laura udaliśmy się w stronę jaskini. W środku za pomocą czarów rozpaliliśmy ogień i wyczarowaliśmy sobie materace.
- Nadal nie mogę się przyzwyczaić. - powiedziałem do Lau.
- Ale do czego? - spytała zdziwiona.
- Tego. - powiedziałem i pokazałem swoją kule mocy. Brunetka westchnęła.
- Ile razy trzeba Ci wałkować, że taki się urodziłeś? Błagam...
- Dobrze. Powiedzmy, że Ci wierze. Czy jest coś o czym jeszcze nie wiem? Wiem, że mam moc wody i to wszystko? - spytałem, choć szczerze mówiąc strasznie bałem się odpowiedzi. A sądząc po minie mojej narze... Dziewczyny mogłem się czegoś obawiać.
- Bo wiesz... Jest jeszcze coś z mocami. - powiedziała cichutko jakby bała się mojej reakcji.
- A wiec słucham. - zachęciłem ją. Mam się bać?
- Masz jeszcze dwie moce...
- What the co?!
- Jak na mam Moc Ziemi to ty masz Moc Wody. Ja mam Moc Gwiezdna to ty... Masz Moc Siły. A jeszcze... - w tym momencie jej musiałem przerwać.
- Zaczekaj chwilkę ja mam Moc Siły? I na Ciebie skoczyłem?! O mój Boże! Nic Ci nie jest?
- Spokojnie jest dobrze.
- Całe szczęście... Kontynuuj. - powiedziałem.
- No i jest ostatnia moc... Nasza wspólna. Moc Piorunów, od której masz zanik pamięci. Gdy... Gdy dochodzi miedzy nami do większego zbliżenia to... Po prostu boom! Piorun. - wytłumaczyła mi w skrócie. Spojrzała na mnie niepewnie. I jak tu się oprzeć jej oczkom zbitego pieska? Za pomocą magii uniosłem dziewczynę i posadziłem ją sobie na kolanach. Była zdziwiona.
- Jesteś piękna wiesz o tym? - spytałem gładząc ręka jej policzek. Brunetka wtuliła się mocniej we mnie.
- Nie licz na cokolwiek z zanikami pamięci. - mruknęła w moje usta. Mm.... Lau nie kuś.
- Kochanie sama mnie prowokujesz. - szepnąłem jej zmysłowo do ucha czym spowodowanej ciarki na jej kruchym ciele. O tak! Ross Lynch podnieca Laurę Marano!
- Chodźmy spać. - mruknęła siadając obok mnie.
- A w jakim sensie? - zapytałem, a ta zrobiła teatralnie zszokowaną minę.
- Ty zboczeńcu! - zaśmiała się, a ja z nią.
- Dobrze idziemy spać w normalnym znaczeniu, ale ty śpisz ze mną.
- Stoi. - uśmiechnęła się. Tylko bez skojarzeń mi tutaj. Uśmiechnąłem się zwycięsko po czym pstryknąłem palcami by przebrać mnie i Lau w odzienie do snu. Udało mi się! Po przebraniu połączyliśmy dwa materace i przytuleni do siebie patrząc w stronę ognia zasnęliśmy w swoich objęciach.

