niedziela, 5 października 2014
Rozdział 1 ONA JEST TAKA SAMA JAK MY!!! I PRZYCHODZI TUTAJ JUTRO ZE SWOJĄ SIOSTRA! ZARAZ WAM WSZYSTKO OPOWIEM TYLKO DAJCIE MI W CHOLERĘ DOJŚĆ DO SŁOWA!
* Oczami Laury *
Hej to ja Laura. Brazowooka brunetka z ombre. Wracam własnie do domu po moim samotnym spacerku. Przecież jest juz po 22. A dlaczego akurat jest samotny? Bo gdybym nawet chciała to nie mam przyjaciół. Po rozpoczęciu roku nikogo nie poznałam, a kiedy juz chciałam zrobic pierwszy krok.. Moze opowiem krótka historie z tamtego dnia:
Koniec lekcji. Rozmawiałam z jedna dziewczyna z mojej klasy. Prawie mnie polubiła, gdyby nie Van - moja siostra. Postanowiła mnie odebrać i pojechać odrazu na zakupy, a że jej sie nudziło zaczęła bawić sie swoją mocą. Vanessa ma moc ogólną tylko bardziej większą smykałkę ma na chmury. Tak Ness włada chmurami. Kiedy sie tak nudziła zaczęła bawić sie chmurami a przy tym musiała ruszać dłońmi. Kilkoro uczniów... Kogo ja oszukuje. Jakaś setka uczniów patrzyla na nią jak na wariatke, a po chwili powedrowali wzrokiem tam gdzie patrzyla czyli na chmury. Moja niedoszla przyjaciółka uciekła pod pretekstem znalezienia kota, a ja oznajmilam Van żeby po mnie wiecej nie przyjeżdżała. Tydzień po tym incydencie wywalono mnie ze szkoły pod pretekstem złego wpływania na rówieśników. I tak plotka rozniosła sie po najbliższej okolicy.
Dlatego nie mam przyjaciół. Wracalam własnie przez park. Za sobą słyszałam kroki, ale gdy sie odwrócilam nikogo nie było. Szlam dalej. Wiatr delikatnie powiewał muskając moce włosy. Szłam powoli z coraz większa obawa, że ktos mnie śledzi. Po chwili ktos przyszpilił mnie do drzewa.
- Cicho mała. Zaraz bedzie po wszystkim. To bedzie nie zapomniana noc! Tylko sie nie wierc! - mówił do mnie jakis oblesny typ.
- Nie! Zostaw mnie! Puść!! POMOCY!!! - krzyczalam w niebo głosy. Teraz sobie pewnie myślicie: przeciez moze użyć swoich mocy. Otóż nie moge! Mam jedna wadę: przez strach nie umiem używać swoich mocy. A teraz sie cholernie boje!
- Zatkaj sie!!! Nikogo tu nie ma! Tej nocy nikt nie wyrwie Cie odemnie!! - warknął mocniej przciskajac mnie do pnia. Zamknęłam oczy i.. To koniec? Otworzyłem oczy i zobaczyłam jak tego bandziora przetrzymuje jakis blondyn. Puścił go i zwrócił sie do mnie.
- Wybacz mi, ze to zobaczysz... - powiedział i skierował swoją prawa dłoń na typka. Juz po chwili uniusl sie trochę nad ziemia i przeleciał 200m po czym walnal ciałem w krzaki. Spojrzałam na blondyna i w tym momencie wszystko stało sie jasne. Na szyi miał tatuaz symbolizujacy wiolonczele a wokół niej literki ,R,. Ten tatuaz miały tylko osoby magiczne. A literki wokół wiolonczeli to pierwsza litera ich imienia. Ja miałam ten sam tatuaz tylko z literką ,L,.
- Wszystko w porządku? - spytał niepewnie - Błagam nie mow nikomu. Nie mam przyjaciół tylko rodzeństwo! A teraz ty wiesz o tym.. - nie mogąc dalej go słuchać zatkalam mu buzie ręką, a druga odsłoniłam swoje znamie na szyi.
