niedziela, 1 lutego 2015

Rozdział 15 Coś nie za bardzo widzi mi się pedałowanie.

Dedykt dla:
-Karcia Lynch
-Anonimek *-*
-Karolina Marano
-Wiktoria Martin
-Oliwia Kaczmarczyk
-Natalia Czuba
-Anonimowy

THANK YOU KOCHANI :*

*Ross*
Leżałem wtulony w swoją poduszkę. Dziwne było to, że ona się unosiła i opadała. Otworzyłem lekko oczy. Zobaczyłem Laurę. Spałem jej na brzuchu?! Z resztą... wole nie wiedzieć gdzie i na czym.
- Julio budzimy się. - powiedziałem jej do ucha.
- Zatkaj się Romeo. - mruknęła i obróciła się na bok. Zaśmiałem się.
- Nie jestem Romeo tylko Ross. - powiedziałem.
- A ja nie jestem Julia, widzisz każdy ma pecha. - podniosła się do siadu i popatrzyła na mnie.
- Pech nie istnieje tylko ludzie sobie tak wmawiają. - wstałem z łóżka.
- Jasne. My nie jesteśmy ludźmi. - od powiedziała mi i również wstała.
- W pewnym sensie jesteśmy ludźmi. Tylko wątpię czy Rocky jest człowiekiem.
- A to niby czemu? - zaśmiała się brunetka.
- Powiedzmy, że dlatego. - podałem brunetce mój telefon z nagraniem. Rocky razem z Ell'em uparli się, że zabija muchę w restauracji. I skończyło się na połamanych stołach i zwisających lampach. Laura oglądając to przeżycie śmiała się w niebo głosy.
- Ja nie mogę. Z kim ja zamieszkałam? - pytała się siebie dziewczyna.
- Z rezerwatem dla dzikich zwierząt pod ochrona i grożącym wyginięciem. - uśmiechnąłem się, czym rozbawiłem brązowo-oką.
- Mam tycia nadzieje, że jednak nie. Uhh. Trzeba ich obudzić. - powiedziała i przebrała się w ciuchy. Ja uczyniłem to samo.
- To jak ich budzimy? - zrobiłem brewki.
- Na pewno nie tak jak myślisz zboczeńcu. - powiedziała brunetka. Uśmiechnąłem się zadziornie i zacząłem do niej podchodzić. Z mina starego zboczeńca zbliżałem się do dziewczyny, która cały czas się wycofywała, ale trafiła teraz na ścianę.
- To będzie wspaniale przeżycie... - zacząłem. - ..przeżycie zakończone w basenie! - krzyknąłem pod koniec i zacząłem biec za brunetka. Ona z piskiem uciekała przede mną. Założę się, że reszta się obudziła. Słyszałem nawet krzyk z pokoju Delly.
- Normalni ludzie o tej porze śpią! - krzyknął Riker wychodząc z pokoju. - Zaraz będzie ciemno! - krzyknął Rik.
- Zamknij się! - warknęli ze swoich pokojów Rocky i Ryland.
- Riker zatkaj się i wracaj do swojego pokoju, w którym ja nie mogę spać, a senność źle na mnie wpływa! - wrzasnęła Vanessa z pokoju brata. Blondyn wielce oburzony zawrócił do swojej posiadłości. Mi zostało za zadanie dogonić brunetkę.