*Riker*
Obudziłem się rano wraz z Vanessą w moim pokoju. Pomińmy fakt, że ja byłem w samych bokserkach, a Van w mojej koszuli. W nawiasie mówiąc wyglądała słodko. Powoli zacząłem ją budzić, a gdy już tego dokonałem każde z nas poszło się umyć i przebrać. Po moich wszystkich czynnościach zszedłem na dół do rodzinki. Vanessy jeszcze nie było.
- Jak oni wrócą będzie akurat 29!
- A wliczyłeś zmianę czasowa.
- No pewnie! Nie jestem debilem.
- Cześć! O czym tak gadacie? - przerwałem dyskusje Rocky'ego i Alexy.
- Mówimy o tym, że jak Lau z Ross'em wrócą to będzie akuratnie 29 grudnia. - powiedział Ryland.
- No tak jego urodziny... - szepnąłem jakby do siebie.
- Właśnie! A to taki kraj, że tu śnieg nie pada! I co robimy? My świąt nie obchodzimy no to załatwione. - zaśmiała się Rydel.
- Trzeba coś urządzić. - zadecydowała Savannah.
- Kolejna impreza? - zapytał Ryland. - tylko nie na dworze!
- Nie! - krzyknęli wszyscy na raz.
- Co nie? - spytała Vanessa wchodząca po schodach. Podszedłem do niej i pocałowałem ją w policzek.
- Gadamy o urodzinach Ross'a i gdzie ma być impreza. - wyręczył wszystkich Ratliff.
- W domu? - bardziej zapytała niż stwierdziła Van.
- Ej! A może... Albo lepiej nie. - zaczął Rocky, ale szybko zgasił swój zapał.
- Mów! - zachęciłem go. Mimo tego co zrobił mi z Ross'em to wciąż brat, prawda?
- No to może moglibyśmy przerobić sale do ćwiczeń? My i tak musimy ćwiczyć na powietrzu, więc... A z Laurą ja się skontaktuje.
- Rocky... To genialny pomysł! - krzyknęły Alexa z Sav.
- Naprawdę? - zdziwił się Rocky i Ryland.
- Przyznajmy, że w końcu i Rock musiał coś mądrego powiedzieć. - powiedziałem.
- Ale żeby tak z grubej rury? - szoknął się Ellington.
- Dobra zmienny temat. - zadecydowała Rydel.
- Co na śniadanie?
>2h później<
Jesteśmy już po przepysznym śniadaniu, czyli naleśnikach z nutellą lub dżemem. Mniam. Tylko Delly takie dobre potrafi robić. Na 100% ma to po naszej mamie. Ehh... Jak ja bym chciał czasem wiedzieć co się u nich dzieje. Ale nie da rady. Już to, że Ross i Laura, dwie osoby ze Świata ludzi przeszli na tamtą stronę. To jest zakazane. Nawet nie chcę myśleć co może ich tam spotkać. Aktualnie znajduje się w pracowni Vanessy z nią samą. Nikt nie wie o tym miejscu oprócz mnie i Laury. No i rzecz jasna właścicielki. Tylko żeby mnie Rocky nie namierzył. Coś zwróciło moja uwagę. Podszedłem bliżej rogu sali. Od razu na to wspomnienie się uśmiechnąłem. W rogu oparta na czterech cegłach stała podświetlana szyba, a obok niej znajdował się suchy piasek. Czyli Vanessa skorzystała z lekcji rysowania piaskiem? Bo nawet widzę obok pełno zdjęć jej rysunków i aparat Savannah. Może ona też wie o tym przejściu?
- Vanny, a Sav też wie o tym przejściu? - spytałem się dziewczyny.
- Nie, dlaczego pytasz?
- Bo tu jest jej aparat. - powiedziałem i chwyciłem biały sprzęt.
- Od wieków go nie używała. Mam swój, ale mimo wszystko dała go mi. - wyjaśniła mi. Pokiwałem ze zrozumieniem głową.
- Wiesz co robi reszta? - spytałem brunetki. Ona tylko wzruszyła ramionami.
- Możemy to sprawdzić. - powiedziała po czym umyła ręce z farby i razem skierowaliśmy się w stronę wyjścia z krypty.

