niedziela, 9 listopada 2014

Rozdział 3 Przegapiłeś zaręczyny swoich braci.

*Laura*
Obudziłam się w pokoju. Ale innym niż zasypiałam. To był chyba gościnny, ale
przecież zasypiałam u Ross'a! Tak? Nagle drzwi się otworzyły a w nich pojawił
się nie kto inny jak blondyn.
- O obudziłaś się - uśmiechnął się do mnie.
- Gdzie ja jestem? Nie zasypiałam czasem u Ciebie? - spytałam go. Zrobił
dziwna minę.
- Nie.. Dostałaś wczoraj poduszką od Rocky'ego i zemdlałaś. Woda Ci nie
pomagała, więc zaniosłem Cie do gościnnego. A co? - powiedział. Czyli to był
sen? To wszystko co się wydarzyło. Nie było filmu i tego wszystkiego. Zgadza
się to nawet, bo nie ma takiego filmu jak.. o czymś tam. To była gra, w
którą kiedyś grałam. Czyli też nie jestem z Ross'em. To był tylko sen.. W
sumie to by pasowało, bo nie ma żadnych zasad co do żywiołów. Chyba..
- A nic nic. Śniło mi się coś... - przerwał mi Rocky.
- Laura masz ciekawe sny! Spij więcej okey? - krzyknął i wparował do pokoju,
w którym aktualnie przebywam.
- Rocky! Jeszcze raz będziesz w mojej głowie a wezmę ta doniczkę z
parapetu! - zagroziłam mu. Zrobił przestraszoną minę i uciekł z piskiem.
Dziwna rodzina.
- Śniadanie! Naleśniki Ross! - krzyknęła z dołu Rydel, a blondyn wyleciał
z pokoju jak torpeda na słowo ,naleśniki,. Ja spokojnie wstałam pstryknęłam
palcami i gotowa w nowym stroju poszłam na dół. Byli już wszyscy przy stole,
a mi zostało zaszczytne miejsce pomiędzy Rydel, a Van. Na przeciw miałam
Rocky'ego. Zaczęłam zajadać się naleśnikami i były przepyszne!
- Chyba powinnyśmy iść do domu. - powiedziała Van patrząc na mnie.
- Dziękujemy za śniadanie! - powiedziałyśmy razem i już chciałyśmy wyjść.
Tylko Lynch'owie i Ratliff zaczęli się śmiać. Mam coś na twarzy?
- Nie Lau jesteś czysta. - zażartował Rocky.
- Tylko wasz dom jest bliżej niż się wam wydaje. - zaśmiał się Riker
- No.. Dzieli nas płot - zastanowiłam się i spojrzałam na siostrę. Była
tak samo zdezorientowana jak ja, a śmiech rodzeństwa wzrastał z każda
chwilą.
- Raczej już nie ma płotu.. - Ryland dał o sobie znać. Nie no o co chodzi?!
- Gadać! - krzyknęła Vanessa.
- Otwórzcie drzwi.. Ich nie było, były tylko wyjściowe. - dodał już
spokojniej Ell. Podeszłam do tych drzwi, otworzyłam i krzyknęłam.
- To jest nasz salon! - weszłam głębiej. - i Dom!!! Co wy zrobiliście?!
- My tylko połączyliśmy nasze domy. - powiedziała na luzie Rydel.
- Teraz będziemy mieli bliżej - uśmiechnął się Ross z Rikerem. Rzuciłam
się w ramiona tego młodszego, a siostra tego starszego. A później całej
reszty. W końcu mamy normalnych przyjaciół przed którymi nie trzeba się
ukrywać!

Kilka godzin poźniej...