- Spokojnie i.. Dziękuje Ci.. Emm - zaczęłam, a on za mnie dokończył
- Ross.. Jesteś taka jak ja? Ale dlaczego nie użyłaś swojej mocy?
- Bo.. Ja.. Strach.
- Dobrze ze tedy wracalem - uśmiechnął sie - gdzie mieszkasz? - spytał
- Na Beverly 23
- O! Mieszkamy obok siebie. Choć odprowadze Cie. - pociągnął mnie za rękę w stronę domu. Moze to początek przyjaźni?
* Oczami Rossa *
Rozmawiałem z dziewczyna, która jest taka jak ja! Ona jest taka piękna.. Ma piękne orzechowe oczy, normalnie sie w nich rozpływam.. I idzie ona koło mnie, w sumie to ja ją ciągnę za rękę, ale przeciez... Chwilka.. Trzymam jakąś dziewczynę za rączkę i prowadzę ją do jej domu. Super! Wiem gdzie mieszka, a nie wiem jak ma na imię! Baran ze mnie...
- A moge wiedzieć kogo uratowałem przed pijakiem? - spytałem sie dziewczyny
- Laura Marano - popatrzcie na mnie spod rzes. Mmm jej oczy.
- Lynch - powiedziałem i podalem jej rękę.
- Co? - uscisnela moja dłoń.
- Moje nazwisko. - zasmialem sie i uśmiechnąłem - Masz piękne imię
- Dziękuje
- Aaa.. Chciałabys poznać moje rodzeństwo?
- Moze byc, a kiedy?
- Zaskocz mnie - palnąlem i zrobiłem faceplama. Dziewczyna zasmiala sie szczerze.
- Zaskocze Cie. Przyjdę jutro z siostra. Pod którym numerkiem mieszkasz?
- Z siostra mowisz? Z chęcią ja poznam. A mieszkam pod 23a - odpowiedziałem i uśmiechnąłem sie szerzej z wzajemnościa. Gadalismy przez cała drogę i dużo sie o niej dowiedziałem. Gdy doszliśmy przed jej dom nadszedł czas pożegnania.
- Too do jutra? - spytała Laura
- Tak do jutra przyjdz najszybciej jak możesz - odpowiedziałem.
- Przyjdę po 12. Dziękuje za wszystko. Gdyby nie ty to.. - zamknęła oczy, a łza wpłynęła spod jej powiek. Otarlem jej policzek.
- Nie myśl o tym juz zawsze bede Cie chronił. Do zobaczenia - odpowiedziałem i chciałem juz odejść. Własnie chciałem. Lau złapała mnie za rękę i pocałowała mnie w policzek.
- Pa pa! - dodała i zniknęła za rzekami swojego domu. Złapałem sie za miejsce gdzie musnęły mnie usta brunetki. Ma takie ciepłe wargi... Odeszłem od domu tak, ze byłem na ulicy i zacząłem skakać jak opentany. Dosłownie tak jak Rocky z Ellem gdy dostali żelki zrobili dziurę w suficie. Byłem tak szczęśliwy, ze nie panowalem nad swoją mocą. I tak sie stało, ze wybuchł chydrant 100m dalej. Przerazony oprzestalem skakać i weszlem do domu. Jak weszlem do salonu naskoczylo na mnie rodzeństwo.
- Gdzieś ty byl! Martwilam sie! - krzyczała Rydel - moja siostra.
- Ratowalem taka jedna dziewczynę... - nie dane mi było dokończyć.
- Pokazales jej swoje moce?! - krzyknął Riker.
- Tak, ale...
- Pójdziemy do pierdla!!! Bedą robic na nas badania! - krzyczał Rocky i płakał. Przytulil sie do Ella i razem płakali
- Nie pójdziemy, bo...
- Ja nie oddam im zelkow! Ryd mnie obroni - krzyczał Ell, a Ryd zabijają go spojrzeniem.. W sumie to tak mogła..
- Próbuje wam powiedzieć...
- Wyjeżdżamy! Nie chce byc w izolatce! - lamentowal Ryland.
- Nie musimy... - Nosz cholera!