*Laura*
Już z samego ranka ja i Ross jesteśmy na nogach. Mamy jeszcze nie mały kawałek do przejścia. W sumie to już połowa drogi za sobą. Ale to jest Ressko. Tutaj dzieje się niespodziewane. Tak... ,,Spodziewaj się niespodziewanego" takie słowa były napisane w Magicznej Księdze. Tylko nie wiem co tu jest niespodziewane... Przecież wiemy, że są pułapki, trzeba dojść do tej jaskini i tak dalej. Czego mamy się spodziewać innego? Ja na pewno się tego nie dowiem. Czemu? Ross mi zabrał Księgę!
- Czego ty tam szukasz? - spytałam lekko zdenerwowana.
- Poczekaj chwilkę... - wyczarował na swojej dłoni fioletowe światło. Przekręciłam oczami. Ciekawe ile on myśli, że ma lat. Zachowuje się czasami jak osoba dorosła. Nie to, że nią nie jest. Tylko... Jest bardziej odpowiedzialny!
- Emm... Ross ile ty masz lat? - spytałam, a on spojrzał na mnie zdziwiony.
- Mam 21 lat. I zaczekaj jeszcze chwilkę...
- Uważaj bo na drzewo wpadniesz. - mruknęłam i już się nie odzywałam. Na co mam czekać?! I co najważniejsze ile? Błagam nie mam wieczności.
- Tak! - krzyknął nagle blondyn, a ja na skutek jego krzyku przestraszyłam się i wpadłam na Sosnę. Tak! Sosnę!
- Człowieku powaliło Cię? I z czego się cieszysz? - zła zeszłam z drzewa i podeszłam do Ross'a.
- Patrz! - powiedział i pokazał mi stronę, na której było napisane streszczenie o Księdze Magii. Spojrzałam na niego jak na myślącego inaczej. Przecież ja tą Księgę znam niemal na pamięć.
- Na co mam patrzeć? - spytałam coraz bardziej myśląc, że z jego pamięcią jest gorzej. Jednak on wyczarował to co wtedy. Fioletowe światło. Przekręciłam oczami i ciekawa zaczęłam oglądać poczynania blondyna. Szokiem dla mnie było to, że na ultra fiolet były tam ukryte zdania! O mój Boże! Niewidzialny tusz, czy co?!
- Patrz co pisze: "Tajniki Magii ma nie jedna, sekret nie jedna skrywa. Jednak wy ludzkości wredna, kolejna cześć ukrywa. Unikat jeden na ziemi schowany, w zakątku ciemnym jak smoła. Jeden z was musi być ratowany, gdy czar magii nie podoła." Laura... Co to jest?! - skończył cytować blondyn.
- Nie mam pojęciaa Aaa! - zanim skończyłam zdanie wpadłam prosto w wielki rów. To coś takiego jak kanion... - Ross?!
- Nic Ci nie jest?! - usłyszałam jego krzyk z góry.
- Nie!
- Schodzę do Ciebie! - już po chwili blondyn był plackiem obok mnie. Tumanie mocy mogłeś użyć! - Tak jest ciekawiej...
- Co? Ale jak ty...
- Myślałaś na głos. Uważaj! - blondyn stanął przede mną i jednym ciosem rozwalił wielką skalną kulę. To kolejna pułapka?!
- Uciekajmy! - powiedziałam, gdy w oddali zobaczyłam kolejną skałę. Blondyn złapał mnie za rękę i zaczęliśmy biec przed siebie wzdłuż kanionu. Kiedy kula nas doganiała złapałam Ross'a mocniej za rękę i użyliśmy mocy piorunów. Głaz rozleciał się, ale za nim był kolejny!
- Ile jeszcze! - krzyknęłam w biegu.
- Musimy stad wyjść... Wow! Uważaj! - po raz kolejny mnie uratował tym razem czarami. Zmienił bieg strzały, która leciała z ukrytych dział. Niech to się skończy.
- Laura... Istnieje w magii takie coś jak przenoszenie ciał? - zapytał. Ja miałam nos w Magicznej Księdze. Według niej... Trzeba biec prosto do jakiejś dziury.
- Jest! Ale droga jest tędy! - krzyknęłam i przyspieszyłam. O ile było to jeszcze możliwe.
- Szybciej, zginiemy!
- Nie daleko! Jeszcze kilka metrów! - teraz ja użyłam Mocy Ziemi, by za nami korzenie zrobiły "siatkę". Możliwe, że kula się zatrzyma. Albo... Jednak nie! Nosz kurcze... Tak! Widzę ten tunel!
- Ross skaczemy na trzy! I... Trzy! - krzyknęłam i razem skoczyliśmy do ciemnego tunelu i w tym samym czasie skała dosłownie przeszła nam nad głowami.
- Ross... Gdzie jesteś? Ciemno... Odwołuje. - miałam zamiar powiedzieć, że tu ciemno, ale pewnie jest tutaj jakiś czujnik ruchu, bo od razu zaświeciło się światło.
- Chodźmy. - Ross przyciągnął mnie do siebie i razem udaliśmy się w kierunku schodów, które prowadziły coraz wyżej...