*Ellington*
Obudziłem się w nietypowy sposób. Najpierw dostałem z liścia, później poduszką, a na sam koniec zostałem zwalony ze swojego łóżka. Do tego wszystkiego Rydel krzyczała. Ja wielce przestraszony uciekłem do szafy. Tutaj Dell na pewno nie zajrzy. Nie zaglądała tu od wieków, bo nie wie czego może się tu spodziewać. Wracając darła się, że jest u niej zboczeniec. Dodała jeszcze, że na pewno ją zgwałcił. Dzięki Delly! Tak mnie traktujesz! Kiedy ona tak krzyczała do MOJEGO pokoju zlecieli się wszyscy z rodziny, przy najmniej tak sądzę. Nadal jestem w szafie. Słyszałem ich rozmowę.
- Rydel co się stało? - spytała Van.
- Zgwałcili mnie! - odparła.
- W pokoju Ell'a? - spytał zdziwiony jak myślę Rocky.
- Kto? - zadał teraz pytanie Riker.
- Nie wiem. - powiedziała blondynka.
- To po co się wydzierasz? - zaśmiał się Ryland.
- Bo... - przerwała jej Laura, której chyba wcześniej nie było w pokoju.
- Ross, nie! Bierz te łapy! - krzyknęła.
- Po moim trupie Skarbie! - spojrzałem przez dziurkę od klucza. Blondyn rzucił przewieszoną przez ramię dziewczynę na łóżko i zaczął ja gilgotać.
- Rozwalicie łóżko Ell'owi! - złapał się za głowę RyRy.
- Właśnie gdzie Ell?! - obudziła się Lynch'owa. - Komu ja dałam z liścia?!
- Ratliff'a nie ma. Uleciał wraz z powietrzem... - Riker zrobił smutną minkę.
- Że jak?! - zaskoczony Rocky złapał się za głowę.
- Jak to odszedł? - spytał Ross przerywając łaskoczenie brunetki.
- Normalnie. Uciekł. - tutaj Riker'owi przyznam racje. Uciekłem przed wściekłą tygrysicą!
- Tylko gdzie? Oto jest pytanie... - zadumała Nessa.
- Wysoko, wysoko. - zaśmiał się Ross.
- Kosmos? - za proponował Ryland.
- Nie. - pokiwał przecząco głową starszy blondyn.
- Galaktyka? - spytała Rydel.
- Droga mleczna?
- Gwiazda?
- Księżyc?
- Wenus?
- Nie! - za każdym razem Riker tak samo kiwał głowa.
- Ross miał na myśli niebo! - krzyknęła z determinowana Vanka.
- Ja zaraz będę w niebie, jak on ze mnie nie zejdzie. - wysapała Laura.
- Oj. Sorki... - Blondyn udostępnił jej dopływ powietrza. Postanowiłem wyjść już z ,,ukrycia,,. Kiedy stanąłem przed rodzinką myślałem, że zaraz zemdleją. Wyglądali jakby zobaczyli ducha.
- Ell'y żyjesz! - krzyknęła Rydel i się na mnie rzuciła, a raczej zamknęła w uścisku. Podobnie jak reszta domowników.
- Przecież ja byłem tylko 10 minut w szafie. - wyjaśniłem.
- W szafie?! - zdziwiły się dwie Marano.
- No... Szukałem ubrań! Tak. Ubrań. - usprawiedliwiłem się. Jakaś wymówka jest. Grupką zeszliśmy na dół. Tam każdy przygotował sobie śniadanie i je zjadł. Później jeszcze ja z Van umyliśmy brudne naczynia i je powsadzaliśmy na swoje miejsca. W końcu do blondynki dotarło, że jej nie zgwałciłem.