- Jak nie musimy?! - krzykneli wszyscy - Przeciez.. - i teraz ja im nie pozwoliłem dokończyć
- ONA JEST TAKA SAMA JAK MY!!! I PRZYCHODZI TUTAJ JUTRO ZE SWOJĄ SIOSTRA! ZARAZ WAM WSZYSTKO OPOWIEM TYLKO DAJCIE MI W CHOLERĘ DOJŚĆ DO SŁOWA! - krzyknalem na jednym wydechu. Wszyscy ucichli, a ja zacząłem swoje opowiadanie jak do tego wszystkiego doszło. Wszyscy mnie wysłuchali w ciszy do końca i nareszcie niek mi nie przeszkodził.
- W końcu poznam jakieś dziewczyny! - powiedziała Rydel i zaczęła skakać podekstytowana. - No to spać bo jutro trzeba wstać, żeby nasze rowiesniczki przywitać. - zarymowala moja siostra i z uśmiechem poszła na piętro spać. Ja i reszta zrobiliśmy tak samo.
* oczami Laury *
* po wejściu do domu *
Jaki on miły, sympatyczny i słodki. Tak słodko sie zarumienił. Wyjzalam przez okno i zobaczyłam go skaczacego na środku ulicy. Zaczęłam sie śmiać.
- O raczylas sie pojawić! - moja siostra do mnie dołączyła, ale gdy zauważyła, ze jej nie słucham tylko sie chichram podeszła do mnie i patrzyla ze mną. Teraz razem sie smialysmy. Kiedy tak skakał dalej wybuchł chydrant. Rozszerzylam oczy. On ma moc wody? Wbiegł do swojego domu, a ja z siostra weszlam do kuchni.
- Napadli na mnie - powiedziałam na wstępie. Siostra zlapala mnie za ramiona.
- Jak to?! - zapytała ze strachem. Strasznie sie o mnie martwi.
- No chcieli mnie zgwałcic. Ale ocalił mnie ten wariat co skakał na ulicy, bo sie jarał tym ze go pocałowałam w policzek.
- Nie mogłeś użyć mocy? - spytała siostra.
- Van dobrze wiesz, że przez strach nie mogłam. Z reszta on mnie nimi ocalił.
- To dobrze... Chwilka! On Cie nimi ocalił jak?!
- No jest taki sam jak my i.. - tutaj przerwał mi krzyk
- ONA JEST TAKA SAMA JAK MY!!! I PRZYCHODZI TUTAJ JUTRO ZE SWOJĄ SIOSTRA! ZARAZ WAM WSZYSTKO OPOWIEM TYLKO DAJCIE MI W CHOLERĘ DOJŚĆ DO SŁOWA! - Oj niewiedzialam ze Ross ma taki krzyk.
- To własnie ten wesoły chłopczyk z ulicy krzyknął? I mówił o nas? - spytała Ness przytaknelam jej głowa - No to opowiadaj jak to sie stało.
I tak zaczęłam jej opowiadać do godziny 24. Po przekazaniu jej wszystkich informacji poszłam spać. Jutro spotkam sie z nowymi ludźmi. Szczerze mówiąc trochę sie stresuje.. A co jak mnie nie polubia i jeszcze wyśmieją, że nie umiem używać swojej magi? Z takimi czarnymi myślami zasnełam.
***
Hi People!
Dodaje 1 rozdział tego jakże ciekawego bloga ( wyczuj ten sarkazm )
Cały rozdział pisałam na komórce. Było takie coś że zamiast pomocy było procy, zamiast Lynch - Lunch...
Raz nie wiem jakim cudem zamiast Vanessa było salceson! Mój telefon jest zrypany...
Głupi tłumacz xd
Więc jak będą błędy z góry przepraszam :c
Tak więc zapraszam do komentowania.
KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ
Do napisania!
♫ Sashy ♫
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Supeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeer! Czekam na next :)
OdpowiedzUsuńextra rozdzial i zapowiada sie ciekawie czekam na nexta
OdpowiedzUsuńŚwietny!
OdpowiedzUsuń