*Ryland*
Błagam Skończ! Już od kilku minut Savannah za mną chodzi i w kółko powtarza, że jestem bez uczuć. Ja jestem zdolny do uczuć! No może nie tak często, ale w jakimś stopniu jestem!
- Nie prawda! - krzyknąłem i uciekłem do salonu, gdzie nawiasem mówiąc była reszta.
- Zaprzeczasz! Czyli prawda! Nie potrafisz okazać uczuć, bo ich nie masz! - powiedziała za mną. No odczep się zła istoto.
- Mam uczucia!
- Tylko do kogo? - zrobiła brewki Rydel. Posłałem jej mordercze spojrzenie.
- Do tego przypadku Sav trzeba sposobem. - zaśmiał się Ellington. Spojrzał na Rocky'ego i kiwnęli głowami.
- Ja się tam założę, że Savannah Ci się podoba. - powiedział młodszy brunet.
- Nie prawda!
- I jak szybko zaprzeczył! - zaśmiał się Riker.
- I teraz słuchaj tego Sav'a. - powiedziała Van i skierowała wzrok na Alexę.
- Generalnie rzecz biorąc zaprzeczasz jakichkolwiek uczuć do Savanny, ale zaprzeczając tylko to potwierdzasz. Więc żeby potwierdzić swoją teorie 'nie' i wygrać z naszą teorią 'tak' musisz nam udowodnić, że zabierzesz ją na randkę i będziecie się wspaniale bawić jak na "nie" randce, choć to będzie randka, którą udowodnisz swój brak uczuć, bo kategorycznie to potwierdzisz. - Alexa uśmiechnęła się do mnie ślicznie. Że co proszę? Co ona mi nagadała.
- Alexa ma racje. Dajmy na to, że hipotetycznie ty i ona to para, i wy jako nie hipotetycznie idziecie na randkę, ale tak na prawdę jesteście hipotetyczni czyli nie istniejecie, ale jednak na randce jesteście. Czyli mówiąc prościej hipotetycznie Was tam nie ma i Wasze spotkanie jest też hipotetyczne, ale prawdziwe. W ten sposób hipotetycznie uwodnisz nam, że nic do niej nie czujesz. No chyba, że wymiękasz. - dodał Rocky. O nie!
- Ja nie wymiękam! Udowodnię Wam to! - zwróciłem się do Sav. - Ty, ja jutro o 16. Ubierz się ładnie. - teraz popatrzyłem na rodzeństwo. - I co?!
- Widzisz? - uśmiechnęła się Delly z Vanessą.
- Chwila co...? - teraz do mnie dotarło co zrobiłem.
- Okey. - brunetka założyła rękę na rękę i usiadła na kanapie.
- Tak to się robi. - zaśmiał się Riker.
- A od kiedy to Rocky taki mądry? - spytała Sav.
- On zawsze taki jest. - odpowiedział jej Ratliff.
- Tylko często tego nie ukazuje. - dodał Riker.
- Dzięki za wiarę! - zaśmiał się brunet. Nie skomentuje tego co się przed chwilką stało... A tak w ogóle... Co się stało?