*Vanessa*
Siedzieliśmy na kanapie w salonie, każdy zastanawiał się co moglibyśmy dziś porobić.
- Nie chce mi się siedzieć w domu. - miauknął Ryland.
- Mi też... Chce iść na dwór. - poparł go Rocky.
- To co będziemy robić na dworze? - spytałam. Cisza. Taka wkurzająca cisza, która dudni w moich uszach.
- Możemy wybrać się na przejażdżkę rowerową. - za proponowała Delly.
- Coś nie za bardzo widzi mi się pedałowanie (Nie chodzi o Ross'a, wcale... xD - aut.) . Jest za gorąco. Może jak będzie zimniej. - powiedziała Laura.
- W berka i chowanego biegać nie będziemy. - zaśmiał się Riker.
- Ej! DLACZEGO?! - krzyknął Ell.
- Ja mam chyba pomysł. - podrzucił Ross, omijając pytanie bruneta. - zagrajmy w podchody!
- Świetny pomysł! - zgodził się Rocky.
- W tym parku za domem! To jest najlepsze miejsce. - za proponowałam.
- Dobra propozycja sis. - Lau przytuliła mnie.
- Czyli idziemy? - spytał młody blondyn.
- Tak! - od powiedzieliśmy mu chórkiem i wyszliśmy na dwór przez taras. Tam przez furtkę w stronę parku. Dosłownie wystarczy przejść przez drzwiczki, a już jesteś w innym środowisku. A najlepsze jest to, że nigdy nikogo tu nie ma. Ale niestety i tak my wolimy chodzić do parku publicznego. Może dlatego, że tam więcej się dzieje? Tutaj jest spokojnie i można się zrelaksować. Lub spędzić miło czas z przyjaciółmi jak ja to robię teraz. Niesamowite, że tak szybko poznałam tylu ludzi i się z nimi za przyjaźniłam. Gdy tak pomyśle to poznałam setki ludzi. Może ich nie wymienię z imienia i nazwiska, a poznam po wyglądzie. No pomyślcie. Na przykład taki typowy normalny nastolatek. Ma on rodzinę, liczy ona 50 osób. Chodzi do szkoły, podstawowej, gimnazjum, liceum i inne. Ile poznał osób w klasie? Będzie powyżej 100. Do tego doliczyć rodzinę 150 osób. A jeszcze powiedzmy, że zna on rodziców, swoich przyjaciół, a nawet rodzinę. Od razu grono się powiększa. Można tak liczyć wiele osób: nauczyciele, sklepowe, sąsiedzi, znajomi przyjaciół, z sąsiedztwa, rodzina... Mogłabym tak w nie skończoność liczyć. A do mnie trzeba dodać osoby ze Świata Magii. Na pewno poznałam więcej niż 500 ludzi. Gdybym tak liczyła od początku do końca naliczyłabym masę osób. Wracając. Szliśmy szeroką droga do... w sumie nie wiem gdzie. ,Idziemy do centrum parku, tam zaczniemy, Aha. Dzięki Rock. Tak wiec idziemy do centrum parku. Rozejrzałam się dookoła. Po mojej lewej i prawej rozciągały się kolorowe drzewa wzdłuż ścieżki. Ich barwa była spowodowana licznymi owocami i kwiatami. Co niecałe 200 metrów była ławeczka. Solidna, dębowa z koszem przy boku. Ogółem ścieżka była zrobiona kostka z granitu. Było tutaj czysto, tak bardzo zadbano o tutejsze naturę. Doszliśmy do ''centrum''. Jak się okazało jest to wielkie okrągłe pole wyłożone granitem, na samym środku jest ognisko (nie pali się teraz oczywiście), a wokół niego są ustawione drewniane bele. Niedaleko ogniska znajdują się dwa stoły, zapewne by usiąść i zjeść przy stole upieczone kiełbaski lub inne, zamiast siedzieć na kłodzie. Po przeciwnej stronie był drewniany domek, który otaczały kolorowe kwiatki. Było tutaj przepięknie. Słyszałam też odgłos wody. Czyli niedaleko zapewne jest jakiś strumyk bądź wodospad.
- Dzielimy się na standardowe grupy? - spytał Ratliff.
- Mi tam odpowiada. - wzruszyłam ramionami.
- A ja bym proponował inne niż zwykle składy. - za proponował najmłodszy.
- To nie jest taki głupi pomysł. - przyznali blondyni.
- No to podziel nas. - powiedziała Ryd. Brunet spojrzał na każdego z osobna.
- Ja będę z Delly, Riker z Ellington'em, Ross z Rocky'm, a Vanessa z Laurą. - zadecydował. Po tym jak wszyscy się zgodzili na taka ustawę przyszedł czas na podzielenie tego kto kogo szuka.
- Dobra, jeszcze raz. Lauress'a szuka Rockss'a. Rockss szuka Rikton'a. Rikton szuka Rylly. A Rylly Lauressy. Czyli musimy unikać i szukać jednocześnie. - wyjaśniła Delly. Wszyscy się ogarnęliśmy. Na początek musieliśmy się przeteleportować w dowolne miejsce i poczekać tam dwie minuty. Po tym zaczynamy zabawę!