*Rydel*

- Laura złaź szybciej! - krzyknęła starsza Marano. Mieliśmy iść do
granicznego klubu dla istot magicznych. Znajduje się on za lasem i widza go
TYLKO osoby takie jak my. Jest on dla wszystkich, wygnanych jak i pospolitych.
Klimat tam jest rockowy. Czarno-białe ściany, podłoga z LED o kolorach
tęczy. Barek podświetlony na niebiesko. Po obwodzie tego pomieszczenia idą
białe kanapy z szarymi stolikami, na środku można tańczyć w najlepsze. A
właśnie! Naprzeciw barku pod ściana zamiast kanap jest scena, na której
jest DJ, czyli często nasz brat. Dlatego, że on tam odpowiada za muzykę my
jesteśmy jako rodzina i mamy wejściówki za free, a dziś postanowiliśmy
zabrać tam siostry Marano. Jedna stoi z nami od 10 minut i czeka, a druga
dopiero teraz raczyła zejść po schodach. Ale przyznać trzeba, że Ross
nieźle się nakręcił. W jego oczach były miliony pozytywnych emocji. W jej
za to myśl czy coś jest nie tak.
- Możemy juz iść.. - powiedziała przerywając cisze.
- Nareszcie - krzyknęli Rocky i Ratliff. Dwa tumany.. ,Ej! Wypraszam sobie!,
Rocky wynos się z mojej głowy!! Posłałam mu mordercze spojrzenie. Wyszliśmy
z naszego domu i za pomocą mocy zjawiliśmy się w klubie. To znaczy przed.
- Witam D.J. RyRy! Zapraszamy! - jeden z goryli zaczął nam przybijać
pieczątki w kształcie gwiazdki na szyi i pozwalał wejść. Pieczątki były
pod naszymi znakami tatuażami. - A wy to kto? Jeśli nie jesteście z ich
rodziny nie możecie wejść! - powiedział drugi orangutan do Lau i Van. Co
teraz? Myśl, myśl...
- To są.. Laura jest moja narzeczona! - powiedział Ross i objął ja
ramieniem. Ja wyczarowałam nie zauważalnie obrączkę na jej serdecznym palcu,
Vance tez taki zrobiłam, bo znałam zamiary swojego starszego brata.
- A Ness jest moja narzeczoną, także rodzina! - powiedział Riker podchodząc
do starszej brunetki. Uśmiechał się nerwowo.
- A jakiś dowód? - spytał ten pierwszy. Obje jak na zawołanie wyciągnęły
dłonie z pierścionkami. Przybyli im pieczątki i mogliśmy wejść!
Ellingtona normalnie wpuszczają do środka, bo jest dla nas rodziną. A może
dlatego, że mu groziłam...
- Dzięki.. - powiedziała Van wypuszczając powietrze. - Było blisko...
- Macie teraz za to moich przystojnych braci - zażartowałam. One spojrzały na
nich i uśmiechnęły się cwano.
- W takim razie stawiacie nam drinki mężusie. - powiedziały razem.
Synchronizacja pierwsza klasa. Blondyni z minami męczennika poszli zamówić
coś dla każdego. Brali w ciemno to co zawsze. Ja z dziewczynami dołączyłam do
naszych towarzyszy, którzy zdążyli zając nam miejsca na kanapach.
- Co tak długo? - spytał Rocky
- Przegapiłeś zaręczyny swoich braci - zaśmiałam się, a Laura z Vanessa do
mnie dołączyły.
- Aha spoko.. - zaczął Ryland, by po chwili się obudzić - Chwila.. Co?!
- Noo może zostaniecie... - nie dane mi było dokończyć. To chyba rodzinne.
- Wujkami?! - spytali we trójkę. Doszli do nas Riker z Rossem i dali
każdemu nasze ulubione drinki.
- Masz głupich braci - zwróciła się do Rikera, Van.
- To żadna nowość - mruknął młodszy blondyn.
- Czemu nie mówiłeś, ze spałeś z Laura? - spytał Rocky
- Co?! - Rossy wypluł swojego drinka prosto na siedzącego Rylanda.
- No super.. To ja idę na swoje stanowisko. Tylko nie upijcie się.. Gamonie.
- mruknal młodszy. Poczarował coś i był już suchy.
- Riker ty tez nie święty.. Co z Vanka robiłeś po nocy? - dodał Ell i
teraz on wypluł swoją zawartość kieliszka na... Mnie?!
- Cholera.. Wy tempe jak ołówek dzidy. Rik i Ross powiedzieli ze to ich
narzeczone, żeby je wpuścili! A wy od razu KIEDY BĘDĘ WUJKIEM?! - wkurzyłam
się. Zaraz ich zabije.