*Ratliff*
Wraz z Rydel omawialiśmy prezenty na urodziny Ross'a. Byliśmy na spacerze. Chłopak kończy 18 lat! A może mu kupię... Albo lepiej nie bo jeszcze je na Laurze wykorzysta. Spojrzałem na Delly. Zawzięcie o czymś do mnie gadała. Nie wiem o czym... Niestety, ale za bardzo zastanawiam się nad jedną jedyną rzeczą. Nie chce jej tym zranić, ale może... Powinna znać prawdę?
- Ell co o tym myślisz? - spytała patrząc na mnie przekonująco wzrokiem. Tylko nie jej wzrok...
- Ja?.. A tak! Genialne! - powiedziałem niepewnie.
- Wiesz o czym gadałam? - spytała. Pokręciłem głową, a Delly westchnęła. - powiedziałam, że przebiorę Cię na urodzinach za tańczącą Katy Perry. Masz racje to genialne.
- Co?! Nie, nie, nie... - zaczęliśmy się śmiać. Dalej szliśmy przez park w ciszy. Ale ja muszę jej się o to zapytać...
- Delly. Bo wiesz ostatnio dużo myślałem na temat naszego związku. I... Nie wiem jak Ci to powiedzieć.
- Nie kochasz mnie, prawda? - spojrzała na mnie ze smutkiem w oczach.
- Nie! - szybko zaprzeczyłem. - Nie o to chodzi. Jesteś wspaniałą dziewczyna... Tylko ja...
- Co się stało? Ell... Co się dzieje do cholery? Nie mogę czytać Ci ze wzroku, ale widzę strach.
- Boje się, że nie jestem dla Ciebie odpowiedni! - powiedziałem.
- Co? Skąd Ci to przyszło do głowy? - zdziwiła się. Zatrzymaliśmy się. Wpatrzeni w siebie próbowaliśmy wyczytać coś z naszych oczu. Na marne.
- No bo spójrz! Ja... Ja jestem kretynem okey?! Ty jesteś idealna! Mądra, śliczna, optymistyczna! A ja? Przeciwieństwo!
- Przeciwieństwa się przeciągają.
- Ale.. Ty... Kochasz mnie? - spytałem nie pewnie. Trzeba jakoś zacząć.
- Ponad życie. - odpowiedziała i się do mnie przytuliła.
- Zrobiłabyś dla mnie wszystko? Ja tak.
- No oczywiście.
- A... Chciałabyś założyć rodzinę? - spytałem mniej pewnie. Dziewczyna spojrzała na mnie lekko otępiała. Jednak po chwili uśmiechnęła się.
- Tylko z Tobą. - odpowiedziała. Czyli mogę to zrobić. I nie zmarnować jej życia. Rzuciłem czar i w mgnieniu oka znaleźliśmy się w kaplicy znajdującej się w środku lasu. Jest to ziemski kościół dla nieśmiertelnych. Blondynka spojrzała na mnie zdziwiona. Ja jako mężczyzna muszę zacząć rytuał. Osoby magiczne tak proszą, by dochować tradycji. Stanąłem na środku pomieszczenia i zacząłem machać rękami tak, że moja moc zaczęła wirować po sali. Wszędzie był pył tylko tym razem czerwony. A on stworzył serce z dwoma złotymi kółkami.
- Ascerra Quatra Demisa Lilona Rydel. - to znaczy 'Kobieto Mego Serca Najdroższa Rydel'. Teraz tylko Delly musi odpowiedzieć 'Jestem Gotowa i Pewna'.
- Mias Rellest E Stokres. - Tak! Powiedziała to!
- Miqa Rellest Chelsea Wedio Ratliff - 'Jestes Gotowa Przyjąć Nazwisko Ratliff'.
- Mias.
- Chels Quat Lavita E Avira. - 'Przyjmujesz moją miłość i obrączki.' Rydel podeszła do mnie.
- Ye E Mias Rellest Ne Famada. - 'Tak i jestem gotowa na rodzinę'
- Tave Invide! - 'Ponad nieśmiertelność'. Złożyłem na jej palcu jeden z pierścionków.
- Tave Invide! - założyła na moim serdecznym palcu pierścionek. Przed nami pojawił się w swojej okazałości Riker. Według tradycji najstarszy z rodzeństwa ma za zadanie ogłoszenie oficjalnego małżeństwa. Taki ksiądz w świecie ludzi.