*Rydel*
Razem z Ryland'em szłam przed siebie. Nie zależało nam na znalezieniu naszej pary tylko na dobrej zabawie i ukryciu. Chociaż jak mi to powiedział Rocky nie można używać mocy. A sam to robi. Przechodziliśmy przez jakieś dróżki. Naliczyłam dwadzieścia skrzyżowań. Trochę poszliśmy w prawo i w lewo. Tak by nas nie znaleźli. Podziwialiśmy cuda natury. Spotkaliśmy po drodze stadko motyli, wiewiórki, sikorki oraz kilka ważek. Naprawdę były piękne te zwierzęta. Każde miało inny kolor, który aż mienił się w promieniach słońca. Nagle mnie coś tknęło. Gdzie my idziemy?
- Ryland, a wiesz jaka jest droga powrotna? - spytałam się z uniesioną brwią.
- Ups? - uśmiechnął się słodko.
- Nie denerwuje mnie na swoje oczy! Tylko Ross i Ell tak mogą. Plus wyjątek Rocky. - powiedziałam.
- Uuu. Ell? - zrobił brewki.
- A tylko coś piśnij o tym co powiedziałam, a pożegnasz się z swoim życiem! - krzyknęłam. Brunet uniósł ręce do góry na znak poddania. No! I tak ma być!
- Do której mieliśmy szukać? Ile do końca tej gry? - Ryland spojrzał na mnie. Spojrzałam na zegarek, który miałam na ręce.
- Jest 15:42 gra się skończyła dwanaście minut temu... - powiedziałam. To znak, że możemy używać mocy.
- Super. Czyli wygraliśmy i przegraliśmy. Polecę zobaczyć drogę powrotną. - powiedział. Jednak cały czas był w miejscu,
- Yyy... A ty nie miałeś lecieć? - spytałam, on spojrzał na mnie przestraszonym wzrokiem.
- Nie mogę używać magii! - przeraził się.
- Co?! Popatrz na mnie! - spojrzał na mnie intensywniej przestraszonym wzrokiem. Ale nic nie wyczytałam. - Cholera! Ja też!
- Nie mam kontaktu z Rocky'm!
- Spokojnie. Po prostu cofniemy się do tyłu. Na pewno zaczęli nas szukać. - próbowałam uspokoić RyRy'ego i chyba mi się to udało. Szliśmy tak z 10 minut. Aż zauważyłam, że coś w krzakach się rusza. Zatrzymałam ręką Ryland'a i położyłam mu palec na usta, żeby był cicho. Podeszłam do krzaka i rzuciłam się na niego.
- Ala! Delly! - krzak wydobył z siebie głos.
- Oł Maj Gasz! Roślinka zna moje imię! - pisnęłam przerażona i odskoczyłam od zieleniny.
- Ej! Nie jestem krzaczorem! - oburzył się... Vanessa?
- To ty? - Ryland był w wyraźnym szoku. Zza Vanki wyszła reszta.
- Jesteście! - Laura rzuciła się na mnie.
- Nie mogliście użyć magii?! - dopytywał się Riker.
- Nie, a wy nie mogliście? - spytałam.
- Nie. - przyznał czerwony Rik. Ha braciszek się rumieni!
- Nie mogliśmy was namierzyć, ale nasza moc działała. - powiedział Ross.
- Dziwne rzeczy się dzieją. - wzdrygnął się Rocky.
- Wracajmy już. Zróbmy ognisko! - za proponowała Lau.
- Dobry pomysł. - zgodziłam się z nią. Zaczęliśmy wracać do obozowiska, jeśli tak to można nazwać.
- Nikt nie wygrał. - zaśmiał się Ratliff.
- Jak to? - zapytałam ciekawa.
- No każdy się schował, ale nikt nie szukał. - wyjaśniła Van.
- Ciekawa gra. Trzeba dać jakaś nazwę. - wydymał usta Rocky.
- Tak. ,,Każdy jest wygranym" - zaśmiał się Ross i przybył piątkę z Riker'em.
- Albo ,,Nic" - powiedział Ryland. Nastała niezręczna cisza.
- Yey, jaka twórcza nazwa. - Laura mówiła powoli swoje zdanie.
- Co nie! Bo moja! - uśmiechnął się happy brunet.
- Że też matka urodziła takich matołów... - pacnęłam się w czoło.
- Nie bij się. - szturchnął mnie Rik.
- Pocieszenie. - zaśmiałam się. Szliśmy dalej w ciszy. Jeszcze kilka kroków i będziemy na miejscu. Przy najmniej ja mam taką nadzieje. Mam takie przeczucie, że już tutaj byłam niedawno. Więc na pewno już niedużo nam pozostało odległości do pokonania. Szliśmy delektując się zapachem natury i świeżym powietrzem...
- MAM NOWA MOC!!!

