niedziela, 30 listopada 2014

Rozdział 6 Siódemki mają jakąś zła aurę.

*Rocky*
Paintball to był super pomysł, mimo to, że nie jest to ,normalny, paintball. No bo czy w prawdziwym paintball'u lata się w powietrzu i magią czaruje się kolorowe baloniki z farbnikiem? Raczej nie. Jestem w drużynie z Laurą, Vanessą i Ross'em. W przeciwnej drużynie są Riker, Ryland, Rydel i Ellington.
- Rydel za tobą! Albo i pod tobą.. Riker z boku! I już nie. Ryland uważaj! Nad tobą! - wydzierał się Ratliff gestykulując rękoma.
- A może byś nam pomógł?! - wydarła się na niego Rydel.
- To nie taki głupi pomysł... - zadumał brunet.
- To na co CZEKASZ?! - krzyknęła na niego drużyna.
- O jejku, jejku. Jakie nerwusy...
- Mówiłeś coś?! - spytał się go Riker.
- Ja? - przeciągnął samogłoskę i zaczął pomagać swojej drużynie.
- Cholera Van zaraz Cię patelnią trzasnę! - wydarłem się, gdy brunetka rzucała na oślep.
- Patelnia jest moja! - krzyknęła Vanessa.
- A moje są doniczki! - dołączyła się Laura. Ktoś jeszcze podzieli się swoją pasją do przedmiotów?
- A mój jest wałek do ciasta! - krzyknęła wesoła Rydel.
- A co jest moje? - spytał nie czający Ross.
- Ja też nie czaje. - powiedziałem.
- Nigdy nie zrozumiem kobiet! - powiedzieli razem Ryland i Riker. Kontynuowaliśmy grę. Nie wiem jak to możliwe.. ale jak Riker przewrócił się w powietrzu? Jak można przewrócić się latając?!
- Van ty cymbale! W swoją siostrę?! - syknęła Laura, kiedy jej siostra z nudów rzuciła w nią patelnią. Ona szybko wyczarowała mini trampolinę, tak, że latający przedmiot trafił w Van.
- Cholera! Na oślep rzuca, a we mnie prawie trafiła! - krzyknęła z przerażeniem Rydel, kiedy obok niej przeleciał toster.. Ciekawe ile jeszcze ta gra będzie trwać. Ile czasu zostało...
- Czy ktoś liczy czas ile do końca? - spytałem. Ich myśli krążyły wokół: Jaki czas?!
- To tutaj jest potrzebny czas?! - Krzyknęli Ross z Ryland'em. Jebłem i nie wstaje...

*Riker*
Oczywiście po super grze z ,,czasem,, pojechaliśmy na zakupy, bo lodówka świeciła pustkami. Nigdy więcej nie jadę z tymi deklami! Cały czas śpiewają ,Szalona Ruda'! I mówię tu o RyRy'm, Ell'u i Rock'u. Wjechałem na podjazd i zaparkowałem samochód przy sklepie.
- Kto idzie na zakupy? - spytałem.
- My pójdziemy! Po słodycze! - krzyknęli natychmiastowo trzej bruneci.
- No.. Dobra. - powiedziałem choć i tak wiem, że skończy się to stratą forsy.
- Jaki masz PIN do karty? - spytał Ryland.
- Zapomnij! - ostrzegłem. Myślą, że im powiem, że mój kod to 1029? W życiu. ,Dzięki bracie,. Uhh Rocky! Jak ja mam ochotę czasem Ci tak pobuszować w twoich kudłatych myślach! ,Przecież możesz..., Nie nie mogę. Mam moc ograniczoną. Nie mogę czytać w myślach członkom rodziny i osobie, którą darze szczególnym uczuciem, dopóki jej tego nie wyznam. ,Aha. No tak zapomniałem... Ale dzięki!, Po tych inteligentnych rozmowach w myślach on i pozostała dwójka wybiegła do sklepu. Kartę też wzięli?
- A co im się stało? - spytał Ross.
- Ukradli mi kartę.. - przejechałem sobie ręką po twarzy. - Kto idzie na normalne spożywcze zakupy?
- Ja z Rydel pójdziemy po coś normalnego do jedzenia. - zgłosiła Vanessa.
- Okej, złapcie tamtych baranów, oni mają MOJĄ kartę i PIN, więc się z wami chętnie podzielą tą informacją. - powiedziałem wysiadając z pojazdu.
- A ty gdzie idziesz? - spytała się mnie Laura.
- Po nowa kartę... - mruknąłem - Wy pilnujcie samochodu. - powiedziałem do pozostałej dwójki i udałem się do banku. Na szczęście daleko to nie jest. Wystarczy przejść przez ulicę. Poczekałem chwilkę w małej kolejce, aż nadeszła moja kolej. Alleluja! Teraz zacząłem się kłócić z babą z okienka jaki chce mieć PIN na kartę.
- To może 3869? - pytała się po raz kolejny.
- Ale ja nie chce mieć liczby 69 w PIN'ie. Ani żadnych z tych cyfr. - odparłem.
- To może 1690?
- Ale ja nie chce mieć liczby 69, ani żadnej z tych cyfr!
- No to co powie pan na 1813?
- Nie za bardzo... 13 kojarzy mi się z tym pechowym piątkiem...
- A 2477?
- Hmmm... Siódemki mają jakąś złą aurę..
- Dziecko! Zdecyduj się w końcu! - wydarła się na mnie ta kobieta.
- No dobra! Niech będzie 0829 - zdecydowałem.
- Ale mówiłeś, że dziew...
- Zmieniłem zdanie jasne?! - teraz ja krzyknąłem. W końcu kobieta wydała mi nową niebieską kartę z PIN'em. Wróciłem do samochodu, gdzie zastałem chyba wszystkich.
- Są wszyscy? - spytałem patrząc we wsteczne lusterko. Zobaczyłem 7 twarzy. Mówiłem siódemka zła aura..
- Serio Rik?! - zaśmiał się Rocky. Odpaliłem samochód i wyjechałem z tego przeklętego terenu.
- Nie moja wina, że baba kłóci się ze mną o PIN i liczbę 69, a gdy się zdecydowałem na jedną z tych liczb, to zaczęła powtarzać moje słowa, a ja się rozmyśliłem! - krzyknąłem. Wszyscy zaczęli się ze mnie chichrać. Ha. Ha. Ha. Bardzo śmieszne..