- Hemada Qua Serye E Serra. Kisad Se. - 'Ogłaszam Was mężem i żoną. Pocałujcie się' Po słowach Riker'a złączyłem nasze usta w cudownym pocałunku. Nareszcie! Mam żonę! Bez oświadczyn, ale tak też można. Po wieczności oderwaliśmy się od siebie.
- Gratulacje! - krzyknęli wszyscy z rodziny. No oprócz pewnej dwójki. Ich nie ma.
- Mam wszyściutko nagrane pani Ratliff. - powiedziała Vanessa.
- Moja siostrzyczka... Gdzie Lynchówna! - zaczął płakać i przytulać siostrę Riker, a zaraz za nim całe męskie rodzeństwo Lynch.
- A tylko coś jej zrób! - pokazał na mnie RyRy. Nie ośmielę się nawet.
- Gratulacje Stary. - podszedł do mnie Rocky i przytulił.
- Nie wierze, że się zgodziła. - wyszeptałem.
- To Delly. Od zawsze chciała być Ratliff. - zaśmiała się Alexa.
- Zazdrościsz, bo mam męża. - powiedziała Rydel Mary Ratliff i przytuliła się do mnie.
- Jestem taka szczęśliwa! Aaa! - krzyknęła Sav i rzuciła się na blondynkę.
- Poczekaj, aż Lau wróci. - zaśmiała się Vanessa. - ta dopiero będzie skakać.
- Oby nie tak bardzo... - powiedziała wystraszona blondynka. Moja żona.
***
Hi People!
To co tam u Was?
Co sądzicie o tym czymś? xD Ja na serio muszę iść do psychiatry.
Nie wiem co to za język. Wymyślałam go przy jakimś filmie... Nie wiem, nie pamiętam xD.
Rydellington jest małżeństwem. Co wy na to?
A Ryland wkopał się w randkę poprzez zdania, które sama nie rozumiem ;-;
Już wiem, dlaczego Killer nic nie czaiła xD Ja też się już gubię.
Ann Lynch odstaw słodycze xD, ale pisz tak jak zawsze xD, albo wiesz co... prześlij mi to co ty jesz :3
Dobra to chyba na tyle xD. Jadę kupić płytę R5 i Teen Beach 2 :3
Pozdrawiam,
Sashy ♫

PS/ Wszystkiego Najlepszego Rydel! :D

8 komentarzy:

  1. Aaaaaaaa!!!!!!!! Rydel Ratliff aaaaaa!!!!!
    Dawaj nexta staruchu xD
    Do napisania
    Del

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział!
    Czekam na nexta! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny<3
    AAAAAAAA Rydellington jest malzestwem!!!!!!
    A gdzie mozna kupic plyte R5 i Teen Beach 2??
    Czekam na nexta!!
    Pozdrawiam:*
    Twoja Czekoladka♥
    Ps.: Zapraszam: nie-chce-taka-byc-ale-niestety-musze.blogspot.de

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. R5 w empiku. Nie wiem czy jest dostępna. Ale raczej powinna być ;)
      A Teen Beach 2 w Media Markt lub Saturn ;)
      Jest wraz z konkursem. Jesli wygrasz masz okazje poznać osobiście R5 ;) jak M&G jest zablokowane to chociaż to spróbuje :P