***
Hi People!
Co tam u Was? :D
Po pierwsze dziękuję za komentarze pod rozdziałem 14 :3. Bardzo mnie wspierają :D
Co do niektórych powiem: Lubię szantażować ludzi xD, Teraz życzę miłego TYGODNIA, a nie tylko Niedzieli xD (Ale Niedzieli też :*), Rydellington będzie ;), więc spokojnie, trochę Was przytrzymam jeszcze xD, a Raura możliwe, że za 3 lub 4 rozdziały :*
W razie czego kolwiek pytajcie ;). Jestem na razie nie uziemiona xD.
A, że dziś kończą mi się ferie jestem jakaś otempiała. Jak coś źle to przepraszam xD.
Pozdrawiam,
Sashy ♫

PS/ Zgadujcie kto ma nową moc? xD Tylko konkret pliss :3


6 komentarzy:

  1. Super rozdział :D
    Kto ma nową moc ... Hmm ... Szczerze? to sama nie wiem. Ale strzelam, że Laura? I tak pewnie nie zgadnę bo ja nigdy nie zgaduję ...
    Nie ma to jak się bawić ale i jednocześnie nie bawić xD ...
    Początek najbardziej mi się podoba w tym rozdziale ... Podoba ni się Twój styl pisania i bardzo lubię Twojego bloga :)
    Czekam z niecierpliwością na nexta oraz Raurę. No i chce się dowiedzieć jak najszybciej kto otrzymał nową moc, choć pewna jestem, że to nie Laura. Ale przekonamy się :D
    Pozdrawiam i życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział :*
    Kto ma nową moc?
    Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha! Biste ! Ryryryyrryyyr , ten początek ;) A mi się jeszcze kuffa ferie nie zaczęły , czaisz?! Głupia szkoła :c Czekam na nexta ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaczepisty! Bombowe! Muszę kiedyś spróbować z tą grą... Może być CIEKAWIE. Tobie się skończyły? A ja od piątku leżę i nic nie robię :P Choć powinnam brać się za rozdziały... Ale ĆŚŚ... Powalił mnie ten "gwałt" oraz Romeo and Julia. To było świetne! No, no, no i jeszcze się dowiaduje, że będzie Rydellington a za parę rozdziałów jeszcze Raura to już jestem przeszczęśliwa i wniebowzięta! A kto ma nową moc? Coś mi podpowiada, że Ellington, ale pewna nie jestem. Albo Ell albo Rik.
    O czymś chyba zapomniałam... A! Thank you za dedykację... Ahh.
    Dobra, bo już przynudzam. Twa druhna czeka na next i weny ci życzy ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział jak zawsze. Czekam z niecierpliwością na next

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję za dedykację
    Rozdział super najlepsze było z szafą i Ellem.
    Kiedy nowy rozdział?

    OdpowiedzUsuń