*Vanessa*
Wypakowywałam właśnie zakupy. Jest ich meeega dużo. Tak, tak ja z Ryd i chłopakami zaszalałyśmy. Nam tylko dać pieniądze. Za pomocą magii nakierowałam artykuły na każde z ich miejsc i w ten oto sposób wszystko rozstawiałam. To głupie, ale prawdziwe. Ciekawe gdzie są wszyscy.. ,Rydel dyskutuje z Ellingtonem, Ryland ogląda Tv, Ross z Laura poszli na spacer co ja uważam za randkę, Riker w swoim pokoju, a ja śledzę tok rozmowy Rydellington., No dzięki Rocky.. Znowu siedzisz w mojej głowie. ,Ehem, Mam pytanie. ,Wal, Czemu tak szybko mi i Laurze zaufaliście? ,Wiesz. Rydel oprócz swojego wzroku może sprawdzić szczerość i zaufanie. U was te cechy znalazła, ale nie zalicza ich do swoich mocy, bo nie kontroluje tego. Z reszta ja też mogę jak widzisz sobie posłuchać., Aaa.. To o czym gadają? ,Teraz sam niewiem, No wiesz.. Ah. Trudno. Ale dzięki za zaufanie. Skończyłam wypakowywać zakupy i przyłączyłam się do Rylanda oglądającego telewizje. Po chwili dołączyła do nas reszta rodziny. Dość długo oglądaliśmy telewizję.
- Ej! Która jest godzina? - spytał Riker chodząc w kółko. Strasznie się denerwował, ponieważ młodzi jeszcze nie wrócili, a dość długo ich nie ma..
- Chyba 22... - powiedziała Rydel. - Nie chodź tak jakbyś miał owsiki w tyłku. Nic im nie będzie chyba? - dodała. Chyba tylko pogorszyła sytuacje.