      Usuń
  4. Hello, Sashy! :**
    SUUUPER rozdział! Wiesz co? Jakoś to wszystko co się w nim działo ogarnęłam C:
    Boziuu... ile miłości!
    Rikessa <3 Raura <3 Ślub Rydellington <3
    Juuupi! doczekałam się! Sav i Ryland! Jestem w siódmym niebie! Ale pamiętaj, czekam jeszcze na Rocky'ego i Alexę ^^
    Wieeelkie awwwwwwwwww dla wszystkich słodkich scenek z rozdziału! <3
    Znowu mam ochotę śpiewać! xD
    Miłość rośnie wokół nas!
    W spokojną, jasną noc
    Nareszcie świat zaczyna godzić się
    Magiczną czując moc...
    Ha! Wreszcie umiem chociaż refren! xd Brawa dla mnie! Po autografy zapraszam na prawo, a po zdjęcia na lewo xd
    Ale w sumie... to lepiej, że nie słyszałaś mnie na żywo hahaha xd
    Rosołek, dobrze tam kochany kombinowałeś,ale następnym razem bardziej się postaraj hihihihi ^^
    I masz jeszcze plusik za to, że znowu uratowałeś Laurę ^^
    O co chodzi z tym, co wyczytał Rossy? Żądam wyjaśnień! Now! xd
    Rockuś, mój kochany, ja zawsze Ciebie doceniałam <3 Chodź, będziemy sobie razem patatatajać na jednorożcach przez góry, lasy, rzeki i doliny tęczowej krainy, a potem wpadniemy na herbatkę do Szeregowego ^^
    Ciekawy język... naprawdę xd
    Riker księdzem? Poczekaj już go sobie wyobrażam... o boże hahahaha, nie mogę xD
    Mam chorą wyobraźnię, serio XD
    Gdybyś wiedziała co ja tam teraz mam w swojej głowie...
    Ooooo! Jej, Sashy! Idziemy razem do psychiatryka? Co o tym myślisz? Nie będziemy tam takie samotne hihihihi ^^
    Zaproszę jeszcze smerfy i jednorożce i pingwinki, a ty weźmiesz swoje Wodogrzmoty, co ty na to? Jeeej! Będzie zabawa! xd
    Mówisz, że mam nie jeść słodyczy? Ale ja i tak ich prawie nie jem, czasami się zdarzy, ale to nie od tego wariuję hihihihihi xd
    Ja mam w swoim tajnym sejfie, trzymanym w tęczowej krainie, pełnej tęczy, jednorożców i herbatek Szeregowego tajny składnik, którego nie daję nikomu buhahahaha! xd
    Tylko ja go mogę mieć hihihihihi *odgłos strzelającego pioruna*
    A jeśli nie będę spożywała tego składnika stanę się roślinożernym, uroczym królisiem z puszystym ogonkiem. Jeeeeeej! Jeżeli tak się stanie to przygarniesz mnie, prawda? Bo inaczej będę płakała, chlip chlip :C
    Ann się już niestety żegna :(( Pozdrowisz ode mnie wodogrzmoty?
    Uroczy króliś zamienia się w pragnącego władzy nad światem złego królika i w trakcie, gdy jego armia porywa mi całe R5 wraz z Rylandem, Laurą i Vanessą i przywozi do domu, by tam mogła ich wszystkich ukryć i z nikim się nimi nie dzielić *złowieszczy śmiech*, czeka na next!
    Pjapja, Sashy :****

    OdpowiedzUsuń
  5. Hia my padna! ;)
    Czekaj. Ile razy było tam słowo hipotetycznie? Kisne. RyRy i randka. Rydel Ratliff. Rycząca Rikessa.
    Moja mina przez ten "język" to takie "WHAT THE FUCK?" czemu myślalam że to hiszpański? ;;
    Osobiscie bardzo podobaly mi się watki Rikessy (・θ・)
    To chyba dlatego że mam obsesje na ich punkcie XDDD
    Ale serrio. Myślałam że spontan to ja zrobiłm jak zabiłam ludka w moim opowiadaniu, ale ty pobiłaś mnie. Zrobiłaś małożeństwo w chyba pare zdań X""D
    To płyta R5 już jest w empiku? ಠ_ಠ
    Ide robić napad. Ha.
    Tak troche skisłam jak Ross powiedział że ma 21 lat xD

    Mam wrażenie ze niedlugo kogoś tutaj zabijesz. Serio. Albo zgwalcisz.
    Chociaż cos wspominałaś o scence +18 (͡° ͜ʖ ͡°)
    Heuheu. Chyba widziałam twoje komy na blogu o Raurze gdzie bym stwierdzila że ten blog to rasowe porno XDD nie wiem.
    Ale była bym *mina trynkiewicza* zadowolona gdyby było to takie chill. XD (ide z toba do psychiatryka)
    OK, ja spadam
    Bye.
    - Killer

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny *.*.*.*.*
    Kocham <3
    Czekam na nexta ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ellington jako Katy Perry xD Czemu się nie zgodził?! CZEMU??

    OdpowiedzUsuń