sobota, 1 listopada 2014

Rozdział 2 A TAK W OGÓLE NIE UMÓWIĘ SIĘ Z TOBĄ, BO KOCHAM...

*Ross*

Otworzyłem leniwie oczy. Miałem super sen.. Ale teraz nie będę o nim
myślał bo Rocky może buszować w mojej głowie. Rozciągnąłem się i
usiadłem na łóżku. Popatrzyłem na zegarek ścienny, była godzina 11:40.
Mam to gdzieś nie wstaje. Padłem plackiem na łóżko i zamknąłem oczy.
,Wstawaj!, wydarł się głos w mojej głowie. O nie. Rocky znów buszujesz w
moich myślach? ,Ehem, Daj człowiekowi spać! ,Okej czyli nie zobaczysz 
Laury w stroju kąpielowym nad basenem o 12!!, Co Lau w bikini?! O nie..
Która godzina! 11:46. Poderwałem się z łóżka i podbiegłem do szafy.
Wziąłem zestaw na dziś i wszedłem do łazienki. Szybko się umyłem i ubrałem
w swoje rzeczy. Zbiegłem na dół do kuchni. Była tam Rydel. Porwałem z
koszyka jabłko i wgryzłem się w nie.
- Ale żeś się odstawił - zachichotała Delly. Posłałem jej pobłażliwe
spojrzenie. Do kuchni wszedł Rocky, który na mój widok głośno zagwizdał
teraz dwoje się śmiali. Ja nie mogę czasem z ta rodzina. Zamachnąłem się, a
nad nimi pojawił się malutki strumyk wody.
- Nawet o tym nie myśl! - zastrzegła zła blondynka. Już miałem puścić na
nich wodę, ale usłyszałem dzwonek do drzwi. Wodę wrzuciłem do zlewu, a
sam z jabłkiem udałem się do drzwi. Wziąłem gryza i otworzyłem je na
oścież. Gdy zobaczyłem JĄ zawartość w moich ustach wyleciała na
podłogę. Patrzyłem z rozszerzonymi oczami na Laurę wyglądała pięknie.
- He-ej. Proszę wejdź. - wpuściłem ja do środka. Za nią szła jej siostra.
- Cześć. Jestem Ross. - podałem jej rękę, a ona ja uścisnęła.
- Vanessa - powiedziała i się uśmiechnęła. W trójkę weszliśmy do salonu.
Tam czekało na nas moje rodzeństwo.
- Poznajcie Laurę i Vanesse Marano. - zwróciłem się do rodzeństwa,
dziewczyny pomachały do nich gdy wymieniałem ich imię - A to moja siostra
Rydel, brat Riker, drugi brat Rocky i trzeci młodszy brat Ryland, a to nasz
przyjaciel Ellington Ratliff. - przedstawiłem każdego i każdy się przywitał.
- Ross, a ty czasem nie mówiłeś że nie masz przyjaciół? - spytała Laura.
Brunet spojrzał na mnie ze smutkiem. Zaraz mu poprawie humor.
- Bo on nie jest moim przyjacielem - wszyscy spojrzeli na mnie zdziwieni - Ja
go traktuje jak brata - powiedziałem a na jego twarzy zawitał uśmiech i
mnie ucisnął. Siostry Marano patrzyły rozczulone.
- Grupowy miś? - spytał Ell i wszyscy w ósemkę się przytuliliśmy. Gdy się
oderwaliśmy zaczęliśmy rozmawiać. Gdy każdy się poznał zeszliśmy na temat
magii.
- Jakie wy macie moce? - spytała Van
- Ja mam moc ognia. No i taka ogólną. - powiedział Rik i wystawił rękę
do przodu a na niej powstał mały płomyczek.
- Zakazałam mu czarować większy płomień bo raz spalił firanki. -
powiedziała Ryd. Wszyscy zachichotali. - Ja mam moc ogólną, ale najbardziej
umiem czytać uczucia z oczu i mogę ze tak powiem niszczyć wzrokiem,
manipulacja - dodała.
- Nie strasz je! - zaśmiał się Ell - ja mam smykałkę do powietrza. -
powiedział uśmiechnięty.
- Ja za to najszybciej latam ze wszystkich - oznajmił Ryland - Ale i tak nie
pobije Rocky'ego, który budzi mnie z nudów - Go tez Rock zaczepiał? Boje się go..
- Ja potrafię czytać w myślach i potrafię znaleźć dowolnego człowieka na
Ziemi. - powiedział śmiejący się Rock. Zostałem tylko ja.
- Ja mam władze nad woda i mam wielka siłę - powiedziałem.
- Czyli dlatego wczoraj jak skakałeś hydrant wybuchł? - spytała Laura
- Widziałaś mnie jak.. - pokiwała twierdząco głowa. Ja się zarumieniłem i
spuściłem swój czered w dół. Laura podeszła do mnie i mnie przytuliła.
Odwzajemniłem gest.
- To było słodkie. - szepnęła mi na ucho i się odemnie oderwała. Powróciła
do siedzenia na kanapie obok siostry.
- A wy jakie macie moce? - spytała Rydel. - Bo my w sumie wszyscy mamy
ogólną z jakimś dodatkiem. A wy?
- My tez mamy taką moc ogólna z dodatkami. Ja mam większą smykałkę do
władania chmurami. - opowiedziała. Spojrzała na siostrę.
- Ja mam moc gwiezdną i magię ziemną - Jej pierwsza moc jest słaba ale
druga? Wow. - Co się tak patrzycie? Poróbmy coś! - krzyknęła i wstała.
- Idziemy na basen! - zarządził Ryland i pstryknął palcami. Już po sekundzie
był w kąpielówkach. Ja z rodzeństwem i siostrami Marano też tak uczyniliśmy.
Juz po chwili mogłem oglądać młodą Marano w bikini. Na taki widok nie wiem
czym zasłużyłem. Po chwili podszedł do mnie Riker i zamknął mi buzie, po
tym powycierał usta serwetką. Okazało się... że się obśliniłem, a Laura
patrzyła tak samo na mnie tylko jej buzie zamknęła Van. Coś ze mną nie tak?

*Laura*
Ale on ma.. Brzuch. Na taką klatę ja bym musiała pracować latami.. Ale
czemu on się slinił na mój widok? Co ja.. Szynka?
- Jesteś bardzo.. Wow. Masz świetną figurę. - powiedział przybliżając się
do mnie.
- Dziękuje! Ty tez masz niezły tors. - powiedziałam ale stałam w bezruchu.
O co mu chodzi?
- Chcesz dotknąć? - spytał robiąc brewki. Aaa. Flirtu mu się zachciało. A
najlepsze jest to ze mi się to podoba. Popatrzyłam kątem oka na nasze
rodzeństwo. Zajadali się popcornem i patrzyli na nas jak w obrazek. Skoro on
chce flirtu..
- Z przyjemnością - uśmiechnęłam się uroczo i teraz ja do niego
podeszłam. Dzieliło nas tylko kilka centymetrów. Wziął moja dłoń i
skierował na swój brzuch. Wiem jedno.. Ma twardy kaloryfer!
- I jak podoba się?
- Bardzo - uśmiechnęłam się. Długo mój uśmiech nie trwał. Złapał mnie
w tali i przewiesił sobie przez ramię. Rozbiegł się i ze mną rzucił się do
basenu. Van z Lynchami zrobiła to samo. Gdy się wynurzyłam okazało się, że
stoję na wodzie z Lynchem ponad 10m nad ziemia!
- Aaa! - krzyknęłam i się wtuliłam w blondyna. Tu jest wysoko!
- Może troszkę niżej? - spytał. Pokiwałam szybko głową na tak. Już po
kilku machnięciach ręki byliśmy 3m nad basenem. Dzięki Bogu!
- Ja umiem tylko podstawowe zaklęcia z woda - wyznałam mu i się odczepiłam od
niego.
- A widzisz. Jeśli będziesz się mnie trzymać takie zabawy gwarantowane! -
zaśmiał się szczerze - Taki dar.. - wzruszył ramionami i normalnie byliśmy
już w basenie. Spojrzałam na blondyna. Coś mnie do niego ciągnęło.
Podeszłam do niego i pocałowałam go w policzek.
- Za co to? - zdziwił się.
- Za wszystko. - odparłam i popłynęłam do reszty. Wszyscy się super
bawiliśmy, po 2 godzinach w wodzie urządziliśmy maraton filmowy. Jesli można
tak nazwać siedzenie w kółku i granie w butelkę, z wyłączonym telewizorem. Taa...
- Zadanie czy wyzwanie? - Spytała Ryd. Rika.
- Wyzwanie! - opowiedział na luzie.
- W takim razie.. - zamyśliła się. - załóż różowe tutu z mojej szafy i
biały podkoszulek oraz różowe balerinki. Na uszy załóż różowe
skarpetki a ja Ci przypnę kokardkę. Masz tańczyć balet i śpiewać piosenkę
dla Vanessy! - krzyknęła z euforia. Wszyscy się śmiali, a poszkodowany
zrobił obrażoną minę. Poczarował trochę i juz miał na sobie strój.
- A gdzie kokardka? - Zażartował Ross.
- O to się nie martw. - syknął najstarszy w jego stronę. Rydel wyczarowała
mu kokardkę na głowie. On sam wstał i zaczął tańczyć i śpiewać jakaś
piosenkę. Wszyscy się zaśmiali. Gdy skończył byl juz w normalnych ciuchach.
Zakrecił butelka i wypadło na jego klona.
- No braciszku biorę wyzwanie! - krzyknął z radością Ross. Rik zaśmiał się
szatańsko.
- W takim razie ty masz zaśpiewać ta piosenkę co pisałeś wczoraj w nocy dla
Laury. A pod koniec masz ja namiętnie pocałować przez minutę. Na deser
wyjdziesz na ulice i krzykniesz, że ją kochasz. - powiedział a on wypluł
wodę z ust.
- Dobra, ale skąd wiesz ze pisałem wczoraj piosenkę?.. Rocky? - spytał.
Kiwnął twierdząco głową - Tak myślałem.
Wstał na równe nogi i pomógł mi wstać. Czy ja wyrażałam zgodę?! Złapał
mnie za ręce i zaczął śpiewać dla mnie piosenkę. Była piękna. Gdy
skończył spojrzał na mnie z... Miłością? Wpił się w moje usta i
namiętnie je pocałował. Odwzajemniłam ten pocałunek. On objął mnie i
przyciągnął mocno do siebie, ja zaplotłam swoje dłonie w jego włosach.
Kiedy bardzo niechętnie się od siebie oderwaliśmy blondyn poszedł w stronę
drzwi. Wszyscy ruszyliśmy za nim. Co jak co, ale chce zobaczyć jak to mówi.
Blondyn wyszedł na środek ulicy. Było akurat kilku przechodniów. Będzie
się działo..
- KOCHAM LAURĘ MARIE MARANO!! DLA NIEJ MOGĘ WSZYSTKO ODDAĆ! - krzyknął.
Niektórzy uśmiechali się na ten widok, a inni dziwili. W oddali zauważyłam
grupę nastolatków z mojej niedoszłej szkoły. Śmiali się.
- To oni - podeszłam do Ross'a i pokazałam mu na zbliżającą się grupę. On
do dobrze wiedział o co chodzi. Znał moja historie na pamięć. No tak, ale
wy nie wiecie, oni donieśli o mnie Dyrce.
- O patrzcie kogo tu mamy! Dwie wiedźmy z rodu Marano! Wy nie w izolatce? -
powiedziała Suzan. Dowódczyni szkoły ze swoją świtą. Popatrzyła na
blondyna. - A ty przystojniaku chyba jej nie znasz. Zamiast z ta wariatką
umów się ze mną. Z nią nie ma przyszłości! To zwykła czarownica ze
swoją siostrzyczką! To są potwory!!! - krzyknęła. Ross i Riker zrobili się
czerwoni ze złości. Van tak samo, ja tylko miałam łzy w oczach. Łzy
smutku i gniewu na raz. Dziwne prawda?
- NIE MASZ PRAWA TAK O NICH MÓWIĆ!!! - ryknęli dwaj blondyni. Reszta rodziny
Lynch im zawtórowała. Ja z Van i blondynami staliśmy na przodzie, a Ryd,
Ell, Rocky i RyRy z tyłu. Wszyscy w ósemkę przeciwko 10-osobowej grupce.
- Bo co nam zrobicie?! Nie mówcie ze wybieracie te szmaty!!! - krzyknęła
rudowłosa. Teraz wszyscy uruchomili swoje moce. Van zgromadziła nad nimi
chmury. Ross wywołał burze. Riker pioruny. To juz była nawałnica. Ell
dołączył się z wiatrem, a Ryland ich wszystkich zawiązał z prędkością
światła. Rydel mordowała ich wzrokiem i razem z Rockym tworzyła wokół tej
szopki Tarcze Obronną, żeby to coś nie przedostało się do nas. Każdy coś
robił. Popatrzyłam w góre. Juz wieczór i są gwiazdy.. GWIAZDY! Grupka osób
w nawałnicy chciała uciec. Oślepiłam ich gwiazdami, a poźniej oderwałam
kawałek Ziemi gdzie się znajdowali i uniosłam do góry. Byli na maksa
przestraszeni. Nagle wszyscy przestali wszystko robić. Tylko ja utrzymywałam
swoją mocą ich na tym skrawku Ziemi. Było mi ciężko.. Młodszy blond
Lynch to zauważył i przyszedł mi z pomocą. Teraz on podtrzymywał wodą, a ja
magia. Doszedł Ell powietrzem i Riker ciepłem ognia. Cztery żywioły.. RyRy
i Ryd zaczęli kołysać urywkiem Ziemi i po chwili rzucili go gdzieś w pole.
Van rozsiała tam chmury. Nie chcemy żeby cos im się stało. Wylądowali na
samym środku chmur. Ja, Van i Lynchowie spojrzeliśmy na siebie i tak po prostu
skierowaliśmy się w kierunku drzwi od domu. Tylko mój wybawca się zatrzymał
przed wejściem i odkrzyknął Suz.
- A TAK W OGÓLE NIE UMÓWIĘ SIĘ Z TOBĄ, BO KOCHAM KOGOŚ INNEGO! - wrzasnął i
wszedł do środka z impetem trzaskając drzwiami.
- Ross spójrz na mnie. - poprosiła go Delly. Spojrzał swoimi brąz oczami
na blondynkę, a ona cicho jęknęła z zaskoczenia. Coś wyczytała z jego
oczu.. - Czy to prawda? - pokiwał głowa na tak i teraz Rocky wydał z siebie
odgłos zaskoczenia. On czyta mu w myślach? Pewnie tak. Jedyna dziewczyna z
rodziny Lynchowatych spojrzała w moje oczy i doznała takiego samego szoku.
- Dlatego tak długo się całowaliście? - spytał Rik odsuwając się od Rock'ego,
który cos mu szeptał.
- Co?! - krzykneliśmy razem - Jak?!
- Miała być minuta a było 10. Rocky zdążył udawać elfa, Ell wypić wodę
z kibla. Do tego Van pocałowała Rika, ale ona tylko 5 minut.. - powiedział
Ryland. Spojrzałam na blondyna. Nasze spojrzenia się skrzyżowały.
Uśmiechnęliśmy się do siebie. Van w tym czasie wgapiała się w najstarszego
z braci. Cos iskrzyyyy!

*Rydel*

Oni do siebie cos czują! Tak samo jak Van i Rik. Będzie Raura i Rikessa!
Raura i Rikessa! Raura i Rikessa! ,nie nakręcaj się tak., wynocha z mojej
głowy Rock, bo spotkasz się z moim wzrokiem. Popatrzyłam na niego, a on szybko
pojawił się na wiszącej lampie. Kazdy, nawet zakochańcy spojrzeli na niego
jak na debila, którym był.
- No co? Mordowała mnie wzrokiem i pewnie chciała zabrać mi żelki. -
bronił się brunet.
- Ej! Żelki tez do mnie należą! Delly lubię Cie bardzo ale od moich
misiów zdala! - dołączył drugi brunet. I razem z Rockym poszedł do
kuchni i wrócili z żelkami. Ross zrobił faceplama.
- To co teraz robimy? Jest po 19. Moze uda nam się w końcu zrobić ten maraton
filmowy? -zapytał Rik.
- Tak to dobry pomysł - uśmiechnęła się do niego Ness.
- No to w takim razie Van i Rik wybierają film, Ross i Lau szykują
przekąski, Ja i Ratliff robimy miejsce do oglądania, a Ryland z Rockym
pójdzie po masę poduch ze strychu. - zarządziłam i wszyscy się rozdzielili.
Zaczęłam z Ell'usiem ścielić kanapę kocem i prześcieradłem.
- Sorry Dell.. - powiedział nagle Ell.
- Za co? Je się nie obraziłam. - szeroko się uśmiechnęłam do niego.
Odwzajemnił gest.
- Nigdy żelki nie będą ważniejsze od Ciebie! Ale nie mów Rocki'emu bo się
obrazi - zaśmialiśmy się razem i zaczęliśmy układać poduszki zniesione
przez chłopaków. Po 10 minutach skończyliśmy szykować miejsce do siedzenia
i spokojnie czekaliśmy na resztę.

*Ryland*

Mam parę z Roczkim. Nie jest tak źle.. Mogłem być z Rikerem, a z nim mogę
się powygłupiać. Po drodze na piętro on wywalił się trzy razy. Cały czas
się z niego śmiałem. Kto normalny tyle razy się przewraca?
- Ja! - opowiedział dumnie Rocky.
- Serio?! - spytałem kiedy on zaczął latać na poduszkach. Uśmiechnąłem
się i razem z nim latając na poduszkach znosiliśmy je na dół. Była super
frajda, a mój brat jak zwykle walna w ścianę. Mój kochany braciszek. Kilka
poduszek gdzieś poleciało do kuchni.. Kit z tym!

*Ross* >tututuututu zobaczycie o co chodzi od tego momentu do kolejnych takich znaków w następnym rozdziale tututututu<

Szykowałem z Laura przekąski. Co chwila przelatywały tutaj poduszki.. Kilka
razy dostaliśmy, ale i tak smialiśmy się z siebie oraz mojej rodziny.
- Dla czego to powiedziałeś? To była część wyzwania, ale nie musialeś. -
zwróciła się do mnie Laura. Patrzyła na mnie swoimi orzechowymi oczkami. Żyć
nie umierać.
- Wiem. To nie było dla zadania. - opowiedziałem.
- To dlaczego to krzyknąłeś? - nie dawała za wygraną. Poddaje się. Czy tak
czy siak mnie zamęczy.
- Bo.. Ja.. Ci tego.. Nie powiem.. Ale pokaże! - pocałowałem ja w usta.
Miała pyszny malinowy błyszczyk. Takie słodkie usta. A w tym wszystkim
najlepsze było to ze odwzajemniła mój gest! Niechętnie się od niej
oderwałem.
- Co to było? - zapytała przestraszona? O nie..
- Wytłumacze ci to wieczorem, ale proszę nie bój się mnie. Teraz szykujmy te
przekąski, ja normalne jedzenie, a ty słodycze. - powiedziałem i zaczęliśmy
czarować. Ja wyczarowałem tosty, kanapki, popcorn, ciasteczka zbożowe. Lau
wyczarowała herbatę w kubkach, żelki, chipsy, cukierki i czekoladki.
Wszystko za pomocą magii przetransportowaliśmy do salonu na raz. Usiadłem na
stosie poduszek na podłodze. Laura usiadła obok mnie. Reszta siedziała na
kanapie. Tylko mój brat z siostra Marano wybierali jeszcze film.

*Riker*

Ja wiem ze moja siostra celowo dobrała mi parę z Van. Cieszę się z tego,
więc nie narzekam. Teraz tylko sprawa filmu.
- To może komedie? - spytałem
- A może film akcji? - zaproponowała.
- A przygodowy?
- Nie lepiej romantyczny?
- No to co powiesz na dramat?
- Nie za bardzo..
- HORROR! - krzyknęliśmy razem.
- No to moze Piła 3? - spytałem
- A co powiesz na Po drugiej stronie lustra? - uniosła wysoko brwi.
- Będzie super! - odparłem patrzą głęboko w jej oczy.
Wsadziliśmy płytę z filmem do odtwarzacza i zaczęliśmy oglądać film.

* Narrator *

Nastolatkowie zawzięcie oglądali horror. Jednak nadeszła straszna scena z
filmu. Wszystkie 3 dziewczyny krzyknęły i się przytuliły do osoby obok.
Vanka mianowała na swojego misia Riker'a. Za to Delly podduszała Ellingtona.
Lau płakała w ramię Rossa. Pierwsza dwójka objęła dziewczyny ramieniem i
pocałowała we włosy. A Ross? Znał ja dopiero 2 dni, a juz chce spędzić z
nią całe życie. On wziął ja na ręce i mówiąc ze idą spać udali się
na góre.
- Tylko wyczarujcie sobie drugie łóżko jak się pierwsze rozwali! -
usłyszeli jeszcze komentarz Rock'a.
- Oni nawet nie są razem deklu! - krzyknęła Ryd. - Vanka ty też zostajesz na
noc. - normalnie juz powiedziała. Dalej juz nie słyszał bo kopnął w
drzwi żeby się zamknęły.
- Miałeś mi coś powiedzieć wieczorem. - przypomniała mu brunetka, gdy
posadził ja na łóżku.
- Ja ci.. Nie powiem, ale.. Zaśpiewam! - powiedział i zaczął śpiewać
swoją piosenkę Stuck On You. Na początku nieśmiało, ale pozniej się
wkręcił. Pod koniec spojrzał Laurze głęboko w oczy. - Ja.. Zakochałem się
w tobie. - wyznał.
- Ja tak samo tylko wiesz że.. - zaczęła młoda Marano
- Tak wiem. Żywioł z żywiołem nie może być razem. Ale chociaż spróbujmy!
- blondyn klękną na kolana i złożył ręce jak do modlitwy. Lecz po chwili
chwycił w nie dłoń swojej ,,przyjaciółki" i zadał jej pytanie -
Lauro Marie Marano czy złamiesz ze mną reguły i zostaniesz moja dziewczyna?
- spytał a zza pleców wyciągnął róże. Dziewczyna była wzruszona.
- Tak - powiedziała i rzuciła mu się w ramiona. (tututututututuu koniec tych dziwnych znaczków do tego momentu { no troszeczke dalej o 3 zdania } wszystko się wyjaśni w 3 rozdziale!)
Po meczącym wieczorze każdy spał. Van u Rik'a, a Lau u Rossa. Ostatnia dwójka wiedziała ze złamała
zasady. Co z tego ze zostali wygnani ze Świata Magii, bo chcieli normalnie
zaznać miłości. Ktoś w tamtym świecie ostrzy na nich pazury.. Dlaczego?
Skoro są wygnani to zasady ich nie obowiązują prawda? Fakt, ale osoby
trzecie nie chcą doprowadzić do szczęścia. A tym bardziej tą ósemkę. Gdy
ich szczęście rośnie władca traci moc. Niedługo przybędzie ze swoją
armią i będzie próbował zgładzić ich. Ale tylko próbował...


***********************************************************************
Hi People!

Huuu... Od czego by tu zacząć... Poprawiałam błędy całe 2h, a i tak jest źle xD.
Coś mi brakuje... i jest do bani. Ehh.. jestem kiepska.
Dziękuje za te komy pod tamtym rozdziałem :) Podnoszą na duchu.
Dziś szczególny dzień! URODZINY ROCKIEGO LYNCHA!!!
Tak więć naszemy gitarzyście STO LAT! Zrobie z resztą specialny post ;)
...
Teraz coś z rodziałem. Nie spodziewajcie się Raury. No tak pocałowali się, ale nie tak jak myślicie. To jeszcze nie Raura. I to pod konieć to też nie Raura. Zdziwić się będziecie mogli w 3 Rozdziale, ale... no nic.
To tyle z mojej strony. Do napisania!
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ
...
Pozdrawiam
Sashy ♫

1 komentarz:

  1. Ja chcę nexta!Teraz,już,natychmiast,NOW!!!!!!! :DDD Oddaj trochę talentu :)

    OdpowiedzUsuń