*Ell*

Rydel się wkurza. RyRy jest za DJ. Ross i Riker nachlani. Laura i Vanessa
odpychają zachowania godowe blondynów. Rocky tańczy na parkiecie freestyle do
disco. A ja uspokajam nabuzowana blondynkę jednocześnie susząc ją moją mocą.
- Dell nie gniewaj się.. Proszę. - zacząłem
- Przecież się nie gniewam, obserwuje sobie tego gościa z magia znikania.. -
powiedziała zapatrzona w jakiegoś rudowłosego.
- Czyli nie jesteś zła?
- Nie je.. - przerwała jej Laura swoim krzykiem.
- Ogarnij tyłek Ross! Nie będe spać z tobą w kiblu! Znam Cie ledwo 2 dni!
Nie dam Ci tknąć alkoholu nigdy więcej. Forever and Ever!!! - wrzeszczała
przebiegając, a raczej uciekając od Rossa, obok naszego stolika.
- Kotku!! Ale ja chce mieć te dzieci!! Przecież moi bracia tak się cieszą!
Chodź na małe Rossiątka i Laurątka! No Lau, No!!! - leciał za nią wyżej
wymieniony chłopak.
- To było dziwne - stwierdziłem.
- Zabieraj te łapska cholero jedna! Następnym razem smycz i kaganiec! Riker
spadaj! MA KTOŚ PATELNIE?! - darła się Ness i tak samo jak jej młodsza
siostra uciekała przed moim jedynym starszym ''bratem''.
- Idziesz tańczyć? - zapytałem w końcu Ryd. Spojrzała na mnie niepewnie.
- Chodź fajnie będzie.
- No dobra. Ale żebym nie zemdlała na widok Rocky'ego.. - zdecydowała i
poszliśmy w stronę parkietu.

*Rossa*

Nosz zaraz coś mnie trafi! Lauś ucieka ode mnie.. Dlaczego?! Ja chce z nią
chociaż zatańczyć! Ona mnie nie słucha. Przystanąłem na środku parkietu,
a z moich oczu popłynęły łzy. Dlaczego?!
- Ross ty płaczesz? - spytała brunetka podchodząc do mnie.
- Zatańczysz ze mną? - spytałem ignorując jej pytanie. Biła się z myślami,
widziałem to. W końcu wyciągnęła do mnie rękę i zaczęliśmy tańczyć.
Akurat Ryland puścił wolnego jak na zawołanie. Zaczęliśmy się gibać w
rytm muzyki. Kątem oka zobaczyłem, ze Riker tańczy z jej starszą siostrą. A
jeszcze dalej Ellington z Rydel! Ja chyba mam zwidy. Za to Rocky pomagał
młodemu. Za dużo alkoholu. Tak się zagalopowałem, że chciałem pocałować
Laurę. Jednak ona dała mi z liścia i ruszyła w stronę wyjścia. Wszystkie
promile wyleciały ze mnie w jednej chwili. Zawołałem wszystkich i ruszyliśmy w
stronę domu. Ryland nagrał wcześniej piosenki na taśme, wiec ma wolne. Po
kilku sekundach byliśmy w salonie sióstr Marano, a z góry dobiegał płacz.
Co ja narobiłem?!

************************
Hi people!
Rozdział, krótki i nadawałby się do zakładki: Usuń zanim będzie za późno.
Pisany był na szybko i uważam, że mi nie wyszedł :/
Ale to już wasza opinia jaki jest beznadziejny w skali od (-1) do (-10)
Sama niewiem co już pisze xd...
Staram się robic krótkie rozdziały z rozwiniętym wątkiem, żeby tak szybko to historia się nie zakończyła. Do tego wszystko, WSZYSTKO pisze na telefonie, więc zanim dodam to muszę tutaj poprawiać większość błędów, choć i tak większość zostaje. Ale ten głupi tłumacz... ahh.
Tak więć zapraśam do ćtania i komentowania.
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ!

Pozdrawiam.
Sashy ♫

2 komentarze:

  1. Super!Pijany Rossy jest mrrr....Czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Co ty gadasz, rozdział świetny!
    To się Ross zagalopował, oby Lau nie płakała przez niego!

    OdpowiedzUsuń