*Ross*
Rozmawiałem z Laurą jak jeszcze nigdy. Opowiadaliśmy sobie o wszystkim. Od naszych zalet do wad. Od rodziny do wspomień. Wszystko. Dużo się o niej dowiedziałem. Została wygnana z powodu wyjścia za mąż. Miała poślubić jakiegoś typka, ale ona się postawiła z siostrą. Vanessa tez miała taki sam powód. Za to ja z rodzina normalnie postawiliśmy się za to ze chcemy mieć różnych przyjaciół, a nie tylko żywioł z żywiołem, albo tylko jego odpowiedniki jak do mojego jest ogień! To przecież jest idiotyczne.
- Wiesz.. Ja jak się denerwuje to miętole bransoletkę w lewej dłoni, a jak się wstydzę pocieram prawa rękę. Do tego strasznie się rumienie jak czuje się nieswojo. I Vanessa mówiła ze jak się wściekam marszczę nos.. - wyznała mi brunetka. Usiedliśmy na chwile na ławce.
- Mi rodzeństwo mówiło ze jak jestem zakłopotany to się jąkam i pocę, a jak zdenerwowany oblizuje wargi i bawię nieśmiertelnikiem. Coś tam kiedyś Riker dodał ze gdy się wkurzyłem miałem ciemniejsze tęczówki. - powiedziałem patrząc w jej oczy z uśmiechem. Odwzajemniła gest.
- Teraz znam cię na wylot tak jak ty mnie. - zaśmiała się cichutko.
- Nie wiem czy to dobry moment, ale powiesz mi dlaczego Vanessa tak bardzo nie lubi w Twoim towarzystwie chłopaków? - spytałem niepewnie. Widać było, że brunetka się waha czy mi powiedzieć czy nie. - Jak nie chcesz nie musisz mi mówić. - szybko dodałem.
- To było 2 lata temu.. Miałam chłopaka Shana. Wydawał się być normalny tak jak inni chłopacy kochający swoje dziewczyny. Ale się myliłam... Kiedy wracałam wieczorem ze spaceru on ze swoim kolegą... - zacięła się i spojrzała na swoje buty. Po krótkiej chwili mówiła dalej. - on i jego kolega Alv chcieli mnie zgwałcić. Gdy pytałam o co im chodzi mówili, że od dawna chcieli mnie po prostu zaliczyć, a Shan był ze mną dla zakładu. Kiedy ja mu ufałam na prawdę on tylko udawał, że mogę mu zaufać. Wtedy akurat wracała Vanessa. I uratowała mnie mocami. Jak ich odciągnęła zaczęłam płakać w jej ramionach. Zamknęłam się w sobie i... Chciałam się zabić. Nie! NIE MOGĘ O TYM MYŚLEĆ! - krzyknęła i z płaczem zaczęła biec przed siebie. Ja szybko pobiegłem za nią. Przecież w takim stanie może jej się coś stać! Do tego o tej godzinie! Po co ja się o to pytałem?! Ta moja ciekawość! Muszę szybko ja dogonić zanim coś sobie zrobi!

*Riker*
Ile można spacerować?! Te tumany nie wzięły nawet telefonów. Jak ich znaleźć?
- Jak im coś się stanie nie daruje sobie! - mówiłem chodząc w kółko. - Która godzina?! - spytałem.
- Dramatyzujesz... Ale ja tez się już o nich martwię jest 23. - powiedział Ryland.
- To niemożliwe ze tak długo spacerują! - krzyknąłem.
- Takie dłuuugie spacerki to w stylu Lau. - powiedziała brunetka.
- W Ross'a też. - odpowiedział jej Ratliff.
- Jak nie wrócą to idziemy ich szukać! - krzyknąłem.
- Dobra jak się nie pojawia za 15 minut idziemy. - powiedział Rocky. Może ich namierzy? - Tak namierzę ich. Już ich szukam. - odpowiedział na moje myśli. Jak coś im się stanie.. Nie chce o tym myśleć! Jestem prawnym opiekunem! Jestem najstarszy i powinienem ich pilnować! ICH. Nawet Lau! Mimo ze jakoś długo jej nie znam ona jak i jej siostra należą do rodziny! Odpowiadam za nich. Za wszystkich tutaj. Oni muszą być cali!

***
Hi People!
Któtki, beznadziejmy i Bóg wie co jeszcze! Raz on mi się do tego usunął jak pisałam na telefonie! Musiałam od nowa pisać i dlatego krótki... A był długi! Miałam dodać rozdział pod wieczór, ale jako tako, że rodzice zrezygnowali z pójścia do kościoła na 12 (i tak ja się tylko gapię w ściane i casem coś podśpiewam, zupełnie jak w szkole...). Ale czy tak czy siak DZIĘUJE IM ZA TO. Dlatego rozdział jest szybciej czyli teraz.
MAM DO WAS INFORMACJE:

1. Głosujcie w ankiecie na osobę, ankieta jest z lewej strony na górze (przedłużyłam czas głosowania). Coś się z tą osobą stanie, a ja nie chcąc Wam za dużo zdradzać , zrobię z tego tajemnicę.

2. Wybaczcie za krótkie rozdziały i przepraszam za błędy, ale jak mówiłam piszę na telefonie i głupi tłumacz robi swoje. Zamiast ,WSZYSTKICH, było ,WZAJEMNYCH, ja nie rozumiem tego telefonu. Ale to nia ta sprawa. Mam napisanych w zanadżu rozdziałów, gdyby mi wena nie odpowiadała (aktualnie piszą do tego bloga 13 rozdział xD) mam też kilka One-Shotów. Ja jestem do tyłu z tym pisaniem, bo chce mieć w zanadżu 10 rozdziałów, a jak mi się usuwają mam doła. I MOJA PROPOZYCJA: Dodać wzamian raz w niedziele One-Shot'a?

3. I teraz proszę o wszystkich o podawanie swoich pomysłów co ta grupka debili może robić xD. Nie mam już za bardzo pomysłów na rozwinięcie pt: ,,Co mogą robić w wolnym czasie". Tak więc proszę o propozycje. Mogą być oni wszyscy, para(w sensie dwie osoby, nie buzibuzi), itp., itd.

Dziekuje :D Prosze o komentowanie! to co zawsze: KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ!
Pozdrawiam,
Sashy ♫


1 komentarz: